Vademecum Pacjenta Medycyny Zintegrowanej

Kategoria: Uncategorised Opublikowano: niedziela, 18 styczeń 2015 Dr Eustachiusz Gadula

 


 

Vademecum Pacjenta Medycyny Zintegrowanej

©Copyright by Eustachiusz Gadula 

Wstęp

Centrum Rehabilitacji „EKOMED” w teorii i w praktyce jest placówką medycyny zintegrowanej. Działamy w oparciu o najnowszą filozofię profilaktyki, diagnozy i terapii, łączące w sobie to, co najcenniejsze w medycynie konwencjonalnej, naturalnej i niekonwencjonalnej. U nas rehabilitacja jest podstawową metodą leczenia, a farmakoterapia i zabiegi operacyjne, ważnymi metodami pomocniczymi.

            W tym dziale, zatytułowanym nasze sposoby leczenia, pomyślanym w formie Vademecum Pacjenta, przytaczamy wiele przykładów grup schorzeń, w których różnice poglądów pomiędzy medycyną konwencjonalną a medycyną zintegrowaną są szczególnie zauważalne. Natomiast same wyniki leczenia w niektórych grup schorzeń oceniamy ogólnie.

           Historycznie jesteśmy pierwszym w Polsce Centrum Rehabilitacji Medycyny Zintegrowanej Sportowej i Leczenia Bólu. Zajmujemy się diagnostyką i leczeniem szerokiego spektrum schorzeń. Podstawą naszego leczenia jest rehabilitacja medyczna zintegrowana z konwencjonalnymi, naturalnymi i niekonwencjonalnymi metodami leczenia. W odróżnieniu od medycyny konwencjonalnej leczenie farmakologiczne (najczęściej naturalne) i leczenie operacyjne traktujemy jako pomocnicze metody leczenia.

           Naszym celem jest szerzenie wielokierunkowej wiedzy na temat  zdrowego stylu życia, profilaktyki schorzeń i promocji leczenia skutecznego i bezpiecznego.  Szczególną uwagę zwracamy na metody pracy z ciałem, takie jak: metody kręgu akupunktury, terapia manualna i różne formy masażu, racjonalizacja żywienia i na ile to tylko możliwe, zastępowane farmakoterapii suplementami diety. Nasze działania pozwolą Państwu na uzyskanie dobrostanu ciała, umysłu i ducha..  

           W przyjaznej, niemal domowej atmosferze poprowadzimy Państwa przez świat relaksacji, wypoczynku i rehabilitacji w sferze psychofizycznej.

            Każdy pacjent już podczas pierwszej wizyty spotyka się z doktorem Eustachiuszem Gadulą, doświadczonym diagnostą medycyny zintegrowanej. Jest to bezpośrednie, ciepłe                     i profesjonalne spotkanie, w trakcie którego podstawą diagnozy zintegrowanej jest: dokładny wywiad, wyniki dotychczasowych badań oraz szczegółowe badanie fizykalne wzbogacone badaniem pod kątem blokad energetycznych i blokad mięśniowych, odpowiedzialnych za samopoczucie i zdrowie. Już w trakcie oceny napięć mięśniowych jako ważnej podstawy do rozpoznania dokonujemy pierwszego zabiegu normalizacji tych napięć. Wywiera to wyraźnie zauważalny, korzystny wpływ na samopoczucie pacjenta, skraca okres leczenia i ułatwia nawiązywanie empatycznego kontaktu z Pacjentem. Następnie według indywidualnego scenariusza przekazywanego elektronicznie ustalany jest program rehabilitacji.

            Właściciel Centrum Rehabilitacji Medycyny Zintegrowanej, Sportowej i Leczenia Bólu EKOMED dr Eustachiusz Gadula jest od ponad 50 lat lekarzem, specjalistą chirurgii i rehabilitacji. Od ponad 45 lat jest znany w Polsce ze swej pionierskiej działalności w medycynie naturalnej, a szczególnie w akupunkturze. Ponadto jest jednym z pionierów integracji w medycynie (łączenia wszystkiego co skuteczne i bezpieczne w medycynie konwencjonalnej i niekonwencjonalnej).  EKOMED jest popularnym, funkcjonującym od 21 lat, pierwszym w Polsce centrum medycyny zintegrowanej. 

 

 


 

Czym się różnimy od medycyny konwencjonalnej?

W medycynie konwencjonalnej za najczęstszą przyczynę schorzeń uważa się chorobotwórcze mikroorganizmy. Natomiast zgodnie z poglądami medycyny zintegrowanej mikroorganizmy nie są przyczyną chorób u osób odpornych, stają się natomiast groźne, jeśli dojdzie do obniżenia odporności organizmu.

Człowiek jest istotą psychosomatyczną, co oznacza ścisłe powiązanie psychiki z ciałem, a także to, że wszystkie schorzenia są psychosomatyczne.

Dlatego prawdziwymi przyczynami schorzeń są najczęściej: pogorszenie stanu psychicznego, szkodliwości środowiska, nieprawidłowe odżywianie, zaburzenia oddychania, nieprawidłowa aktywność fizyczna, nadmiar używek, czy działania uboczne leków i ich powikłania.

Z takiego podejścia wynika także inna koncepcja nerwic i radzenia sobie ze stresem. Według dr Gaduli nie ma tzw. czystych nerwic,a objawy tak rozpoznawane, najczęściej są wczesnymi etapami większości innych schorzeń.

Nie uznajemy także pojęcia nieuleczalności schorzeń, pod warunkiem wczesnego, prawidłowego ich rozpoznawania i odpowiedniego leczenia.

  Od właściwego kontaktu lekarza z pacjentem zależy: prawidłowe rozpoznanie, wyniki leczenia i rokowanie. Dlatego całokształt postępowania z pacjentami w CRZM, S i LB EKOMED: diagnostyka, terapia, rokowanie i profilaktyka jest zgodny z tymi poglądami.


 

Rys historyczny działalności EKOMED.

EKOMED to pierwsza w Polsce i jak dotąd jedyna placówka medycyny zintegrowanej                 o nazwie Centrum Rehabilitacji Medycyny Zintegrowanej, Sportowej i Leczenia Bólu (CRMZ, S i LB). Funkcjonujemy w oparciu o filozofię, według której celem działań lekarza jest szeroko pojmowane dobro pacjenta. Pacjent jest podmiotem i najważniejszym celem każdego lekarza, a nie mniej czy bardziej interesującym przypadkiem. Zasadniczą zaletą, ale i obowiązkiem całego personelu naszej Firmy jest staranne przestrzeganie tej filozofii w praktyce.

Funkcjonowanie Centrum zarówno w sferze teoretycznej jak i praktycznej oparte jest na doświadczeniu zawodowym specjalisty chirurgii i rehabilitacji - doktora Eustachiusza Gaduli, zdobywanym w Oddziale Chirurgii Ogólnej Szpitala Wojewódzkiego w Opolu i jednocześnie w wiejskim ośrodku zdrowia, w Oddziale Paraplegii (niedowłady kończyn po urazach kręgosłupa lub z powodu schorzeń neurologicznych) w największym w Polsce i w Europie Górniczym Centrum Rehabilitacji Leczniczej i Zawodowej „REPTY” w Tarnowskich Górach, w Akademickim Centrum Rehabilitacji w Zakopanem, w Wojewódzkim Związku Spółdzielczości Inwalidów w Opolu oraz we własnym Centrum Rehabilitacji Medycyny Zintegrowanej, Sportowej i Leczenia Bólu w Opolu, w filiach Centrum w Chorzowie i Gorzycach oraz na turnusach rehabilitacyjnych: w Sarbinowie, Jarnołtówku, Polanicy Zdroju i Świeradowie Zdroju.

W naszej placówce działalność praktyczna oparta jest na filozofii medycyny zintegrowanej, stopniowo przyjmowanej w wielu krajach świata, a bardziej szczegółowe poglądy medyczne są w dużej mierze autorskimi poglądami doktora Eustachiusza Gaduli.


 

Nasza diagnostyka

W Centrum Rehabilitacji Medycyny Zintegrowanej, Sportowej i Leczenia Bólu EKOMED stosowane jest kompleksowe rozpoznawanie schorzeń metodami medycyny zintegrowanej (najczęściej w postaci konsultacji doktora Gaduli)W naszej diagnostyce podstawą jest osobisty kontakt pacjenta z lekarzem, szczegółowy wywiad chorobowy i bardzo dokładne badanie fizykalne, wzbogacone diagnostyką zaburzeń energetycznych i bloków mięśniowych. Ocena stanu zdrowia pacjenta na podstawie szczegółowego badania psychiki i ciała, a szczególnie stanu układu nerwowo-mięśniowego pozwala na rozpoznawanie schorzeń na etapie znacznie wcześniejszym, niż za pomocą samych badań instrumentalnych.

 

Stosujemy leczenie i rehabilitację dorosłych i dzieci w zakresie następujących schorzeń:

*Nerwice i działania antystresowe.

*Bóle głowy.

*Fibromialgia.                                                                                                   

Schorzenia neurologiczne i neurochirurgiczne:   

*Paraplegia: Czynniki utrudniające rehabilitację w paraplegii i ich leczenie.

*Padaczka.                                  

 *Stwardnienie rozsiane (SM), Stwardnienie zanikowe boczne(SLA).                          

 *Bóle i choroby kręgosłupa.                                                                                                              

Choroby wewnętrzne:

*Schorzenia kardiologiczne.  

*Choroby płuc i dróg oddechowych.                                                                                           

*Schorzenia przewodu pokarmowego.                                                                                  

 *Schorzenia nefrologiczne.

*Zaburzenia hormonalne.

*Otyłość i zaburzenia przemiany materii.

*Stany obniżonej odporności organizmu i schorzenia alergiczne.                    

Medycyna zintegrowana w specjalnościach zabiegowych:

*Chirurgia ogólna.

*Schorzenia urologiczne.

*Ginekologia i położnictwo.

*Ortopedia i chirurgia urazowa.

*Schorzenia reumatyczne łącznie z zesztywniającym zapaleniem stawów kręgosłupa (zzsk).

*Zaburzenia seksualne.

*Schorzenia nowotworowe.

Wybrane schorzenia wieku dziecięcego:

*Mózgowe porażenia dziecięce: (Ogólne uwagi na temat leczenia MPD. Wczesna diagnostyka i metody kręgu akupunktury w leczeniu mózgowych porażeń dziecięcych).

*Zespół Downa.

*ADHD.

*Autyzm. Zespół Aspergerbera. Autyzm a szczepienia.

*Leczenie uzależnionych (od palenia, alkoholu i leków).

*Problemy życiowe i zdrowotne osób w podeszłym wieku.

* Rehabilitacja schorzeń i urazów sportowych.(Nowe podejście do medycyny sportowej).


 

Stosowane kompleksowe metody rehabilitacji psychofizycznej:                                            

  • Różne formy psychoterapii  (medytacje, hipnoza, rebirthing, trening relaksacyjny, terapia odwykowa, metoda Aleksandra itp.)
  • Metody kręgu akupunktury (akupunktura, akupresura, moxa, masaż segmentarny,  masaż punktowy).
  • Elektroakupunktura (akupunktura z podłączeniem igieł do prądu elektrycznego).
  • Elektropunktura – (TNS - powierzchowna elektrostymulacja punktowa).
  • Magnetopunktura (punktowa terapia za pomocą zmiennego pola magnet.).
  • Laseropunktura (punktura za pomocą lasera).
  • Terapia manualna (praca z ciałem różnymi metodami terapii manualnej).
  • Masaże (ogólny i celowany, masaż Mauri, masaż w wodzie).
  • Kinezyterapia indywidualna i grupowa (z własnymi modyfikacjami).
  • Hydroterapia (różne formy hydroterapii i ćwiczeń w basenie i poza basenem).
  • Krioterapia miejscowa i ogólna (ogólne i miejscowe ochładzanie lub zamrażanie za pomocą ciekłego azotu lub chlorku etylu połączonego z akupresurą).
  • Świecowanie uszu metodą Indian Hopi.
  • Suplementy lecznicze i suplementy diety: Wspomaganie leczenia naturalnymi preparatami uzupełniającymi składniki diety, ułatwiające racjonalne żywienie.

Dla pacjentów ta zmiana znaczenia i kolejności stosowanych metod leczenia oznacza istotną poprawę ich wyników. Ale najważniejszą sprawą, przesądzającą o wynikach diagnostyki, profilaktyki, terapii i o rokowaniu jest atmosfera jaka panuje pomiędzy lekarzem a pacjentem. Składa się na nią wiele ważnych, a często nie uświadamianych elementów, choćby takich, jak stopień zainteresowanie lekarza zdrowiem i najważniejszymi sprawami życiowymi pacjenta. W naszej placówce interesujemy się nie tylko zgłaszanymi dolegliwościami i aktualnym stanem zdrowia pacjenta ale także szerokim zakresem czynników, które doprowadziły do wystąpienia często współistniejących schorzeń, pierwsze informacje o których pacjent uzyskuje dopiero w naszej placówce.                                                W ciepłej atmosferze staramy się zachęcać pacjenta do czynnego zaangażowania w proces leczenia i wspierać w wysiłkach na drodze do zdrowia.

W Vademecum Pacjenta Medycyny Zintegrowanej zamieszczamy omówienie naszego zintegrowanego postępowania w wielu grupach schorzeń na tle dotychczasowego postępowania, ogólnie przyjętego w medycynie konwencjonalnej. Osiągane wyniki leczenia w omawiamy raczej ogólnie, wychodząc z założenia, że szczegółowe ich przedstawianie zmieniłoby charakter tego opracowania i spowodowałoby wielokrotne zwiększenie jego objętości.


 

Nerwice i działania antystresowe

Głównym powodem problemów zdrowotnych w obrębie psychiki i ciała ą zaburzenia energetyczne. Najwcześniej jako najwrażliwsza reaguje na nie psychika w postaci zespołu objawów nazywanych nerwicą. We współczesnej medycynie nerwicę rozpoznaje się wtedy, kiedy mimo różnych dolegliwości w sferze psychicznej pacjenta, wyniki badań instrumentalnych pozostają w normie. Zdaniem doktora Eustachiusza Gaduli większość wczesnych objawów schorzeń rozpoczyna się właśnie od nerwicy.

Często dolegliwości nerwicowe sprawiają większe cierpienie, niż zaawansowane schorzenia somatyczne. Ale już w tym czasie na podstawie wywiadu i szczegółowego badania fizykalnego można stwierdzić różne zmiany czynnościowe w postaci obniżenia nastroju, lęków, pogorszenia jakości snu, zaburzenia wegetatywne i patologiczne napięcia  mięśniowe.

            Leczenie każdego schorzenia powinno być uzależnione od jego przyczyny i przebiegu. W medycynie konwencjonalnej leczenie nerwic polega najczęściej na stosowaniu chemicznych środków farmakologicznych, które łagodząc objawy nerwicy, zwykle obniżają aktywność życiową pacjentów. Ponadto w miarę upływu czasu ich stosowanie wymaga rosnących dawek, co często powoduje niekorzystne objawy uboczne.

Ponieważ większość objawów nerwicowych jest ściśle powiązana ze wzmożo-nymi napięciami mięśniowymi, prawidłowe leczenie nerwic powinno w pierwszym rzędzie polegać na psychoterapii i pracy z ciałem, głównie z mięśniami. Celem tych metod jest normalizacja napięć mięśniowych i poprawa funkcjonowania autonomicznego układu nerwowego.

Innym, ważnym czynnikiem leczenia nerwic winny być ćwiczenia oddechowe. W świecie rehabilitacji znane jest porzekadło: Tak myślimy, jak oddychamy i tak oddychamy, jak myślimy. Zatem podstawowe metody leczenia nerwic, to przede wszystkim różne metody psychosomatycznej rehabilitacji połączonej z ćwiczeniami oddechowymi.

innymi metodami leczenia nerwic poza pracą z mięśniami i ćwiczeniami oddechowymi powinny być: różne formy psychoterapii indywidualnej i grupowej, medytacje, metody biologicznego sprężenia (biofeedback), metody kręgu akupunktury, terapia manualna, masaże, homeopatia, metoda Aleksandra, precyzyjnie dobrane suplementy diety, ale także odpowiednio sterowana aktywność życiowa, nakierowana na powodzenie, ze szczególnym uwzględnieniem aktywności ruchowej w warunkach naturalnego środowiska. W ostatnich latach zaleca się ponadto stosowanie różnych, coraz popularniejszych metod psychologii energetycznej.

            Nerwice, szczególnie tzw. „nerwice narządowe” często połączone są z depresją. Depresja i przewlekły ból wiążą się ze sobą, szczególnie, jeśli pacjenci nie otrzymują satysfakcjonującego wyjaśnienia przyczyny swego bólu, obawiają się pogorszenia, są przekonani, że nic nie da się zrobić dla poprawy ich sytuacji i że muszą tak żyć dalej. Często są ponadto sparaliżowani lękiem.

Depresja poza brakiem miłości i poczuciem osamotnienia oraz zaburzeniami hormonalnymi, jest także produktem przewlekłego bólu, ograniczeń funkcjonalnych i ograniczeń możliwości życiowych. Im intensywniejszy i bardziej długotrwały ból, tym cięższa depresja. I na odwrót, pacjent depresyjny ma zwykle obniżony próg bólu, co oznacza, że jest bardziej wrażliwy na ból, który pogłębia jego depresję i obniża sprawność.

Według nowych koncepcji leczenie nerwic i depresji jest w wielu punktach zbliżone, w innych natomiast musi być uzależnione od objawów schorzenia. Ogólnie depresja wymaga intensywniejszej pracy z mięśniami, nieco innych form psychoterapii i kompleksowej diagnostyki, z myślą o depresji objawowej, na tle innych schorzeń (najczęściej schorzeń kręgosłupa, chorób reumatycznych, niektórych schorzeń neurologicznych czy nowotworowych).

Leczenie depresji, w jeszcze większym stopniu niż innych schorzeń wymaga skutecznej mobilizacji pacjenta do różnych form systematycznej kinezyterapii, która w pierwszej fazie leczenia przychodzi pacjentom niezmiernie trudno. Natomiast leczenie lekami psychotropowymi, zarówno nerwic jak i depresji, na dłuższą metę nie tylko nie sprawdza się, ale często utrudnia uzyskanie poprawy innymi metodami leczenia.

Za niezwykle cenne w tej grupie schorzeń uważamy leczenie sanatoryjne czy leczenie w profesjonalnych SPA, gdzie poza istotną (jeśli naprawdę korzystną) zmianą środowiska w sensie socjalnym, niezwykle istotne jest oddziaływanie dobrego klimatu, często także wód o właściwościach leczniczych i zintegrowanego oddziaływania wielu naturalnych metod leczniczych z kinezyterapią i różnymi formami hydroterapii.     

W większości nerwic, pod warunkiem zaangażowania pacjenta w proces leczenia i precyzyjnej realizacji zaleceń już po paru tygodniach osiągamy dobre wyniki leczenia. Natomiast wyniki leczenia nerwic depresyjnych (coraz częstszych) i depresji endogennej wymagają znacznie więcej czasu i jeszcze w większym stopniu uzależnione są od wdrażania do praktyki życia codziennego zaleconych przez nas zasad postępowania.

 


 

Fibromialgia

     Schorzeniem z pogranicza nerwic i schorzeń reumatologicznych jest fibromialgia, dlatego omawiamy ją tuż po nerwicach. Jest modelowym schorzeniem psychosomatycznym, którego wiele elementów występuje także w schorzeniach kwalifikowanych do poszczególnych specjalności lekarskich.

Fibromialgia jest opisywana jako szeroko rozpowszechniony stan bólu trwającego co najmniej 3 miesiące i zidentyfikowany co najmniej przez 11 z 18 opisanych lokalizacji na ciele (tzw. punktów wrażliwych). Zdaniem dr Eustachiusza Gaduli są to jednak zbyt sztywne kryteria, nie uzasadnione merytorycznie, bowiem punkty akupunktury, mięśniowo-powięziowe punkty spustowe (m-pTPs) i punkty wrażliwe, to te same twory, odpowiedzialne za podobne, choć nie zawsze identyczne objawy kliniczne. A najogólniejobraz kliniczny fibromialgii najczęściej z jednej strony przypomina nerwice, a z drugiej niezbyt zaawansowane schorzenia reumatyczne.

W leczeniu tego schorzenia skuteczne są zarówno nowoczesne metody leczenia nerwic jak i metody leczenia schorzeń reumatycznych.

To jedno z najczęstszych w klinice człowieka schorzeń zaczyna się od odczuć psychicznych, takich jak: stopniowo narastające, czy nawet stałe uczucia zmęczenia, uczucie sztywności (częściej porannej i wieczornej), zaburzenia snu, skłonności do stanów lękowych, depresji, a nawet zaburzeń osobowości. Nierzadko przez długi czas pacjenci nie odczuwają silniejszych bólów, lub tylko okresowe pobolewania, związane np. ze zmianami warunków biometeorologcznych, czy z silniejszym zdenerwowaniem Pojawia się drażliwość, zniechęcenie i narastający brak motywacji do aktywności życiowej. Drobne przykrości urastają do rangi nierozwiązywalnych problemów i zwykle nasilają opisane na wstępie dolegliwości. Narasta niechęć do aktywności ruchowej, przebywania wśród ludzi i na świeżym powietrzu.

Badania dodatkowe wypadają prawidłowo. A często jest to jeszcze etap bez dolegliwości bólowych, co najwyżej pacjenci miewają sporadyczne skurcze pojedynczych grup mięśniowych, najczęściej w obrębie kończyn dolnych. Ale skurcze mięśniowe większości lekarzy nie interesują, więc pacjenci przestają o nich nawet wspominać. Cała sytuacja upoważnia ogromną większość lekarzy do rozpoznania nerwicy, a w konsekwencji do prób stosowania terapii farmakologicznej, najczęściej w postaci leków psychotropowych, przeciwbólowych lub nasennych.

W przypadkach fibromialgii, w których wybitnie dominują objawy depresji, zniechęcenia, sztywności mięśniowych, obniżenia napędu psychoruchowego i siły mięśniowej, istnieje duże podobieństwo do coraz częściej opisywanego Zespołu Przewlekłego Zmęczenia, o którym także jak dotychczas niewiele wiadomo.

To były objawy tzw. fibromialgii pierwotnej (I typu). Natomiast o fibromialgii wtórnej (II typu) mówimy wtedy, kiedy opisanemu zespołowi objawów nerwicy, czy nerwicy narządowej towarzyszą objawy charakterystyczne dla innych chorób: reumatycznych, neurologicznych, endokrynologicznych, internistycznych, ortopedycznych, laryngologicznych a nawet okulistycznych, z odchyleniami w wynikach badań dodatkowych, uważanych za typowe dla tych schorzeń.

W fibromialgii towarzyszącej w obrazie klinicznym dominują zaawansowane zmiany, szczególnie anatomiczne, stanowiące istotę wielu różnych schorzeń.

Część autorów skłonna  jest za czynnik etiologiczny tym schorzeniu uważać wirus, a inni, podobnie jak w reumatoidalnym zapaleniu stawów - bakterie. Istnieje jednak  wiele argumentów podważających rolę mikroorganizmów, jako czynnika etiologicznego fibromialgii.

Leczenie fibromialgii winno zależeć od wrażliwości osobniczej pacjenta, dominujących objawów, etapu schorzenia i jego zaawansowania.

W etapie I z dominacją objawów nerwicowych leczenie fibromialgii jest podobne do leczenia nerwicy. Jeśli konsekwentne i dłużej trwające leczenie, zbliżone do stosowanego w nerwicy nie sprawdza się, włączamy inne metody kompleksowej rehabilitacji, z wszechstronną  kinezyterapią, krioterapią, terapią manualną, masażami, akupresurą, akupunkturą, moxą, laseroterapią, magnetoterapią, elektrofizykoterapią, hydroterapią, homeopatią, ziołolecznictwem  czy bioterapią. Natomiast mało skuteczną w tym schorzeniu farmakoterapię chemiczną należy ograniczyć do minimum.

W etapie II, w którym pojawiają się bóle, stosujemy leczenie jak w  etapie I. Jeśli jednak dłużej trwające leczenie nie daje rezultatów, należy przeprowadzić  konsultacje ze specjalistami schorzeń, z zakresu których  pacjent zgłasza  największe lub najbardziej oporne na leczenie dolegliwości.

Dotyczy to tym bardziej etapu III (tzw. fibromialgii towarzyszącej), w którym ciężar podstawowego leczenia powinien spoczywać na lekarzach tych specjalności, z zakresu których objawy kliniczne dominują. Powinno to się jednak odbywać we współpracy z lekarzami dobrze obeznanymi z fibromialgią.

 Z racji szerokiego rozpowszechnienia fibromialgii umiejętność leczenia tego schorzenia powinni posiadać lekarze domowi, czy rodzinni, wtedy znacznie łatwiej-sza i skuteczniejsza byłaby współpraca z nimi wielu lekarzy specjalistów.


 

Schorzenia neurologiczne i neurochirurgiczne

Niestety omawianie wielu schorzeń neurologicznych i neurochirurgicznych wielu lekarzom konwencjonalnym jak i pacjentom często kojarzy się z pojęciem nieuleczalności. Co gorsza, wielu neurologów jeszcze w trakcie diagnostyki, która nie zawsze na szczęście potwierdza wcześniejsze podejrzenia, mówi pacjentom o nieuleczalności ich schorzeń. A przecież wiadomo, że taka informacja załamuje psychicznie wielu pacjentów i ich najbliższych, skutecznie zniechęcając ich do współdziałania z lekarzem w procesie powrotu do zdrowia.

Choć u wielu pacjentów pierwotne podejrzenia na szczęście się nie sprawdzają, często na długi czas pozostaje u nich uraz psychiczny, niekorzystnie wpływający nie tylko na leczenie, ale także na całokształt przyszłego życia. Nawet pacjent wyleczony przez innego lekarza, jeszcze długo nie potrafi zapomnieć pierwszego, rozpoznania i rokowania.

Natomiast przy opartym na nowej wiedzy podejściu lekarza do chorego osiąga się nieporównywalnie lepsze efekty terapeutyczne w większości schorzeń, szczególnie w neurologii. Nie mniej ważne są stosowane metody leczenia, w których z reguły najistotniejszą rolę odgrywa psychoterapia, optymalna aktywność ruchowa, metody kręgu akupunktury i suplementy diety.

Jednak wiadomo, że nawet w prawidłowo funkcjonującej medycynie zintegrowanej, mimo optymalnych metod, także nie zawsze leczenia kończy się powodzeniem. Ale odsetek niepowodzeń jest wydatnie mniejszy, niż po leczeniu konwencjonalnym, opartym najczęściej na farmakoterapii chemicznej, niestety w dużej mierze także na kortykoterapii.

Poza anestezjologią i innymi placówkami od niedawna specjalizującymi się w leczeniu bólu, neurologia zwykle uważana jest za dział medycyny najbardziej kompetentny w leczeniu bólu. Ale mimo postępu wiedzy na ten temat, wielu neurologów wciąż jeszcze często informuje swoich pacjentów, że przyczyną ich dolegliwości bólowych jest zapalenie korzonków nerwowych, w leczeniu którego posługują się głównie mało skuteczną farmakoterapią, zwykle bez zaleceń rehabilitacyjnych. 

Zupełnie inne zdanie na ten temat mają osteopaci i chiropraktycy oraz przedstawiciele medycyny zintegrowanej. W kompleksowym leczeniu wielu schorzeń, w tym także w różnego rodzaju zespołach bólowych istotną rolę odgrywają metody kręgu akupunktury. Jednak bez względu na stosowane metody leczenia, podstawą uzyskanej poprawy, a szczególnie jej trwałości jest zaangażowanie pacjenta w proces leczenia, korzystna zmiana filozofii i stylu życia, racjonalizacja żywienia, optymalizacja aktywności fizycznej i ograniczenia używek oraz unikanie nadużywania wielu leków. Jest to jedyna, od dawna wypróbowana i najskuteczniejsza droga do życia w zdrowiu, jako swoisty kontrakt pacjenta ze zdrowiem.


 

Rehabilitacja po zabiegach neurochirurgicznych

O ile metody leczenia innych grup schorzeń są stosunkowo do siebie podobne, to leczenie schorzeń neurologicznych w niemal każdej grupie ma swoją specyfikę, o czym wspominamy w odpowiednich działach.

Najszerzej na temat leczenia bólu pooperacyjnego i problemów rehabilitacji pooperacyjnej mówimy w dziale poświeconym chirurgii ogólnej. Nadmieńmy tu tylko, że wdrożenie akupunktury, czy akupresury z chlorkiem etylu radykalnie poprawia wyniki leczenia nie tylko w chirurgii ogólnej, ale w jeszcze większym stopniu także po zabiegach neurochirurgicznych. Dodatkowym problemem tej specjalności jest wiele ograniczeń sprawności trudnych do usprawniania, jak choćby przejściowe bezwłady, niedowłady, zaburzenia czucia, czy niekorzystne zmiany stanu psychicznego.

Także problem leczenia uzdrowiskowego czy w profesjonalnych SPA w neurologii i neurochirurgii jest sprawą wymagającą nie tylko dużego doświadczenia, ale także zróżnicowanego podejścia niemal w każdej grupie tych schorzeń.

Szkoda tylko, że pacjenci z większością schorzeń neurologicznych tak rzadko korzystają z możliwości uzupełniającego i w sposób istotny wspomagającego leczenia sanatoryjnego i w profesjonalnych SPA, w których istnieje potencjalna możliwość oddziaływania wyjątkowo korzystnego kompleksu naturalnych działań prozdrowotnych i prawdziwej odnowy biologicznej, połączonej z różnymi działaniami rehabilitacyjnymi.


 

Padaczka

Ponieważ leczenie padaczki metodami medycyny zintegrowanej ciągle jest jesz

cze powodem wielu kontrowersji w medycynie konwencjonalnej, i to nie tylko w neurologii, omawianie leczenia tego schorzenia dokonujemy oddzielnie.

Padaczka (epilepsja) to choroba o złożonej, różnej etiologii, którą cechuje pojawianie się napadów padaczkowych, jako wyrazu przejściowych zaburzeń czynności mózgu, polegających na nadmiernych i gwałtownych, samorzutnych wyładowaniach bioelektrycznych w komórkach nerwowych.

Napad padaczkowy może przyjmować różne formy - od tzw. małych napadów (petit mal), polegających na krótkim zaniku świadomości, aż po napady duże (grand mal), w czasie których często występuje utrata przytomności, drgawki, ślinotok, szczękościsk, czasem szybkie ruchy gałek ocznych czy chwilowy bezdech. W niektórych przypadkach może także dochodzić do przygryzienia języka, czy bezwiednego oddawania moczu.

Padaczką dotkniętych jest około 1% ludzi w Polsce (ok. 400 tys.). Najczęściej jest chorobą ludzi młodych. W 80% ujawnia się przed 20 rokiem życia.

Czynnikiem etiologicznym (przyczynowym) padaczki mogą być: guzy mózgu, urazy mechaniczne czaszki, niektóre zabiegi chirurgiczne na czaszce, udary mózgowe, infekcje, nadużywanie alkoholu, niektóre leki. Istnieje także padaczka odruchowa, wywołana powtarzającymi się seriami bodźców świetlnych, bądź akustycznych. Jednak w części przypadków tego schorzenia etiologia jest nieznana.

Choć w leczeniu padaczki w medycynie zintegrowanej częściowo obowiązują zasady podobne jak w konwencjonalnej neurologii, to same metody leczenia różnią się w istotny sposób.

W medycynie zintegrowanej zwykle leczenie padaczki rozpoczynamy, jako już wcześniej poprzedzone mało skutecznym, różnie długo trwającym leczeniem konwencjonalnym. Mimo wcześniejszej diagnozy, wdrażamy własne postępowanie diagnostyczne, oparte na szczegółowym wywiadzie oraz dokładnym badaniu fizykalnym konwencjonalnym i niekonwencjonalnym. Staramy się także w miarę możliwości precyzyjnie określić wrażliwość osobniczą pacjenta na różne bodźce, które mogły być w jego przypadku czynnikiem sprzyjającym wystąpieniu objawów padaczki. W miarę indywidualnych potrzeb, w sposób głęboko przemyślany uzupełniamy także dodatkowe, instrumentalne badania diagnostyczne.

W codziennej praktyce leczenia pacjentów z padaczką stosujemy głównie metody kręgu akupunktury i odpowiednio, indywidualnie dobrane suplementy diety. Jednak akupunktura jest metodą dominującą i najbardziej wydatnie wspomagającą wyniki leczenia w tej grupie chorych.

Rozpoczynając leczenie przez okres paru dni lub tygodni (zależnie od postaci padaczki, częstości i ciężkości napadów) pozostawiamy pacjenta na dotychczasowych dawkach leków przeciwpadaczkowych. W zależności od ewolucji objawów chorobowych, ostrożnie i bardzo powoli zmniejszamy ich dawki. Nawet w przypadkach zaskakująco korzystnych wyników leczenia (bywają i takie), nadal zachowujemy dużą ostrożność z redukcją dawek leków.

O całkowitym odstawieniu leków decydujemy wyłącznie u pacjentów, którzy co najmniej przez wiele miesięcy nie mieli napadów padaczkowych w żadnej postaci. Także i w tej grupie chorych okres całkowitego odstawienia leków poprzedzony jest długotrwałym i powolnym zmniejszaniem ich dawki, podobnie jak w przypadku pacjentów, którym odstawiamy wieloletnio stosowaną kortykoterapię.

Także po konwencjonalnym leczeniu neurologicznym w pewnym (niewielkim) procencie przypadków dochodzi do pełnego wyleczenia i ostrożnego odstawienia leków przeciwpadaczkowych. Dlaczego zatem nie pomyśleć o wdrażaniu innych metod, wydatnie wspomagających leczenie padaczki? Jej leczenie za pomocą akupunktury jest bezpieczne i z niewątpliwą korzyścią nie tylko dla pacjentów, ale także ich najbliższych, a nawet dla budżetu państwa, bo część tych pacjentów wraca do aktywności zawodowej.

W padaczce często mówi się o tzw. charakteropatii padaczkowej, jako zespole przykrych objawów psychicznych, przypisywanych samej chorobie. Natomiast z naszego wieloletniego doświadczenia wynika, że charakteropatia padaczkowa w znacznie większym stopniu niż z samej padaczki, wynika ze stosowania leków przeciwpadaczkowych. To zjawisko w sposób najbardziej wyraźny widoczne jest u dzieci.


 

Bóle i choroby kręgosłupa

Czym rehabilitacja dla medycyny, tym kręgosłup dla ciała (E. Gadula, 2009). To na pierwszy rzut nieco zaskakujące stwierdzenie, w świetle autorskich koncepcji medycyny zintegrowanej doktora Eustachiusza Gaduli nabiera głębokiego sensu.

O szczególnych, a zwykle mało uświadamianych, wszechstronnych funkcjach kręgosłupa mówi także książka pt. Kręgosłup w stresie Andrzeja Rakowskiego, który jako pierwszy z polskich autorów szeroko omówił tzw. skutek psychogenny w narządzie ruchu.

Dr Gadula traktuje kręgosłup nie tylko jako ważną strukturę narządu ruchu, ale także jako narząd niezwykle istotny w funkcjonowaniu człowieka, jako istoty psychosomatycznej. Stwierdzenie to jest konsekwencją nowego podejścia do całokształtu działań w medycynie: profilaktyki, diagnostyki, terapii i rehabilitacji.

Ortopedów kręgosłup interesuje głównie jako kluczowa struktura kostno-stawowa narządu ruchu, swoisty narząd osiowy i patologiczne zmiany w jego obrębie. Znacznie szersze podejście do tego problemu mają osteopaci czy chiropraktycy, zajmujący się także wieloma, nieraz odległymi następstwami schorzeń i urazów struktur kostno-stawowych kręgosłupa.Ale jeśli ciężki uraz lub zaawansowane schorzenie kręgosłupa doprowadzą do uszkodzenia rdzenia kręgowego, czy innych struktur układu nerwowego, leczenie pacjenta wyraźnie przekracza ich kompetencje.

Skutkiem tych patologii są nie tylko objawy upośledzenia sprawności narządu ruchu, ale także wielu innych, neurogennych funkcji organizmu, łącznie z psychiką.Wtedy w zależności od konkretnych potrzeb u danego pacjenta, do akcji wkracza także wielu lekarzy i terapeutów z zakresu innych specjalności, z rehabilitantami i psychologami na czele.

Zatem pod klinicznym pojęciem kręgosłupa powinniśmy rozumieć skomplikowany twór anatomiczno-funkcjonalny, złożony z układu kostno-stawowego, CUN w postaci rdzenia kręgowego, nerwów obwodowych oraz ważnych ośrodków i włókien autonomicznego układu nerwowego (AUN), zwanego także układem wegetatywnym. Tak rozumiany kręgosłup jest swoistą anteną, realizującą większość podstawowych funkcji zarówno wewnątrz naszego ciała, jak i łączącą organizm z otaczającym nas środowiskiem (E. Gadula, 1994).

Większość dolegliwości bólowych ze strony kręgosłupa, czy kończyn najczęściej wynika nie tyle ze zmian w obrębie układu kostno-stawowego, co z patologicznie wzmożonych napięć nerwowo-mięśniowych. Ich przyczyną bardzo często bywa rzadko brany pod uwagę, wspomniany na wstępie skutek psychogenny w narządzie ruchu.

Od kilku dziesięcioleci patologicznie wzmożone napięcia mięśniowe, w światowej literaturze coraz częściej opisywane jako mięśniowo-powięziowe punkty spustowe (m-p TPS), a w Polsce nadal mało znane, stanowią główną przyczynę większości bólów, w tym także tych długotrwałych i najbardziej dręczących. Co grosza, z większością tych bólów wiążą się różnego stopnia zaburzenia wegetatywne, najczęściej diagnozowane jako schorzenia wielu różnych narządów wewnętrznych. Choć mogą one powodować zaburzenia wielu funkcji tych narządów, m.in. w postaci różnego rodzaju dyskinez (stanów kurczowych dróg żółciowych i trzustkowych), zaburzeń funkcji jelit, czy zaburzeń neurogennych w obrębie układu moczowego, prawidłowe ich leczenie poprzez normalizacje patologicznych napięć mięśniowych zwykle likwiduje te objawy.

Zgodnie z koncepcjami dr Eustachiusza Gaduli zaburzenia emocjonalne i związane z nimi  patologiczne napięcia mięśniowe odgrywają niezwykle istotną rolę w patomechanizmie większości schorzeń nie tylko narządu ruchu, ale także narządów wewnętrznych. Część schorzeń kręgosłupa, ale także innych zmian patologicznych w obrębie układu nerwowego, w których zachowawcze leczenie neurologiczne nie dało efektu, kończy się zabiegiem neurochirurgicznym. W Polsce nadal panuje tradycja, zgodnie z którą wieloma schorzeniami kręgosłupa, czy urazów czaszki, a także urazów kręgosłupa z uszkodzeniem rdzenia kręgowego często jeszcze zajmują się, nie zawsze odpowiednio do tego przygotowani ortopedzi.

Ogromna większość naszych neurochirurgów i ortopedów jest przekonana, że skuteczne postępowanie z chorymi po ciężkich urazach kręgosłupa z uszkodzeniem rdzenia kręgowego polega głównie na doraźnym zabiegu operacyjnym. I mają rację, ale dotyczy to tylko niewielkiej części chorych.

W niektórych oddziałach operujących tych chorych powoli zaczyna się także wdrażać mniej lub bardziej skuteczne metody działań zapobiegających pourazowemu obrzękowi rdzenia, do jego zmrażania włącznie. Ale na tym na ogół kończy się prawidłowość postępowania z chorymi po ciężkich urazach rdzenia. Resztę niech pokryje zasłona milczenia. Bardzo przykre i kosztowne skutki takiego postępowania często widać u chorych z paraplegią pourazową.

Opinie te nie są bezpodstawne, ponieważ przez okres siedmiu lat pracy w Górniczym Centrum Rehabilitacji Leczniczej i Zawodowej „REPTY”, jako zastępca, a następnie jako ordynator oddziału paraplegii doktor Eustachiusz Gadula zmuszony był wraz ze swym personelem czynić niemal nadludzkie wysiłki, aby pomagać chorym, u znacznej części których doszło do ciężkich powikłań, zagrażających nie tylko sprawności ale i życiu pacjentów. U większości chorych z paraplegią powikłania  te powstały w wyniku braku właściwego postępowania z nimi nawet w największych placówkach polskich szpitali i klinik.

Pilna konieczność lepszego rozwiązania tego problemu w Polsce ciągle jest jednak kwestią ważnych decyzji organizacyjnych w ramach medycyny konwencjonalnej i najwyższego szczebla organizatorów służby zdrowia oraz kolejnych ekip rządzących.

Obszerne informacje na temat leczenia urazów kręgosłupa u uszkodzeniem rdzenia kręgowego, czyli paraplegii w Polsce osoby zainteresowane znajdą w rozdziałach Czynniki utrudniające rehabilitację w paraplegii i Mózgowe porażenia dziecięce.


 

Bóle głowy

Bóle głowy są jedną z najczęstszych przyczyn wizyty u lekarza. Występuje we wszystkich grupach wiekowych i są nie tylko sprawcą cierpień chorego, ale także istotnym problemem dotykającym jego rodzinę i środowisko pracy. Problem ten jest jednak często bagatelizowany - blisko połowa cierpiących na bóle głowy nigdy nie była diagnozowana i leczona przez lekarza. W wielu krajach problem ten został dostrzeżony i walka z bólami głowy stała się jedną z głównych kwestii zdrowotnych.

         Główne grupy bólów głowy to tzw. bóle napięciowe i bóle objawowe.

Do bólów napięciowych zalicza się: tzw. samoistne bóle głowy. Oddzielną grupą bólów głowy, w pewnym sensie specyficzną jest migrena i tzw. klasterowe bóle głowy, albo bóle typu Hortona. Natomiast do objawowych zaliczamy bóle głowy, których przyczyną są inne schorzenia lub urazy, takie jak: jaskra, guzy mózgu, zapalenia nerwu trójdzielnego, problemy stomatologiczne, poważne schorzenia naczyniowe, czy skutki urazów.

Z bólem głowy typu napięciowego do lekarza zgłasza się 8 na 10 chorych. Często są one nazywane bólami samoistnymi. Ale zwykłe określenie samoistne, czy idiopatyczne oznacza, że ich przyczyna (podobnie jak wielu innych schorzeń) jest nieznana, z czym zgadzamy się tylko częściowo.

Istnieje wiele przyczyn bólów głowy, nazywanych samoistnymi:stres, złe emocje, brak snu, przemęczenie, zmiany atmosferyczne, przeziębienie, nadużywanie alkoholu lub innych używek a nawet niektóre leki. Zatem znamy ich przyczyny, ale według medycyny konwencjonalnej nieznany jest mechanizm ich powstawania.

Jednak w świetle patomechanizmu schorzeń medycyny zintegrowanej ta sprawa jest raczej zrozumiała. W określeniu napięciowy typ bólu w domyśle chodzi o wzmożone napięcia mięśniowe nie tylko narządu ruchu, ale i narządów wewnętrznych, upośledzające ukrwienie i fizjologiczną ich ruchomość.

Według Doktora Eustachiusza Gaduli każde napięcie psychiczne, nieprawidłowe żywienie, nieprawidłowa aktywność fizyczna, wiele schorzeń ogólnych, reakcje na niekorzystne warunki środowiska czy zmiany atmosferyczne u wielu osób powodują wzmożone napięcia mięśniowe, głównie w górnej części ciała. Silniejsze, albo dłużej trwające wzmożenie tych napięć jest jedną z najczęstszych przyczyn bólu. Ale medycyna konwencjonalna tego poglądu raczej nie podziela.

            Bóle napięciowe są odczuwane jako zaciskające się wokół głowy, sztywnienie

karku i szyi, czasem także w obrębie obręczy barkowej i pleców. Te bóle spowodowane wspomnianymi czynnikami zwykle trwają krótko i należy je traktować jako reakcje osobników wrażliwych na określone zmiany środowiska. Z reguły ustępują one samoistnie. Kiedy jednak stają się przewlekłe, trwające miesiącami, a nawet latami, stanowią problem wymagający rozpoznania i leczenia.

Migrena to bardzo popularne schorzenie, chyba zbyt często rozpoznawane przez samych pacjentów, występuje częściej u kobiet, niż u mężczyzn. Na migrenę cierpi 10 – 12% populacji. Tzw. napad migreny oznacza ból głowy, któremu towarzyszą nudności i wymioty, zaburzenia wzroku, nadwrażliwość na dźwięk i zapach. Napad trwa od kilku do kilkudziesięciu godzin. Może być wywołany przez emocje, zmiany pogodowe, czy niektóre pokarmy (np. żółte sery, wino). Ból i zaburzenia wzroku obejmują zwykle jedną część głowy. Przyczyna dolegliwości jest nie do końca rozpoznana, czasem w pewnym stopniu także uwarunkowana genetycznie.

Choć typowym obrazem klinicznym różni się od napięciowych, samoistnych bólów głowy, nie wykluczone, że mechanizm powstawania bólu w obydwu tych schorzeniach jest zbliżony. W migrenie i bólu Hortona wzmożone napięcia dotyczą nie tyle mięśni narządu ruchu, co mięśniówki gładkiej naczyń i przewodu pokarmowego. Ich obraz kliniczny przemawia za taką koncepcją.

Wiadomo jednak, iż do pojawienia się bólu migrenowego przyczyniają się: alergie pokarmowe, zmiany ciśnienia, zaburzenia hormonalne, stres, zmęczenie, niedobór snu. Chorobę opisuje się zazwyczaj jako gwałtowny, okresowy, pulsujący ból głowy. 70% chorych stanowią kobiety.

Tzw. klasterowy ból głowy (Hortona) ma charakter napadowy. Napady występują w wiązkach (tzw. klasterach). Zaczynają się one w okolicy oka, promieniują na połowę twarzy, a potem szybko narastają. Często objawami im towarzyszącymi jest zatkany nos, łzawienie oka. Bóle trwają około 30 minut i mogą nawracać kilka razy w ciągu doby. Mogą także być przewlekłe - trwać tygodnie lub miesiące. Mogą także trwać przez lata i nawracać. Najczęściej dotykają mężczyzn między 20. a 40. rokiem życia.

Objawowy ból głowy może być (czasem dotkliwym) objawem towarzyszącym:

  • Infekcjom wirusowym, często np. grypie
  • Miejscowym infekcjom w obrębie czaszki dotyczące: uszu, zatok, zębów, itp.
  • Zmianom zwyrodnieniowym kręgosłupa (najczęściej szyjnego, ale także piersiowego a nawet lędźwiowo-krzyżowego i stawów krzyżowo-biodrowych)
  • Nadciśnieniu tętniczemu i innym zaburzeniom naczyniowym
  • Zapaleniu opon mózgowo-rdzeniowych
  • Nerwobólom czaszkowym (np. nerwoból nerwu trójdzielnego)
  • Chorobom oczu (jaskra, wady optyczne wzroku)
  • Bólom pourazowym głowy (także po operacjach na czaszce)
  • Guzom mózgu
  • Schorzeniom reumatycznym
  • Zatruciom toksycznymi substancjami
  • Znieczuleniom podpajęczym czy nadoponowym.

Choć bóle głowy są objawem bardzo rozpowszechnionym i nie zawsze dobrze

leczonym, poza pogorszeniem jakości życia, zwykle zdrowiu nie zagrażają. Natomiast jeśli ból pojawia się pierwszy raz w życiu, a na dodatek jest silny, lub ma inny charakter, niż dotychczas - to trzeba niezwłocznie zgłosić się do lekarza, który będzie potrafił zróżnicować bóle głowy i podjąć właściwą, czasem także niezwłoczną decyzję w sprawie sposobu dalszego, właściwego leczenia. Taki ból może być objawem poważnej choroby.

            Od dziesięcioleci konwencjonalne leczenie bólu było zazwyczaj i najczęściej nadal jest ograniczone do mało skutecznego leczenia farmakologicznego, z którym, jak z każdą długotrwałą terapią wiążą się działania uboczne i powikłania.

Z ich występowaniem trzeba się poważnie liczyć nawet w przypadkach, kiedy leki ordynuje lekarz. Ale to niebezpieczeństwo staje się o wiele większe, jeśli pacjenci z długotrwałymi        i często uciążliwymi bólami głowy, bez właściwego rozpoznania ich przyczyny, leczą się na własną rękę, do czego codziennie zachęcają reklamy większości programów telewizyjnych i radiowych.

Pamiętajmy, że: Nasze zdrowie jest w naszych rękach i choć Zdrowie to nie wszystko, bez zdrowia wszystko jest niczym! A zdrowy, racjonalny tryb życia może zapobiegać wielu bólom głowy.

            Na szczęście w ostatnich latach poza farmakoterapią coraz częściej w bólach głowy stosuje się rożne metody medycyny fizykalnej, takie jak: metody kręgu akupunktury, terapia manualna, suplementy diety i wiele metod konwencjonalnej elektrofizykoterapii.

            Ponieważ większość pacjentów z samoistnymi, napięciowymi bólami głowy i migreną wykazuje wiele cech nadwrażliwości, szczególnie na stres psychiczny i tendencję do depresji, skuteczne leczenie poza wymienionymi metodami fizykoterapii powinno także polegać na pomocy pacjentowi w wypracowaniu optymalizacji filozofii życia i korzystnej zmianie stanu psychicznego.

            Zasadą postępowania we wszystkich dłużej trwających i opornych na leczenie bólach głowy powinna być prawidłowa diagnostyka, a w bólach objawowych kompleksowe leczenie podstawowych schorzeń, jako przyczyny bólów głowy.

            W naszej placówce zawsze rozpoczynamy od wstępnej diagnozy, polegającej na dokładnym wywiadzie chorobowym i badaniu fizykalnym, poszerzonym o szczegółową palpację ciała pod kątem bloków energetycznych i bloków mięśniowych. Jeśli stan pacjenta na to pozwala, leczenie bólów głowy rozpoczynamy od próby bezpiecznej terapii metodami kręgu akupunktury, terapii manualnej, racjonalizacji żywienia i suplementacji żywieniowej. Takie postępowanie pozwala na osiąganie wydatnej poprawy lub pełnego wyleczenia u większości pacjentów.

            W objawowych bólach głowy kontynuujemy równolegle leczenie podstawowego schorzenia i towarzyszących mu bólów głowy. Wynik leczenia pacjenta uzależniony jest zarówno od przebiegu podstawowego schorzenia jak i od poprawy, czy ustąpienia bólów głowy.

W przypadkach zaawansowanych schorzeń podstawowych, choć czasem udaje się osiągać tylko różnego stopnia poprawę, często bóle głowy wydatnie się zmniejszają, albo całkowicie ustępują.

W nielicznych, opornych na leczenie przypadkach, lub z pojawianiem się dodatkowych, niepokojących objawów chorobowych, wdrażamy dokładnie przemyślaną, pełnoprofilową diagnostykę, od wyników której uzależniamy dalsze postępowanie.


 

Schorzenia kardiologiczne

            Schorzenia kardiologiczne we wszystkich statystykach medycznych stanowią  najważniejszą grupę schorzeń z racji częstości ich występowania i liczby zgonów.  Choć przyczyn tej grupy schorzeń jest wiele, to na czoło wysuwa się stres i związane z nim objawy nerwicowe. Dlatego i leczenie w kardiologii w wielu przypadkach wymaga leczenia podobnego do nerwic, z optymalizacją aktywności fizycznej włącznie.

W ostatnich latach największe sukcesy w zaawansowanych schorzeniach kardiologicznych wiążą się z zabiegami inwazyjnymi na naczyniach wieńcowych, ratującymi życie wielu chorych. Choć jest to niewątpliwy postęp, przypomina trochę kopanie studni kiedy wybucha pożar. W niczym nie dewaluując wartości metod inwazyjnych w kardiologii wiadomo, że najważniejszy postęp w tej specjalności polega jednak na skutecznej profilaktyce i radzeniu sobie ze stresem, utrzymywaniu optymalnej aktywności fizycznej, leczeniu miażdżycy, otyłości, i innych zmian patologicznych, które często kończą się poważnymi problemami kardiologicznymi, do zgonów włącznie.

Medycyna zintegrowana także chętnie korzysta z nowych możliwości inwazyjnej kardiologii, ale główną uwagę koncentruje na profilaktyce tej grupy schorzeń. W leczeniu stosuje także inne metody, dotychczas tak trudno przyjmujące się w medycynie konwencjonalnej.

Próba nowego podejścia do problemów kardiologii nabiera szczególnego znaczenia w przypadkach choroby wieńcowej, zawału mięśnia sercowego oraz zaburzeń rytmu i zapaleń mięśnia sercowego.

            Od starożytności przewija się przekonanie, współcześnie mocno wspierane koncepcjami bioelektroniki i nowej filozofii medycyny, że serce to nie tylko pompa mięśniowa, wykonująca pracę mechaniczną, ale także siedlisko energii, życia i uczuć.

Dla klinicystów najważniejszy jest fakt niezwykłej wrażliwości serca na wiele czynników różnej natury, wśród których szczególną rolę odgrywa stan psychiczny (to przecież także mięsień, na dobrą sprawę jedyny, którego rolę w pełni docenia współczesna medycyna). Stąd pierwszym i najważniejszym przykazaniem w schorzeniach kardiologicznych powinna być odpowiednia psychoterapia.

Niestety w praktyce zbyt często zastępuje ją jatrogenia, z wynikami, których nie trudno się domyślać. I nie jest sprawą łatwą ustalenie, co jest tego powodem najważniejszym - panujący paradygmat mechanistyczny, mała skuteczność tradycyjnego leczenia, zbyt mała wiedza wielu kardiologów, czy?... Fakt, że wielu wystraszonych pacjentów kardiologicznych trzyma się gorączkowo swego lekarza bez względu na stosowane metody i wyniki leczenia.

            Choć od ponad trzydziestu lat za najskuteczniejsze leczenie choroby wieńcowej uznano rehabilitację, w praktyce większość lekarzy nie tylko koncentruje się na farmakoterapii, ale często także zaleca swym pacjentom nieuzasadnione ograniczanie aktywności ruchowej. I jatrogenne skutki takich zaleceń w praktyce widuje się nazbyt często.

Innym, nie mniej ważnym problemem kardiologicznym jest diagnostyka różnicowa bólów w klatce piersiowej. Iluż to pacjentów bez obiektywnych zmian kardiologicznych, żyje w ciągłym lęku, wzmacnianym przez lekarzy przed najgorszym, z powodu źle interpretowanych bólów w klatce piersiowej.

To prawda, że diagnostyka różnicowa bólów w klatce piersiowej jest problemem trudnym i odpowiedzialnym. Ale podejście do tego problemu w medycynie konwencjonalnej jest niezbyt dynamiczne, choć często zbyt agresywne. Myślę tu o bardzo często zbytecznej, a niezbyt bezpiecznej, inwazyjnej diagnostyce kardiologicznej. Sądzę, że jest wystarczająco dużo podstaw teoretycznych i doświadczenia klinicznego, aby w istotny sposób udoskonalić diagnostykę różnicową bólów w klatce piersiowej mniej inwazyjnymi i bezpieczniejszymi metodami. Problem ten jest m.in. szeroko i kompetentnie dyskutowany w znanym dziele amerykańskim J.G. Travel i D.G. Simons’a Pt. Myofascial Pain and Dysfunction.

Poza konwencjonalną diagnostyką różnicową, metody diagnostyki i leczenia oparte o znajomość mięśniowo-powięziowych punktów spustowych (m-pTPs) są często ważną pomocą diagnostyczną i skuteczną terapią niekardiologicznych bólów w klatce piersiowej, ale także istotnym wspomaganiem leczenia kardiologicznego.

Znaczny procent pacjentów kardiologicznych stanowią chorzy z zapaleniem mięśnia sercowego i jego skutkami. Leczenie zachowawcze często się nie sprawdza, co doprowadza aż do konieczności przeszczepów serca. Ale i przeszczep nie zawsze oznacza wyleczenie. Często proces zapalny, który zniszczył własne serce pacjenta, toczy się dalej. Jak długo nie będzie skuteczniejszego leczenia tego schorzenia, tak długo w wielu przypadkach zabiegi przeszczepiania narządów będą aktami rozpaczy, z którymi związane jest coraz  więcej  problemów nie tylko czysto medycznych, ale także etyczno-moralnych. A przecież jest wiele wypróbowanych, naturalnych metod podnoszenia odporności organizmu, którymi ciągle jeszcze lekarze konwencjonalni nie chcą się głębiej zainteresować.

Lekarze we współpracy z lobby producentów leków nadal twierdzą, że ciągle poszukują cudownego leku, skutecznego na poszczególne, a nawet na wszystkie schorzenia. Ale wiele przemawia za tym, że dla istnienia takiego leku nie ma żadnych podstaw teoretycznych. Bo przecież nie może tu chyba chodzić tylko o drogę do nieograniczonych korzyści ekonomicznych, jeśli inny cel przy dotychczasowej filozofii medycyny okazuje się nieosiągalny...

Niechęć do naturalnych metod leczenia, sprawdzonych pozytywnie przez ewolucję i tysiącletnie tradycje i poszukiwanie zbawiennych specyfików na drodze chemicznej nie prowadzą do niczego. Są wbrew naturze, której człowiek nie poznawszy, usiłuje zmieniać.

Inne, ważne czynniki profilaktyki i terapii kardiologicznej to racjonalizacja żywienia i wdrażanie metod optymalnej rehabilitacji kardiologicznej, opartej na zwiększonej, systematycznej aktywności ruchowej i rezygnacja z wielu używek.

      Zarówno w profilaktyce jak i leczeniu, a bardziej prawidłowo w rehabilitacji kardiologicznej ze względu na możliwość oddziaływania zespołu naturalnych czynników terapeutycznych niezwykle cenne jest leczenie sanatoryjne lub leczenie w profesjonalnym SPA. Jednak w tej grupie schorzeń z wielu względów jest to problem dosyć skomplikowany.

Konieczność doboru lokalizacji i oceny właściwości klimatu korzystnego lub przeciwwskazanego dla chorych kardiologicznych, jak i dobór różnych czynników terapeutycznych muszą być kompetentnie i indywidualnie oceniane przez doświadczonego kardiologa. Mimo to w kardiologii leczenie sanatoryjne, czy pobyt w profesjonalnym SPA, w odpowiednio dobranym klimacie i pod warunkiem właściwej kwalifikacji do rehabilitacji, w połączeniu z możliwościami naturalnych oddziaływań terapeutycznych i odnowy biologicznej jest sprawą niezwykle cenną, w istotny sposób poprawiającą same wyniki leczenia kardiologicznego, jak i ich trwałość.

            Jednak najważniejszym kryterium wyboru miejsca uzdrowiska czy SPA pacjenta kardiologicznego powinna być indywidualna próba biologiczna, polegająca na sprawdzeniu przez pacjenta, jak czuje się w określonej miejscowości, a nawet jeszcze dokładniej – w miejscu lokalizacji określonego sanatorium czy SPA. Leczenie tej grupy pacjentów powinno być podejmowane tylko w placówkach zlokalizowanych w miejscach dobrego samopoczucia konkretnych pacjentów.

            W Centrum Rehabilitacji Medycyny Zintegrowanej, Sportowej i Leczenia Bólu w Opolu stosujemy kompleksową rehabilitację schorzeń kardiologicznych, skutecznie wspomaganą różnymi formami psychoterapii, metodami kręgu akupunktury, terapią manualną oraz suplementami diety. Efektem tych działań jest wyraźnie zauważalna zmiana stanu psychofizycznego naszych Pacjentów a szczególnie ogólnej kondycji.


 

Choroby płuc i dróg oddechowych

            Większość schorzeń układu oddechowego, zarówno laryngologicznych jak i pulmonologicznych to głównie następstwa obniżenia odporności w postaci stanów zapalnych, stanów alergicznych czy schorzeń nowotworowych.

            Jeśli najczęstsze w tych schorzeniach procesy zapalne i alergiczne oraz ich następstwa będą leczone za pomocą antybiotyków i zabiegów operacyjnych, jak to się dzieje od kilkudziesięciu lat, nie będzie realnej perspektywy poprawy wyników ich leczenia. Powszechnie nadużywane leczenie antybiotykami prowadzi do antybiotykooporności, alergizacji i dalszego spadku odporności.

            A przecież istnieje wiele bezpiecznych i skutecznych, normalizujących odporność, naturalnych metod fizykalnych i naturalnych leków. Poza racjonalizacją żywienia, suplementami diety i zdrowym stylem życia należą do nich: akupunktura, akupresura, moksa, terapia manualna, homeopatia, laseroterapia czy magnetostymulacje.

            W laryngologii poza antybiotykami czy kortykosterydami w leczeniu przewlekłych stanów zapalnych, czy alergicznych, także zbyt często stosuje się zabiegi operacyjne. A przecież istnieje wiele dowodów na to, że znacznie przyjemniej, skuteczniej i bezpieczniej można je leczyć zachowawczo. W tej grupie schorzeń na szczególną uwagę zasługuje wręcz spektakularna skuteczność i bezpieczeństwo leczenia akupunkturą. Jej wielokierunkowe, szybkie i wyraźnie widoczne działanie dotyczy wyraźnej poprawy stanu psychicznego, udrażniania górnych, średnich i dolnych dróg oddechowych, działania przeciwobrzękowego, przeciwzapalnego, antyalergicznego i ułatwiającego ewakuację zalegającej wydzieliny.

W schorzeniach pulmonologicznych istotny postęp w leczeniu stanowić może także szersze uwzględnianie naturalnych metod poprawy stanu czynnościowego mięśni, zarówno ściany klatki piersiowej jak i oskrzeli, przez zmniejszenie czy zniesienie bólu, zwiększenie ruchomości klatki piersiowej i poprawę oddychania. Ogromne znaczenie ma tu także podnoszenie za pomocą akupunktury ogólnej odporności organizmu. Ponadto profilaktykę, skuteczność i trwałość wyników leczenia chorych pulmonologicznych i laryngologicznych wyraźnie zwiększa leczenie sanatoryjne czy pobyt w profesjonalnym SPA. Jednak poza zespołem niezwykle cennych, naturalnych walorów leczniczych tych placówek w postaci klimatu, wód, często o właściwościach leczniczych i różnych odmian hydroterapii, także w schorzeniach pulmonologicznych rehabilitacja ruchowa, a szczególnie rehabilitacja oddechowa są niezwykle ważne dla dalszych losów tej grupy chorych.


 

Stany obniżonej odporności i schorzenia alergiczne

W medycznych kręgach profesjonalnych a także wśród pacjentów coraz powszechniej wiadomo, że nie ma ostrej granicy pomiędzy schorzeniami zapalnymi i alergicznymi, ponieważ obydwie grupy schorzeń powstają pod wpływem podobnych czynników etiologicznych. Zdaniem wielu wybitnych alergologów często jedne przechodzą niepostrzeżenie w drugie, a ponadto także nierzadko ze sobą współistnieją. Dlatego                              i skuteczne leczenie obydwu grup tych schorzeń jest częściowo do siebie zbliżone, jednak z zastrzeżeniem, że w prawidłowym leczeniu schorzeń alergicznych nie należy używać antybiotyków, które często nie tylko przyczyniają się do obniżenia odporności, ale są także  przyczyną wielu poważnych alergii.

         Jednym z podstawowych problemów immunologii jest fakt, że testy wykonuje się na określoną ilość alergenów, często innych, niż najczęstsze czynniki uczulające ludzki organizm. Doświadczeni klinicyści dobrze wiedzą, że większość schorzeń alergicznych rozpoczyna się w obrębie przewodu pokarmowego, ale ich wykrycie jest procesem bardzo trudnym i długotrwałym.

Poza typowymi, w pewnym sensie klasycznymi schorzeniami alergicznymi, jak niektóre schorzenia skórne, dychawica oskrzelowa, alergie górnych dróg oddechowych, czy alergie spojówek, wiele innych schorzeń neurologicznych, reumatologicznych czy gastrologicznych ma przynajmniej częściowo także podłoże immunologiczne.

W neurologii do takich schorzeń należą: stwardnienie rozsiane (SM), stwardnienie zanikowe boczne (SLA), choroba Parkinsona czy autyzm. W reumatologii w większości schorzeń tego kręgu widzi się składową zapalną, ale także i immunologiczną. Podobnie w schorzeniach przewodu pokarmowego podłoże immunologiczne przypisuje się chorobie Crohna-Leśniowskiego, a także wrzodziejącemu zapaleniu jelita grubego. Za cukrzycę młodzieńczą (I typu) odpowiedzialnymi czyni się także zaburzenia immunologiczne. W większości tych schorzeń częściej niż o obniżeniu poziomu odporności mówi się o tzw. immunopatii, czyli odporności nieprawidłowej lub spaczonej.

Fakt ten wielu lekarzy konwencjonalnych wykorzystuje przeciwko metodom leczenia naturalnego i niekonwencjonalnego, czasem nawet z akupunkturą włącznie, strasząc pacjentów, czy ich rodziny, że podnoszenie odporności w tej grupie schorzeń może doprowadzić do pogorszenia przebiegu schorzenia. Ci sami lekarze często także straszą pacjentów, że w chorobach nowotworowych podawanie naturalnych witamin czy mikroelementów sprzyja pogorszeniu przebiegu choroby nowotworowej, ponieważ ich zdaniem te suplementy żywią raka.

Reasumując, w leczeniu wspomnianych, typowych schorzeń alergicznych ale także i wielu schorzeń z zakresu innych specjalności z komponentą immunologiczną, stosując metody medycyny zintegrowanej: różne formy psychoterapii, metody kręgu akupunktury, rozmaite metody pracy z ciałem i suplementy diety, osiągamy zachęcające wyniki, wyraźnie lepsze niż w medycynie konwencjonalnej, bez powikłań i działań ubocznych. Ponadto w schorzeniach z komponentą immunologiczną formalnie należących do innych specjalności stosujemy także metody medycyny konwencjonalnej wynikające z indywidualnych wskazań.

            Szczególnie cenną inicjatywą ostatniego czasu, stwarzającą nowe szanse na dalszą poprawę wyników leczenia schorzeń alergicznych i innych schorzeń ze składową immunologiczną jest integracja dotychczasowych metod leczenia i rehabilitacji, stosowanych Centrum EKOMED Doktora Eustachiusza Gaduli z naturalnymi metodami stosowanym w sanatoriach czy w profesjonalnym SPA.


 

Schorzenia nowotworowe

Obok schorzeń serca i układu krążenia schorzenia nowotworowe stanowią najczęstszą przyczynę zgonów. Mimo zaangażowania ogromnej liczby ludzi i środków nie znamy przyczyny powstawania nowotworów, choć wiadomo jakie czynniki sprzyjają ich rozwojowi.

Z nowotworów bezpodstawnie uczyniono typowy przykład nieuleczalności schorzeń. Choć przekonanie o ich nieuleczalności ma swoje uzasadnienie w bardzo wielu faktach klinicznych, to przeczy mądremu powiedzeniu, że nie ma nieuleczalnie chorych. O słuszności tego powiedzenia świadczy także tytuł książki wybitnego, znanego w świecie polskiego lekarza, prof. Juliana Aleksandrowicza pt. Nie ma nieuleczalnie chorych.

Jeśli to prawda, to skąd tyle zgonów w onkologii i tak nikły procent wyleczeń w schorzeniach nowotworowych, szczególnie w Polsce? Sprawa jest wielowątkowa i bardzo skomplikowana. Odpowiednio wcześnie wykryty proces nowotworowy, najlepiej jeszcze w okresie przedklinicznym (a taka możliwość już od jakiegoś czasu istnieje), jest możliwy do odwrócenia.

Jak wiadomo proces nowotworowy w każdym z nas zawiązuje się dziesiątki, jeśli nie setki razy każdego dnia, a jednak mimo to długo, albo nawet nigdy na nowotwór nie chorujemy (część z nas). Od czego to zależy?

Nasze zdrowie zależy przede wszystkim od stanu odporności. Człowiek w pełni odporny nie choruje. Słuszność tego poglądu potwierdzają choćby fakty dobrze znane z historii medycyny.

            Wczesna diagnostyka na etapie uleczalności większości schorzeń teoretycznie jest możliwa, pod warunkiem zmiany podejścia medycyny konwencjonalnej do człowieka. Człowiek nie jest maszyną ale wrażliwą istotą psychosomatyczną. Uświadomienie tego faktu pozwoli na pogłębione zrozumienie istoty życiowych procesów energetycznych i reakcji na nie naszej wrażliwej psychiki.

Jeśli nerwice, depresje i inne niekorzystne zmiany stanu psychicznego potraktujemy jako najwcześniejsze sygnały rozpoczynającej się patologii, to powinno to spowodować badania naukowe jak te odczucia interpretować klinicznie, jak im zapobiegać i leczyć.

            Obecnie diagnostyka medyczna zamiast na starannie, w empatycznej atmosferze przeprowadzonym wywiadzie z pacjentem i precyzyjnym badaniu fizykalnym oparta jest głównie na badaniach instrumentalnych i kryteriach anatomicznych, zwanych obrazowaniem  Ale zmiany anatomiczne to już niestety często zbyt późny okres na odwracalność schorzenia ! Proces chorobowy zwykle rozpoczyna się w obrębie psychiki, ale stopniowo przechodzi na ciało, powodując różnego rodzaju bloki mięśniowe i związane z nimi zaburzenia wielu funkcji wegetatywnych.             Na tym etapie patologii istnieje możliwość czynnościowych badań diagnostycznych jak i działań terapeutycznych. To ciągle jest jeszcze okres potencjalnej odwracalności wielu procesów chorobowych.

Jeśli nawet dochodzi do zmian biochemicznych, to i tak przez pewien czas istnieje szansa na istotną poprawę stanu pacjenta, a nawet na pełne wyleczenie. Ale jeśli te etapy schorzeń  traktuje się tylko jako czystą nerwicę, to pacjent cierpi, a czas płynie i powoli, acz nieuchronnie zbliża się etap trzeci, etap zmian anatomicznych. Na tym etapie lekarze czują się już znacznie pewniej, bo takie zmiany w większości przypadków udaje się względnie dokładnie rozpoznawać za pomocą mikroskopu, czy innych badań obrazowych. Ale wtedy zaczyna być już za późno nie tylko na wyleczenie, ale często także na istotną, dłuższą poprawę stanu pacjenta.

W części schorzeń onkologicznych jeszcze i na tym etapie istnieje szansa na pełne wyleczenie, jeśli zgodnie z zasadami sztuki udaje się proces nowotworowy usunąć zabiegiem operacyjnym w całości. Ale w praktyce okazuje się, że już i na tym etapie diagnostyka napotyka na różne trudności, najczęściej wynikające z niedowładu organizacyjnego placówek onkologicznych. Stwierdzając nawet drobne zmiany dostępne badaniu i zlokalizowane w miejscu, w którym istnieje możliwość szerokiego ich usunięcia, wdraża się stereotypowe postępowanie w postaci biopsji (dobrze jak od razu gruboigłowej).

Jeśli i to badanie pozostawia wątpliwości, pobiera się wycinek. A niezwykle cenny czas płynie…! Poza tym zmiana patologiczna naruszona czy to igłą, czy nożem, ma tendencje do niebezpiecznego rozsiewu o czym wiadomo od dawna. I nic nie pomogą na to pseudonowoczesne zaklęcia, że tak się nie dzieje !

Zanim pacjent żyjący długimi tygodniami w stresie z powodu oczekiwania na kolejne wyniki badania histopatologicznego doczeka się decyzji o planowanym u niego sposobie leczenia, często załamuje się psychicznie i zmiana tylko podejrzewana materializuje się na zasadzie złej wróżby. U wyczerpanego nerwowym oczekiwaniem pacjenta dochodzi do załamania się sił odpornościowych, co w dużej mierze mści się na wyniku leczenia. A w międzyczasie wielu onkologów jeszcze dobija pacjentów psychicznie powołując się na statystyki mówiące o złym rokowaniu. Czy można pacjentowi zrobić jeszcze większą krzywdę, załamując go psychicznie i załamując funkcjonowanie jego układu immunologicznego?

Omówiliśmy tu jakby jedną stronę tego problemu.

Druga czasem bywa powiązana z tą pierwszą i wynika z lęku przed rozpoczęciem cierniowej drogi diagnostyki onkologicznej, w trakcie której większość onkologów za swój święty obowiązek uważa konieczność informowania pacjenta o swoich podejrzeniach (z których na szczęście co najmniej część się nie sprawdza !). Co to oznacza dla pacjenta i jego najbliższych, nie trudno zrozumieć, szczególnie kiedy samemu było się w podobnej sytuacji. Tą drugą stroną problemu jest także często zbyt późne zgłaszanie się do lekarza pacjentów ze schorzeniami onkologicznymi. I w tym wypadku często onkologom słusznie opadają ręce. U jednych takie postępowanie wynika z niskiej wiedzy i kultury osobistej, u innych z braku właściwej troski o zdrowie, ale u bardzo wielu także z powodów wspomnianych powyżej.

Czemu o tym piszę? Sam jestem lekarzem i moim celem nie jest krytyka postępowania onkologów, ale zwrócenie uwagi, że nawet na obecnym etapie wiedzy w diagnostyce i leczeniu schorzeń nowotworowych można wiele zmienić, głębiej analizując sens tego co się robi w świetle najnowszej wiedzy o świecie, człowieku, zdrowiu ludzkim, chorobach, diagnostyce i leczeniu.

W swych rozważaniach doszliśmy do etapu ustalenia rozpoznania onkologicznego, które zdaniem onkologów kwalifikuje się do całkowitego usunięcia zmiany patologicznej drogą zabiegu operacyjnego. Szczęście ma pacjent, u którego zgodnie z zasadami sztuki na tym kończy się leczenie. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby rozstając się z onkologią otrzymał cenne rady co ma robić na przyszłość. To jednak raczej się nie zdarza.

W znacznie gorszej sytuacji są pacjenci u których z różnych powodów schorzenie nowotworowe rozpoznano na etapie zmian nieoperacyjnych i których zakwalifikowano albo do naświetlań albo do wieloetapowej chemioterapii. Jeśli do tego są jeszcze całkowicie załamani psychicznie, a to zdarza się niestety zbyt często, ich szansa na wyleczenie jest niewielka.

Chemioterapia i radioterapia to broń obosieczna, która w równym stopniu niszczy zmiany patologiczne jak i zdrowe tkanki. Jeśli pacjent rozpoczyna ją w względnie dobrym stanie psychofizycznym, ma szansę na różnie długo trwającą, jeśli nie poprawę stanu zdrowia, to choćby na przeżycie.

Co zatem można zrobić aby realnie i korzystnie wpłynąć na tą niezwykle trudną sytuację chorych onkologicznych?

Po pierwsze: Nawet już na etapie zmian anatomicznych można i powinno się usprawnić i wyraźnie przyspieszyć procesy diagnostyczne, szczególnie przebiegające z pobieraniem tkanek do badań histopatologicznych.

Po drugie: Lepiej zadbać o stan psychiczny chorych i ich najbliższych w okresie trwania diagnostyki. Szczególnie do czasu potwierdzenia rozpoznania nie pognębiać pacjenta swymi jeszcze nie potwierdzonymi podejrzeniami.

Po trzecie: W trakcie często długotrwałej diagnostyki powinno się podjąć leczenie, którego celem jest poprawa stanu psychofizycznego pacjenta i jego odporności a tego nie wiadomo czemu się nie czyni ! 

Po czwarte: Należy głęboko przeanalizować czy chemioterapia i/lub radioterapia, mimo, że tak wyniszczające organizm, muszą być stosowane wyłącznie jako jedyna metoda leczenia? Czy nie można poprawiać stanu zdrowia pacjenta wieloma metodami naturalnymi, co z dobrym efektem czyni wielu lekarzy naturalistów i na razie niewielka, ale powoli rosnąca liczba onkologów?

            A jak do profilaktyki, diagnostyki, terapii i rokowania schorzeń nowotworowych podchodzi medycyna zintegrowana?

1. Staramy się na ile to możliwe pomagać pacjentowi w usprawnianiu i przyspieszaniu badań diagnostycznych, jednocześnie starannie czuwając nad stanem psychicznym pacjenta i jego najbliższych.

2. Jeśli stan psychiczny, czy fizyczny pacjenta tego wymaga (Sam fakt diagnostyki w kierunku schorzenia nowotworowego świadczy o obniżeniu naturalnej odporności organizmu), a zwykle wymaga, wdrażamy leczenie najczęściej metodami kręgu akupunktury i suplementami diety. Dzięki temu wielu naszych pacjentów ten trudny okres znosi nadspodziewanie dobrze.  

3. Poustaleniu rozpoznania schorzenia onkologicznegodecyzja o rodzaju terapii należy do pacjenta i jego najbliższych i niedopuszczalne jest straszenie pacjenta i rodziny jeśli nie wyrazi zgody na chemioterapię czy na radioterapię. A jednak się to czyni, ani słowem nie wspominając o innych metodach leczenia, choć taki obowiązek nakłada ustawa o zawodzie lekarza. Wielu onkologów zamiast przekonywać pacjenta, straszy go, jak niemądrzy rodzice swoje dzieci. Ale trzeba mieć świadomość, że takie działanie lekarzy jest konfliktem z prawem !

4. Bez względu na podjętą decyzję staramy się wspierać pacjenta psychicznie i fizycznie wyżej wspomnianymi metodami.

5. Zarówno w trakcie leczenia onkologicznego, jak i po jego zakończeniu staramy się przekazywać (często drogą elektroniczną) maksimum informacji na temat dalszego postępowania, a szczególnie na temat profilaktyki nawrotów procesu chorobowego.

6. W odróżnieniu od konwencjonalnej onkologii zwracamy pilną uwagę na sposób odżywiania się pacjenta, ogólny styl życia i wyzwolenie się spod pręgierza myśli o przebytym schorzeniu nowotworowym czy podobnych schorzeniach w rodzinie.

7. Jednocześnie w odróżnieniu od polskich przepisów dotyczących leczenia uzdrowiskowego stoimy na stanowisku, że rok oczekiwania od zakończenia leczenia onkologicznego na pierwsze skierowanie do leczenia sanatoryjnego u chorych w dobrym stanie psychofizycznym jest wymagany niezgodnie z interesem zdrowotnym pacjenta. W naszej placówce po konsultacjach specjalistycznych proponujemy kompleksowe, naturalne metody przywracania odporności organizmu i wzmacniania odnowy biologicznej, także w miejscowościach uzdrowiskowych.

Na chwilę powróćmy do stwierdzeń, od których rozpoczęliśmy nasze rozważania na temat schorzeń nowotworowych. O tym, że pojęcie nieuleczalności ciągle jeszcze odnosi się do większości tej grupy schorzeń bezpodstawnie świadczy coraz więcej różnych faktów, ważnych zarówno dla pacjentów, jak i dla lekarzy.  Z ich analizy nieodparcie nasuwa się wniosek, że naprawdę nie ma nieuleczalnie chorych. Coraz częściej pojawia się nieco zaskakujące, ale budzące optymizm stwierdzenie, że rak to nie choroba, ale symptom

            Czytając relacje z międzynarodowych kongresów medycyny zintegrowanej, aż trudno uwierzyć własnym oczom. Bardzo ważne jest, co coraz częściej w trakcie tych obrad mówiono, ale jeszcze ważniejsze jest kto to mówił.

W monachijskim kongresie, który odbył się w kwietniu 2008 r., uczestniczyły liczne sławy naukowe, wśród nich m.in.: prof. Hendrik Treugut, dr Achim Schubert, prof. dr Thorsten Goering, Lothar Hirnese, prof. Brend Senf, Reudigel Dahlkeoraz wielu innych ekspertów w dziedzinie zdrowia.

Jak wielokrotnie podkreślano w trakcie obrad, zgodnie z założeniami psychosomatyki choroby nie dotyczą dotkniętych nimi organów, lecz nie rozwiązanych konfliktów psychicznych, które dają o sobie znać poprzez tzw. symptomy. Psychika pokonuje w ten sposób problemy, z którymi nie potrafi sobie poradzić, przekazując je wraz z wszystkimi negatywnymi emocjami do ciała. Nie odbywa się to jak popadnie, gdyż każdy organ i każda część ciała jest odgromnikiem i szufladą dla różnych problemów, które nie zostały rozwiązane przez psychikę. Organy mogą w pewnym stopniu skompensować te niekorzystne zjawiska, albo – w postaci cielesnych symptomów – sygnalizują, że trzeba rozwiązać jakąś ważną sprawę.

Jeśli próbuje się zignorować symptomy, pozostawiając wewnętrzny konflikt nie rozwiązany, albo gdy przez zażywanie lekarstw, operacje czy protezy opcja psychosomatyczna zostanie wyczerpana, mamy do czynienia z chorobami o lżejszym lub cięższym przebiegu. Może wówczas dojść do poważniejszych schorzeń, w tym także do pojawienia się nowotworów.

Jak podkreślono, wyzdrowienie jest możliwe w każdym stadium raka. Z punktu widzenia psychosomatyki chodzi o to, aby zrozumieć przyczynę zachorowania                       i coś zmienić.Kiedy to nastąpi, psychika jest w stanie nawet w ostatnim momencie przejąć stery. Z punktu widzenia medycyny akademickiej remisje samoistne są niewytłumaczalne, zupełnie inaczej, niż w medycynie zintegrowanej.

W przypadku nowotworów oprócz poznania procesów psychosomatycznych, mamy do dyspozycji także inne środki. Ze strony medycyny należy uczynić wszystko, aby zyskać czas konieczny do rozwiązania problemów psychicznych i usunięcia blokad. Jeśli pacjent ma wrócić do zdrowia, należy mu zaoferować opiekę psychologiczną. Przedłużenie życia ma sens nie wtedy, kiedy człowiek przestaje cierpieć, lecz gdy uzyskuje szansę prawdziwego uzdrowienia.

Dr Dahlke, który w omawianej dziedzinie ma 30-letnie doświadczenie, w jednym ze swoich artykułów tak pisze: Na innych płaszczyznach postępy są jeszcze bardziej przekonywujące i przyszłościowe. Niedawno przodująca firma radioniczna MTEC dołączyła moduł psychosomatyczny do swojego aparatu Quantec, który moim zdaniem całkowicie opiera się na psychosomatyce. Ta dziedzina medycyny informacyjnej, posługująca się metodami transferu energii, nie jest zbadana jeszcze w sposób naukowy. Chodzi o pole morfogenetyczne Ruperta Sheldrake’a i w przyszłości na pewno o tym usłyszymy. Oczywiście cieszy mnie, a zarazem potwierdza moje obserwacje fakt, że rozległy związek ciała i psychiki stanie się podstawą medycyny przyszłości.

Wygrać czas, aby dać pacjentom możliwość rozwiązań stanowiących przyczynę nowotworu – to główne zadanie lekarzy i psychologów. Co zaskakujące, akurat patologia daje wskazówkę, że w tym zadaniu mogą pomóc terapeuci stosujący terapie naturalne.To właśnie patologowie donoszą, że poszukując przyczyny śmierci, znajdowali stare, martwe guzy, o których sami chorzy, ani ich rodzina w ogóle nie wiedzieli i które wcale nie były powodem zgonu.

Jeanie Achterberg z University of Texas, która ma na swoim koncie wiele przypadków skutecznej terapii opartej na wizualizacji Carla Simontona dowodzi, że pacjenci są w stanie mentalnie zmienić poszczególne czynniki obrazu krwi w pożądanym kierunku. Fakt istnienia wpływu procesów mentalnych potwierdzono także w Katedrze Psychoneuroimmunologii tej uczelni.

Nowotwór stanowi końcowe ogniwo łańcucha, o jakim mowa i musi być traktowany jako symptom w przypadku pacjentów, którzy mają czas na to, aby rozwiązać swój problem i znaleźć psychologiczne przyczyny choroby. Tylko wtedy możliwe jest wyleczenie we właściwym sensie. Natomiast leczenie raka bez znalezienia jego przyczyn to błąd. Najwyższy już czas zacząć kroczyć nowa drogą !

            Coraz częściej także zarówno w literaturze fachowej jak i  w mas media spotkać można optymistyczne stwierdzenia, że rak to nie wyrok. Jako ilustrację nowego podejścia do leczenia schorzeń nowotworowych podawane są przykłady różnych pacjentów.

Oto jeden z nich: 63-letni Cooper należy do niewielkiej, lecz ciągle rosnącej liczby pacjentów, dla których nowotwór nie jest już chorobą śmiertelną, ale przewlekłą. Pacjent korzystnie zmienił swoją filozofię życia, sposób żywienia i wybitnie zwiększył aktywność fizyczną. Wszystko to traktuje jako cenne uzupełnienie konwencjonalnego leczenia onkologicznego. Dzięki lepszemu zrozumieniu czynników, które odróżniają komórki nowotworowe od normalnych, które zaledwie dziesięć lat temu doprowadziłyby do szybkiej śmierci, teraz można kontrolować latami, zaś pacjenci prowadzą niemal normalne życie.

Chociaż te nowotwory mogą być nieuleczalne, często można je kontrolować przez długi czas, stosując naturalne metody leczenia. Gdy jedna z nich przestaje działać, inna przynajmniej chwilowo może zatrzymać postęp choroby. Nawet pacjenci, których nowotwory dały już przerzuty, odnoszą korzyści z tego sekwencyjnego podejścia.

Obserwujemy ludzi leczonych okresowo i żyjących rok za rokiem z zawansowaną chorobą, z nowotworami, które dały przerzuty do płuc, wątroby, mózgu czy kości - powiedział w wywiadzie dr Michael Fisch, kierujący programem onkologicznym w M.D. Anderson Cancer Center w Houston. W roku 1997 nie przypuszczaliśmy nawet, że to będzie możliwe.

W marcu roku 2007 do grupy pacjentów z przewlekłym rakiem dołączyła Elizabeth Edwards, żona byłego kandydata na prezydenta, Johna Edwardsa. Ujawniła, że rak piersi, leczony od roku 2004 rozprzestrzenił się do kości, a być może także do płuca. Edwards określiła swoją chorobę jako nieuleczalną, ale dającą się leczyć i porównała ją do cukrzycy.

Jak jednak zauważa Fisch, dodawanie cennych lat do życia pacjentów z zaawansowanym nowotworem zależy w dużej części od tego, czy lekarz nie ulegnie często występującemu przekonaniu, że gdy już wystąpiły przerzuty, leczenie nie rokuje nadziei.

Tannir zaleca pacjentom z niepomyślnymi rokowaniami zasięgnięcie drugiej opinii u eksperta w dużym ośrodku onkologicznym.

Nawiążmy do innego, bardzo skutecznego sposobu leczenia nowotworów.       W Centrum Rehabilitacji Medycyny Zintegrowanej, Sportowej i Leczenia Bólu Ekomed jedną z ważniejszych pozycji jest książka doktora Davida Servan-Schreibera pt. Antyrak. A oto co na ten temat pisze Sandrine Blanchard we francuskim Le Monde w dziale Nauka i technika w artykule pt. Sposób na raka: Publikacja francuskiego psychiatry Davida Servana-Schreibera bije rekordy popularności. A onkolodzy, choć zgłaszają do niej pewne zastrzeżenia, cieszą się, że ich pacjenci docenili rolę właściwej diety.

„Dowiedziałem się z tej książki bardzo wielu rzeczy. I muszę wam wyjawić pewien sekret: zmieniłem mój sposób odżywiania i schudłem już cztery kilo. To nie są słowa przeciętnego czytelnika Davida Servana-Schreibera. Wypowiedział je profesor Jean-Marie Andrieu, ordynator oddziału onkologicznego w Europejskim Szpitalu im. George’a Pompidou.

Anonimowe osoby dotknięte chorobą, które mówią, że odzyskały nadzieję dzięki tej publikacji, a także artyści i osobistości ze świata medycznego stawili się tłumnie, by wysłuchać trwającego godzinę wykładu charyzmatycznego lekarza psychiatry Servana-Schreibera. Chociaż nie jest on jednym z nich, autorowi słynnego Guérir (fr. Leczyć), nazywanemu w skrócie D2S, udało się przekonać wielu onkologów do roli właściwego odżywiania – zasadniczego elementu jego metody.

Do lipca tego roku wcale go nie znałem – mówi profesor Andrieu. – Namówił mnie do przeczytania fragmentów swojej książki i dyskutowaliśmy o niej za pomocą e-maili przez całe lato. Uważam, że on sam wykonał, całkiem poprawnie, doskonałą pracę dla Światowego Funduszu Badań nad Rakiem.

A w ostatnich latach doszło nowe, groźne niebezpieczeństwo żywnościowe coraz szerzej bezpośrednio lub pośrednio (poprzez pasze) stosowanej żywności GMO.  

Nasz tryb życia jest formą pożywki dla raka – twierdzi David Servan-Schreiber. Zbyt dużo czerwonego mięsa i cukru, za mało jarzyn i owoców – musimy całkowicie zmienić codzienną dietę, jeśli chcemy wzmocnić nasze naturalne mechanizmy obrony przed rakiem.

Obserwujemy prawdziwą rewolucję związaną z sukcesem tej książki. Wreszcie Francuzi zainteresowali się możliwościami zapobiegania nowotworom – twierdzi Dominique Maraninchi, dyrektor Narodowego Instytutu Raka (INCA). – Trzeba zatem iść tą drogą z determinacją, niech lekarze się do tego przyłączą. Ale należy rozwijać prewencję globalną, ponieważ lepsze odżywianie niczemu nie służy, jeśli nadal się pali lub pije – podkreśla dyrektor INCA.

Nadszedł odpowiedni moment na przeprowadzenie szerokiej kampanii społecznej informującej o związku raka z odżywianiem – uważa David Khayat, profesor onkologii i były dyrektor INCA.

Na swojej stronie internetowej David Servan-Schreiber podaje przepis na antyrakowe śniadanie: ekologiczne jabłko, naturalny jogurt z mleka sojowego (z soi nie modyfikowanej genetycznie), bez cukru i utwardzonych olejów, odrobina syropu z agawy, zmielone ziarna lnu oraz imbir. Dlaczego właśnie imbir? Ponieważ, jak zapewnia autor, Molekuła zawarta w tym korzeniu przyczynia się bezpośrednio do śmierci komórek rakowych.

Według starożytnej filozofii medycyny chińskiej żywność jest cesarzem – najważniejszym czynnikiem zdrowia. O innych czynnika mówiliśmy nieco wcześniej.

Reasumując można odpowiedzialnie stwierdzić, że bez różnych czynników naturalnych terapia większości schorzeń, a schorzeń nowotworowych w szczególności nie ma szans prawdziwego powodzenia. Ta prawda powinna jak najszybciej dotrzeć do świadomości lekarzy konwencjonalnych, a szczególnie do świadomości konwencjonalnych onkologów.

 

 

Zaburzenia hormonalne

Superukładami sterującymi funkcjonowaniem naszego organizmu w zdrowiu i chorobie są: układ nerwowy, układ hormonalny i układ immunologiczny. Są one ściśle ze sobą powiązane. Efekty ich współdziałania przejawiają się w obrębie psychiki i ciała, zgodnie z psychosomatyczną naturą człowieka. W okresie najwcześniejszych zaburzeń ich funkcji w pierwszej kolejności reperkusje pojawiają się w obrębie psychiki. W miarę upływu czasu i ich nasilania się dochodzi do różnych zmian biochemicznych, głównie hormonalnych i dotyczących funkcjonowania układu immunologicznego. Z kolei każde pogorszenie stanu psychicznego przejawia się zaburzeniem funkcji nie tylko tych układów ale całego organizmu. Co ważne, są to powiązania wzajemne, przebiegające w obydwu kierunkach. Poza tym każdy z tych superukładów jest strukturą wielopoziomową, w obrębie której wszystkie elementy ściśle ze sobą  współpracują. Fakty te wymownie świadczą o istocie natury człowieka a ich konsekwencją w profilaktyce i leczeniu powinno być podejście całościowe, nazywane holistycznym a w kręgach profesjonalnych zintegrowanym.                            W leczeniu konwencjonalnym zaburzeń hormonalnych popełnianych jest wiele błędów prowadzących do poważnych patologii, z których najczęściej nie zdają sobie sprawy nie tylko pacjenci ale nawet lekarze. Mimo istotnej zmiany poglądów na temat funkcjonowania układu hormonalnego wielu lekarzy nadal stosuje hormonalną terapię zastępczą. W schorzeniach tarczycy bezkrytycznie stosowana jest albo farmakoterapia sterująca funkcjami tarczycy albo zabiegi operacyjne, nie zawsze przynoszące spodziewane efekty. Tymczasem podstawowym, najbardziej fizjologicznym, kompleksowym leczeniem zaburzeń różnych funkcji organizmu powinny być metody naturalne w postaci: psychoterapii, racjonalizacji żywienia, optymalizacji aktywności fizycznej, metod kręgu akupunktury czy homeopatii.

Zwrócenie uwagi na te fakty nabiera szczególnego znaczenia w endokrynologii. Z jednej strony umożliwia zrozumienie skomplikowanych mechanizmów prowadzących do utraty zdrowia a z drugiej mówi o tym jak powinno wyglądać leczenie zaburzeń hormonalnych.

Ponieważ gospodarka hormonalna jest subtelną biocybernetyczną grą stężeń wielu hormonów, przebiegającą na zasadzie ujemnych sprzężeń zwrotnych (z wyjątkiem produkcji melatoniny), a ciągle jeszcze mało znaną w medycynie, nie ma podstaw teoretycznych do farmakologicznej, hormonalnej terapii zastępczej (HTZ). Nawet gdyby szczegółowo tą grę poznano, z uwzględnieniem rytmiki dobowej i pulsacyjnego wydzielania hormonów, to i tak skuteczne leczenie farmakologiczne nie będzie tak długo możliwe, jak długo nie zostanie skonstruowana aparatura dawkująca na zasadach precyzyjnej gry hormonalnej w organizmie.

Zatem póki co pozostaje jedyna skuteczna, choć trudna i długotrwała metoda leczenia hormonalnego poprzez korzystne zmiany stanu psychicznego i fizykalną stymulację naturalnej gry hormonalnej organizmu, głównie  metodami kręgu akupunktury, homeopatią a także coraz popularniejszą, skuteczną i bezpieczną fitoterapią hormonalną (za pomocą tzw. fitohormonów).

Istotna różnica pomiędzy HTZ a terapią za pomocą fitohormonów polega na tym, że fitohormony stanowią substrat (rodzaj surowca), z którego organizm, nieco  podobnie jak pod wpływem zabiegów akupunktury, w miarę potrzeb jakościowych i ilościowych produkuje naturalne hormony.

Najczęstszymi skutkami zaburzeń hormonalnych, odgrywającymi istotną rolę w całokształcie procesów życiowych, a szczególnie w rehabilitacji są nerwice i depresje,  u kobiet zaburzenia miesiączkowania, nadwaga, często oporna na leczenie, różnego stopnia osteoporoza i związane z nią zmiany zwyrodnieniowe w układzie kostno-stawowym. Zaawansowanie tych zaburzeń i ich skutki mogą często zaważyć nie tylko na wynikach rehabilitacji wielu schorzeń ale także na jakości codziennego życia

Ponieważ funkcjonowanie układu hormonalnego jest ściśle powiązane ze stanem psychicznym, metabolizmem ogólnym i kostnym, a także z funkcjonowaniem układu odpornościowego, prawidłowe leczenie zaburzeń hormonalnych powinno się odbywać poprzez poprawę stanu psychicznego, racjonalizację żywienia, zwiększoną aktywność fizyczną i wyrównywanie poziomu hormonów za pomocą czynników fizycznych metodami: kręgu akupunktury czy terapii manualnej, a także za pomocą coraz popularniejszej, skutecznej i bezpiecznej fitoterapii (fitohormony). Doświadczenia ostatnich dziesięcioleci dobitnie świadczą, że najlepsze efekty w leczeniu tej grupy schorzeń daje podejście zintegrowane.

Omawiając problem leczenia zaburzeń hormonalnych, poza ich powiązaniem ze stanem psychicznym, metabolizmem ogólnym i kostnym nie można nie wspomnieć także o ich niekorzystnym wpływie na  funkcjonowaniem układu odpornościowego.

Leczenie nerwic, otyłości, nowotworów czy zmian zwyrodnieniowych w układzie kostno-stawowym, zwykle powiązane z zaburzeniami hormonalnymi wymagają wielu podobnych, naturalnych metod leczenia za pomocą akupunktury, terapii manualnej czy homeopatii. Pośród naturalnych metod leczenia szczególne miejsce zajmuje zmiana środowiska i klimatu, warunki do których stwarza leczenie sanatoryjne lub w profesjonalnych SPA.


 

Otyłość i zaburzenia przemiany materii

Otyłość to patologiczne nagromadzenie tkanki tłuszczowej w organizmie, przekraczające fizjologiczne potrzeby i możliwości adaptacyjne, mogące prowadzić do niekorzystnych skutków dla zdrowia. Za otyłość uważa się stan kiedy  tkanka tłuszczowa stanowi więcej niż 20% całkowitej masy ciała u mężczyzn i 25% u kobiet.

Stwierdzono, że otyłość zwiększa ryzyko zapadalności na niektóre choroby, takie jak: choroby układu krążenia (nadciśnienie tętnicze, zawały serca i udary mózgu, żylaki kończyn dolnych, czy zatorowość), obturacyjny bezdech senny, cukrzyca typu II, choroby nerek, kamica żółciowa, niektóre typy nowotworów (rak trzonu macicy, jajników i sutka u kobiet, rak okrężnicy, czy rak prostaty u mężczyzn), zmiany zwyrodnieniowe w układzie kostno- stawowym kręgosłupa i kończyn. Jednymi z nieprzyjemnych defektów kosmetycznych w otyłości jest szorstka skóra i rozstępy skórne.

Najczęstszymi przyczynami otyłości jest przekarmianie, czynniki genetyczne (m.in. upośledzenie produkcji białka o nazwie leptyna), zaburzenia nastroju (szczególnie depresje), zaburzenia hormonalne i ogólny styl życia. Na szczęście sporo optymizmu mobilizującego do odpowiedzialności i własnych starań o zdrowie wynika z badań ostatnich lat z zakresu fizyki kwantowej, biologii submolekularnej i niekonwencjonalnej inżynierii genetycznej. Uczeni zauważyli a następnie udowodnili, że dziedziczymy tylko około 5% cech i obciążeń swoich rodziców, natomiast 95% to efekty naszych poglądów, wyobrażeń i nawyków.

Inną przyczyną otyłości, często oporną na leczenie mogą być guzy mózgu. Do otyłości mogą także prowadzić leki: psychotropowe (przeciwdepresyjne, przeciwlękowe), przeciwpa-daczkowe, niektóre beta-adrenolityki, insulina a szczególnie kortykosterydy.

Wiele osób z nadwagą nie je dużo, czasem nawet mniej niż osoby szczupłe, a przyczyną ich otyłości są zaburzenia metabolizmu i gospodarki wodno-mineralnej na tle zaburzeń hormonalnych.

            Przekarmianie w okresie wczesnego dzieciństwa prowadzi do rozwoju zwiększonej ilości komórek magazynujących tłuszcz w organizmie i w efekcie do otyłości. Szczuplenie sylwetki dziecka po drugim roku życia jest zjawiskiem naturalnym i nie oznacza niedożywienia. Odchudzanie z reguły prowadzi do zmniejszenia objętości komórek tłuszczowych, ale nie zmniejsza ich liczby, dlatego leczenie otyłości nabytej w okresie dzieciństwa jest znacznie trudniejsze.

Otyłość pośladkowo-udowa jest bardziej typowa dla kobiet i jest trudniejsza do leczenia, natomiast z otyłością brzuszną związany jest podwyższony poziom złego cholesterolu (frakcje LDL), a to z kolei wiąże się m.in. ze zwiększonym ryzykiem wystąpienia chorób układu krążenia, nadciśnienia i cukrzycy. Zgodnie z koncepcjami doktora Ratha ważnym czynnikiem profilaktyki tych schorzeń jest systematyczna suplementacja żywieniowa naturalnymi witaminami (szczególnie witaminą C), mikroelementami i innymi naturalnymi składnikami zdrowych produktów spożywczych.

Najbardziej korzystne i skuteczne jest powolne tracenie tkanki tłuszczowej.

W początkowej fazie leczenia odchudzającego w większości metod masa ciała szybko się obniża w wyniku utraty nie tyle tkanki tłuszczowej, co wody. Później utrata wody zmniejsza się i ubytek masy ciała staje się wolniejszy. Wiele osób w takim momencie poddaje się, uważając stosowaną dietę za nieskuteczną. Jeśli jednak chcemy osiągnąć zaplanowany rezultat należy się uzbroić w cierpliwość. Zbyt drastyczne diety najczęściej prowadzą do znacznych wahań masy ciała (efekt yo-yo). Większe efekty zdrowego odchudzania można uzyskać przez optymalizacje stanu psychicznego i zwiększenie aktywności fizycznej.

Nawet po odchudzaniu z dobrym skutkiem pozostaje skłonność do tycia, dlatego nigdy nie należy wracać do niekontrolowanego jedzenia. Organizm stopniowo się adoptuje do zmniejszonego spożycia energii i przy powtarzaniu kuracji odchudzających coraz trudniej jest uzyskać efekt utraty tkanki tłuszczowej. Ponadto należy konsekwentnie unikać potraw smażonych, które wciągają tłuszcz i podjadania pomiędzy posiłkami.

Szczególnie konieczne jest ograniczenie w pożywieniu ilości prostych węglowodanów, które sprzyjają pogarszaniu stanu psychicznego i nasilaniu się zaburzeń hormonalnych.

Należy konsekwentnie z wielu powodów unikać (nie tylko podczas odchudzania) słodkich napojów gazowanych typu coca-cola, fanta, oranżada, słodzonych soków owocowych, na rzecz dobrej wody mineralnej, źródlanej. Pijmy lekkie herbaty bez cukru (cukier to niebezpieczne puste kalorie). Słodycze korzystnie jest zastąpić owocami, który dostarczą nam cennych witamin i soli mineralnych.

Przy diecie niskokalorycznej zalecana jest większa ilość płynów: dobrej wody źródlanej, wody mineralnej nie gazowanej, herbat ziołowych i owocowych bez cukru, soków owocowych i warzywnych, nie słodzonych. Zwiększona ilość wody pomaga usunąć z organizmu szkodliwe substancje powstające z rozkładu tkanki tłuszczowej.

Uwaga: Napoje gazowane pobudzają apetyt!

Szybkie spożywanie pokarmów bez prawidłowego ich przeżuwania, niewłaściwa kultura jedzenia (Stare chińskie przysłowie mówi: Jeśli jesteś zdenerwowany, nie zasiadaj do jedzenia, a my tak często zajadamy swoje stresy !). Błędy podczas jedzenia i brak  aktywności fizycznej prowadzą do zaburzenia bilansu energetycznego organizmu, a przez to do odkładania się tkanki tłuszczowej. Spożywanie dużych ilości pokarmów wysokokalorycznych doprowadza do tego, że nawet aktywności fizyczna nie jest w stanie tych kalorii wykorzystać, które są odkładane w postaci tłuszczu. A dla wielu osób jedzenie jest sposobem na zabicie czasu…

Skąd się bierze cellulitis?W mechanizmie powstawania cellulitis zdaniem doktora Eustachiusza Gaduli podstawową rolę odgrywają zaburzenia hormonalne, a sprzyjają mu takie czynniki jak: dieta wysokosodowa, stres, depresja, mała aktywność fizyczna i leki nasilające zaburzenia hormonalne, szczególnie kortykosterydy. Wszystkie te czynniki prowadzą do zaburzeń mikrokrążenia, zmian w komórkach tłuszczowych i włóknach kolagenowych skóry i tkanki podskórnej.

Podstawowymi elementami zarówno terapii zaburzeń hormonalnych jak i otyłości jest poprawa stanu psychicznego, racjonalizacja żywienia i zwiększona aktywność ruchowa, najlepiej na świeżym powietrzu.

Jedną z najskuteczniejszych metod leczenia zaburzeń hormonalnych i otyłości jest rehabilitacja ruchowa zintegrowana z akupunkturą. Metody te w istotny sposób przyczyniają się nie tylko do poprawy stanu psychicznego i ogólnego samopoczucia, ale także w sposób skuteczny i bezpieczny likwidują bloki energetyczne i bloki mięśniowe, stabilizują energetykę organizmu, regulują gospodarkę hormonalną i normalizują odporność organizmu.

            Dzięki zintegrowanemu działaniu wymienionych metod już w krótkim czasie udaje nam się osiągać zauważalną poprawę sylwetki Pacjentów, choć w pierwszych dniach efektów tym może nie być widać na wadze. W tym okresie poza zwiększeniem wydalania z organizmu nadmiaru wody dochodzi jednocześnie do wzmocnienia układu mięśniowego i rozpoczyna się proces spalania tkanki tłuszczowej. Podobnie jak w wielu innych placówkach stosujących optymalne metody poprawy przemiany materii i odchudzania zamiast wagi proponujemy raz w tygodniu w prosty sposób sprawdzać, co dzieje się z naszą sylwetką za pomocą przymierzania własnej, nieco przyciasnej odzieży. Już w ciągu najbliższych kilkunastu dni u większości osób zauważalna jest wyraźna poprawa sylwetki, sprawności ogólnej, nastroju i ogólnego samopoczucia. Po 2-3 tygodniach (czasem nieco wcześniej) pojawiają się upragnione spadki wagi (choć my nie lubimy częstego ważenia się), które, jeśli nasze metody są stosowane konsekwentnie (nieco później już także bez częstych zabiegów akupunktury).

            Szczególną satysfakcję sprawia nam praca z nieco puszystymi paniami, które początkowo są nieszczęśliwe z powodu braku spadku wagi (wbrew naszym zaleceniom na temat ważenia się), a po paru tygodniach narzekają, że niemal co miesiąc muszą chodzić do krawcowej w celu kolejnego zwężania ulubionej sukienki czy kostiumiku).

            Efekty naszego odchudzania są trwałe, pod warunkiem starannego przestrzegania naszych, po przyzwyczajeniu łatwych i przyjemnych zaleceń dotyczących sposobu odżywiania się i ogólnego trybu życia. Zapewniamy, że u osób wypełniających nasze zalecenia nie występuje efekt yo-yo. Bardzo prosimy w pierwszych tygodniach naszej kuracji w ocenie wyników odchudzania nie ważyć się, a mierzyć sylwetkę za pomocą ubrania!


 

Chirurgia ogólna

Według poglądów dawnych lekarzy mistrzów medycyny prawidłowo wykształcony chirurg ogólny powinien dysponować wiedzą ogólnomedyczną podobną do dobrego internisty. Różnić ich powinien fakt, że chirurg ponadto wykonuje zabiegi operacyjne. Podstawowym problemem chirurgii ogólnej u dobrze wcześniej zdiagnozowanego pacjenta powinno być skuteczne i bez powikłań przeprowadzenie zabiegu operacyjnego, wykonanego z właściwych wskazań i po wyczerpaniu wszystkich możliwości leczenia zachowawczego. Nie może być jednak tak, co niestety także się zdarza, że głównym wskazaniem do leczenia operacyjnego jest brak efektów po leczeniu zachowawczym.

Wiadomo, że z każdym zabiegiem operacyjnym wiążą się określone, statystycznie uzasadnione zagrożenia. Jeśli mając ich świadomość podejmuje się decyzję o zabiegu operacyjnym, mimo niewielkich szans na sukces, to nie jest to zgodne z zasadami sztuki lekarskiej.

Poza wskazaniami do leczenia operacyjnego bardzo istotne są także przeciwwskazania, które dzielimy na trwałe i czasowe, względne i bezwzględne. Przeciwwskazania trwałe i bezwzględne na stałe dyskwalifikują pacjenta do leczenia operacyjnego. Natomiast przeciwwskazania czasowe i względne dają szansę na wykonanie koniecznego zabiegu operacyjnego, pod warunkiem poprawy stanu ogólnego pacjenta, czy ustąpienia innych, czasowych przeciwwskazań.

Okazuje się, że w wielu przypadkach przeciwwskazań czasowych, czy względnych, określonymi zabiegami kompleksowej rehabilitacji można pacjenta, czasem nawet w stosunkowo krótkim czasie doprowadzić do takiej poprawy stanu zdrowia, w którym możliwe jest bez specjalnego ryzyka przeprowadzenie wcześniej zaplanowanego zabiegu operacyjnego. Istnieje na to wiele dowodów. Poza wykonywaniem zabiegów operacyjnych, takim postępowaniem z chorymi, których nie można było operować w określonym czasie z powodu czasowych przeciwwskazań, mimo ważnych wskazań doktor Eustachiusz Gadula zajmował się przez 7 lat pracy w Oddziale Chirurgii Ogólnej Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. Nie jest to jeszcze postępowanie zbyt popularne, ale możliwe, skuteczne i bardziej                 bezpieczne. Szersze wdrażanie integracji w medycynie zwiększa realnie szansę na jego wdrażanie. Czynił to za pomocą akupunktury, a także własnej metody leczenia bólu okołooperacyjnego, polegającej na akupresurze, połączonej z krioterapią za pomocą chlorku etylu. Obydwie te metody doskonale sprawdzały się także jako wyłączne metody (bez jakichkolwiek leków przeciwbólowych) leczenia bólu okołopooperacyjnego.

Metodą szczególnie preferowaną zarówno przez pacjentów z czasowymi przeciwwskazaniami do operacji jeszcze przed zabiegiem, jak i przez chorych pooperacyjnych, jest metoda polegająca na połączeniu w jednym zabiegu akupresury z krioterapią za pomocą chlorku etylu. Przez szczególnie ciężko, obłożnie chorych jest traktowana jako namiastka kąpieli. Jej działanie polega na poprawie stanu psychicznego pacjentów i ich snu, szybkim, przyjemnym i długotrwałym ustępowaniu bólu, także bólu pooperacyjnego, przyspieszonym uruchamianiu perystaltyki jelit, szybszym i łatwiejszym samoistnym oddawaniu wiatrów, moczu i stolca. Stwarza to warunki do szybszego uruchamiania chorego i szybszego gojenia się ran pooperacyjnych.

Jest ona także przydatna we wczesnym okresie po wypisaniu pacjenta do domu, ułatwiając usuwanie bólu z okolicy blizny pooperacyjnej i związanych z nimi wzmożonych napięć mięśniowych, utrudniających prze wiele dni, a czasami nawet i tygodni swobodę ruchów pacjenta.

            Jej stosowanie w rękach doświadczonego lekarza nierzadko nie tylko ułatwia diagnostykę różnicową bólów brzucha z uogólnionym podrażnieniem czy zapaleniem otrzewnej, ale sporadycznie, pod warunkiem ścisłej, obserwacji pacjenta po tym zabiegu pozwala także na odstąpienie od zabiegu operacyjnego i dalsze tylko zachowawcze leczenie pacjenta.  

            Autorska metoda doktora Gaduli leczenia bólu jest także przydatna w diagnostyce różnicowej, szczególnie na izbie przyjęć oddziałów chirurgicznych i urologicznych, a także ambulatorium chirurgicznym w stacjach pogotowia ratunkowego. 

   Wprawdzie leczeniem schorzeń naczyń obwodowych najczęściej zajmują się oddziały wewnętrzne, albo odrębne placówki schorzeń naczyniowych, zwykle jednak poza nielicznymi klinikami chirurgii naczyniowej, leczeniem operacyjnym tych schorzeń zajmują się także większe oddziały chirurgii ogólnej.

Okazuje się jednak, że znaczny procent nawet zaawansowanych schorzeń naczyń obwodowych, najczęściej kwalifikowanych do leczenia operacyjnego, może być z dobrym skutkiem leczony metodami medycyny zintegrowanej, takimi jak akupunktura i akupresura z krioterapią, wspomagane suplementami diety (głównie apiterapią). Metody te, szczególnie w leczeniu schorzeń naczyń obwodowych kończyn dolnych (w obrębie podudzi i stóp), praktycznie niedostępnych leczeniu operacyjnemu, są metodą z wyboru.

            Większość operacji naczyniowych wykonywane jest na tętnicy brzusznej lub/oraz na tętnicach podbrzusznych i polega albo na operacyjnym udrożnieniu tych tętnic, a częściej na wykonaniu tzw. bypassów (pomostów z tworzyw sztucznych omijających przeszkody), albo na operacji na przykręgosłupowych parasympatycznych zwojach wegetatywnych, czy na włóknach układu sympatycznego zaopatrujących te naczynia. Ocena wyników tych zabiegów jest bardzo różnorodna zarówno co do doraźnych efektów jak i ich trwałości.

            Szczególną wartość terapeutyczną akupunktury w tego typu schorzeniach stanowi fakt, że choć nie usuwa ona zaawansowanych przeszkód w obrębie dużych naczyń, to nawet w przypadku niemożności ich usunięcia wyraźnie sprzyja wytwarzaniu się krążenia obocznego, omijającego te przeszkody. Łatwym do stwierdzenia efektem takiego działania akupunktury i metody krioterapii zintegrowanej z akupresurą jest nie tylko wyraźne ocieplenie kończyn, ale nawet w przypadku braku tętna na tętnicach udowych, czy podkolanowych, pod wpływem akupunktury pojawia się wyraźne tętno na tętnicach grzbietowych stopy. Właściwie wyselekcjonowane suplementy diety efekty te wyraźnie zwiększają i utrwalają.

            Jeszcze inną, niezwykle cenną zaletą akupunktury wspomaganej suplementacją są stosunkowo niezłe wyniki w przypadku leczenia tzw. stopy cukrzycowej. Schorzenie to, jako wynik daleko posuniętych zmian naczyniowych w przebiegu zaawansowanej cukrzycy powinno być za wszelką cenę leczone zachowawczo. W ogromnej większości przypadków nawet ograniczone interwencje chirurgiczne kończą się nie tylko dalszym pogorszeniem stanu zdrowia tych chorych, ale także często ich zgonem. Dobrze wiedzą o tym doświadczeni chirurdzy, a ci, którym tego doświadczenia brakuje, ciężko przeżywają zgony swoich pacjentów.

Choć ani akupunkturą ani suplementacją nie udaje się przywrócić żywotności martwiczych części tkanek, to często groźna dla zdrowia i życia martwica rozpływna dzięki temu leczeniu zostaje zamieniona na martwicę suchą, rodzaj mumifikacji, z którą przy odpowiedniej trosce udaje się znacznie przedłużać życie pacjentów i choćby tylko częściowo poprawiać jego jakość.

            Choć najczęściej przewlekłe, trwające nieraz długie lata owrzodzenia troficzne podudzi są leczone przez lekarzy pierwszego kontaktu lub przez dermatologów, to przypadki najcięższe, zagrażające uogólnionym stanem septycznym i zgonem w końcu trafiają na oddziały chirurgiczne, gdzie metodami konwencjonalnymi tylko wyjątkowo udaje się osiągać znaczna poprawę, nie mówiąc już o całkowitym wyleczeniu.

            I w tej grupie chorych na niemal wszystkich etapach leczenia medycyna zintegrowana ma do zaoferowania skuteczne, bezpieczne i tanie metody bez porównania skuteczniejszego leczenia, choć i one w przypadkach najcięższych nie dają gwarancji pełnego sukcesu.

            Do metod medycyny zintegrowanej, stosowanej u tych chorych, często bardzo nieszczęśliwych i uprzykrzających tym schorzeniem życie swoich najbliższych poza akupunkturą należy akupresura z krioterapią i wyselekcjonowane suplementy diety z apiterapią (leczeniem za pomocą produktów pszczelich, takich jak propolis, mleczko pszczele, pyłek pszczeli i miód) na czele.

W leczeniu owrzodzeń troficznych podudzi, ale także odleżyn i wielu innych przewlekłych i ropiejących zmian propolis jest suplementem z wyboru, pod warunkiem, że pacjent nie jest na niego uczulony (co zdarza się mniej, niż w 0.1% przypadków). Także miód zarówno przyjmowany doustnie, jak i na rany, jest niezwykle cennym, choć nie docenianym produktem. Obydwie te metody leczenia, stosowane niemal we wszystkich kulturach i na wszystkich kontynentach mają świetną opinię i tradycje trwające tysiące lat.

Choć uczulenie na miód jest znacznie rzadsze niż na propolis, to podczas długotrwałego (latami) jego przyjmowania, może dochodzić do zwykle niegroźnej reakcji alergicznej w postaci świądu skóry, która zwykle ustępuje po zaprzestaniu stosowania miodu. Jest oczywistym, że jak w każdym przypadku stosowania nowych leków czy suplementów szczególną ostrożność muszą zachować alergicy.

Kończąc omawianie zalet stosowania produktów pszczelich warto zaznaczyć, że łączne ich stosowanie doustne jest zwykle znacznie skuteczniejsze, niż przyjmowanie poszczególnych preparatów. Występuje tu swoisty, bardzo cenny synergizm w działaniu, dobrze znany w medycynie w odniesieniu do wielu leków.

Sprawdziwszy w rozległej praktyce na najciężej chorych zachęcające wyniki skojarzonego leczenia produktami pszczelimi, w roku 1986 na Ogólnopolskim Zjeździe Pszczelarzy w Nowym Sączu doktor Eustachiusz Gadula podał do publicznej wiadomości własną recepturę na łączne stosowanie czterech w/w produktów pszczelich, która od tego czasu stała się popularna nie tylko w Polsce, ale także na świecie, szczególnie pośród polonii wielu krajów.

I na koniec omawiania poglądów medycyny zintegrowanej na temat leczenia w oddziałach chirurgii ogólnej, ale także na innych oddziałach zabiegowych kilka uwag, które powinny być cenne dla lekarzy, a niezwykle istotne nie tylko dla operowanych pacjentów, ale także dla ich najbliższych i w dużej mierze mające wpływ na wyniki leczenia. Chodzi o atmosferę, w jakiej najczęściej odbywają się, a w jakiej odbywać się powinny podstawowe czynności medyczne w każdej placówce, która jednak szczególnego znaczenia nabiera w oddziałach zabiegowych. Ta atmosfera jest istotna i ma wpływ zarówno na jakość tych działań i ich wyniki, jak i na  ocenę przez społeczeństwo jakości funkcjonowania służby zdrowia.

Zaczyna się od pierwszego kroku, jakim jest diagnostyka, choć tylko niewielu uczestników tego procesu, zarówno lekarzy, jak i innego personelu medycznego, ale także pacjentów ma świadomość faktu, że od atmosfery, w jakiej odbywa się kontakt z pacjentem zależy efekt działań medycznych na każdym etapie – jakość diagnostyki, terapii i efekty leczenia zwane rokowaniem.

Problem ten nabiera szczególnego znaczenia w oddziałach zabiegowych, gdzie co prawda najczęściej trafiają pacjenci już zdiagnozowani, ale zwykle poważnie chorzy, u których zabieg operacyjny, wykonany z właściwych wskazań ma przyczynić się do wyleczenia lub choćby poprawy stanu zdrowia. Ale człowiek to nie maszyna, a lekarz nie inżynier (Choć tak uważa wielu nawet prominentnych przedstawicieli medycyny konwencjonalnej).

Dlatego w tych oddziałach właściwa atmosfera, empatia lub jej brak, wzajemne zainteresowanie i zaufanie są podstawą dobrych wyników leczenia i wynikającego z nich rokowania. A na atmosferę tą składa się wiele, często nie uświadamianych sobie przez lekarzy elementów.

Pacjent nie może być przedmiotem działań, mniej lub bardziej interesującym przypadkiem, ale powinien być ważnym podmiotem, dobru którego podporządkowany jest całokształt działań medycznych. A od tego w jakim stanie psychicznym jest pacjent i jak się czuje w oddziale, któremu z zaufaniem oddaje to, co ma najważniejsze, swoje zdrowie a nawet życie, wyniki leczenia zależą w równym, a może nawet w jeszcze większym stopniu, niż od wielu elementów technicznych, związanych z wykonywanym zabiegiem.

Termin zabiegu i nazwisko operatora poza nagłymi sytuacjami ostrodyżurowymi  pacjent powinien poznać co najmniej w przeddzień zabiegu, a planowany operator powinien znaleźć choćby krótką chwilę na potrzymanie pacjenta za rękę i krótką rozmowę na temat zabiegu.

Często o wyniku zabiegu operacyjnego poza rodzajem, rozległością zabiegu                    i stanem ogólnym pacjenta decyduje jego stan psychiczny, a szczególnie wiara w wyzdrowienie i stan wegetatywnego układu nerwowego, bardzo ściśle powiązany z psychiką. W przeddzień zabiegu, najlepiej wieczorem anestezjolog czy operator powinni przemyśleć, w jaki sposób najbezpieczniej i najskuteczniej uspokoić pacjenta i zapewnić mu dobry sen w ostatnią noc przed zabiegiem.

Bardziej niespokojnym pacjentom zwykle podaje się wtedy jakiś środek uspokajający albo nasenny. Pacjent, któremu wieczorem lekiem chemicznym ułatwiano wyciszenie i sen trafia na salę operacyjną lekko przymulony psychicznie, a za chwilę w trakcie znieczulenia do zabiegu znowu otrzyma duże dawki, nie obojętnych dla zdrowia leków chemicznych.

W podobny sposób w celu zwalczania bólu będzie traktowany po operacji. W efekcie zamiast głęboko oddychać, odkasływać wydzielinę drzewa oskrzelowego, poruszać się w łóżku i możliwie najwcześniej samoistnie oddawać wiatry, mocz i stolec, otrzymuje leki przeciwbólowe a czasem i nasenne. Takie postępowanie jest od dawna wypróbowaną drogą sprzyjającą powstawaniu różnych powikłań pooperacyjnych, często decydujących o ostatecznych wynikach leczenia.

W medycynie zintegrowanej podstawową metodą poprawy stanu psychicznego pacjenta i jego snu, po życzliwej i pełnej zaangażowania w to, co czeka pacjenta rozmowie z anestezjologiem i operatorem, szczególnie w przeddzień operacji jest akupunktura, albo akupresura z krioterapią.

Po raz pierwszy akupunkturę jako skuteczna metodę stabilizacji wegetatywnej na początku lat 70-tych opisał szef akupunkturzystów czechosłowackich dr Richard Umlaut. Wkrótce po tym przez parę lat stosował ją także dr Eustachiusz Gadula, który od roku 1971 w podobnym celu stosował także akupresurę w połączeniu z własna metoda krioterapii. Metoda ta, podobnie do akupunktury nie tylko sprzyja stabilizacji wegetatywnej, ale także wyraźnie poprawia stan psychiczny chorych i sen, co szczególne znaczenie ma u pacjentów, których za kilka godzin czeka poważny zabieg operacyjny.

Obydwie metody doskonale sprawdzają się także w leczeniu bólu i zaburzeń wegetatywnych w okresie pooperacyjnym. Są nie tylko skuteczniejsze od konwencjonalnej farmakoterapii, ale ich działanie nie jest związane z przyjmowaniem leków chemicznych, których nadmiar zwykle znajduje się w organizmie operowanych chorych.  Bo przecież wielu pacjentów zanim trafi na oddział zabiegowy przez różnie długi czas jest leczonych także lekami chemicznymi.

            Jako ostatni problem przy omawianiu schorzeń chirurgicznych chcieliśmy pokrótce zwrócić uwagę jak wielki wpływ nie tylko na atmosferę w oddziale, ale także na wyniki leczenia atmosfery panującej w trakcie obchodów lekarskich nie tylko na chirurgii, ale na każdym oddziale (także oddziałach leczenia zachowawczego), w którym się odbywają.

W ich trakcie jeszcze w większym stopniu, niż podczas kontaktów indywidualnych pacjenta z lekarzem chory jest uwrażliwiony na spojrzenia, gesty, miny, słowa, a szczególnie na różne przejawy niewłaściwego stosunku do niego ze strony osób biorących udział w wizycie lekarskiej. Odczucia te są zwielokrotnione poprzez fakt udziału w wizycie jednocześnie wielu osób, ale także i ze względu obecność innych pacjentów - sąsiadów z jednej sali.

            Kto z personelu medycznego nie jest przekonany do wagi tego problemu podczas pracy w placówce medycznej, jako leżący w niej pacjent przyzna rację podejściu do niego medycyny zintegrowanej.

Reasumując: Okazuje się, że zarówno akupunktura jak i własna metoda doktora Gaduli są niezwykle skutecznymi, chętnie akceptowanymi przez chorych, niefarmakologicznymi metodami nie tylko leczenia bólu pooperacyjnego, ale także wybitnie przyspieszającymi rehabilitację i rekonwalescencję zarówno po zabiegach operacyjnych, jak i w leczeniu innych schorzeń.

Powyższe uwagi na temat specyfiki funkcjonowania szerokoprofilowej chirurgii oparte są w dużej mierze na ponad 21-letnim doświadczeniu doktora Eustachiusza Gaduli najpierw w Oddziale Chirurgii Ogólnej Szpitala Wojewódzkiego w Opolu i 7-letnim w Oddziale Paraplegii I Górniczego Centrum Rehabilitacji Leczniczej i Zawodowej „REPTY”. w pierwszej z tych placówek przez 7 lat był tylko typowym chirurgiem, a przez kolejne 7 lat poza zabiegami operacyjnymi zajmował się także rehabilitacją okołooperacyjną chorych chirurgicznych, ze szczególnym uwzględnieniem leczenia bólu pooperacyjnego niefarmakologiczną metodą własną. Wyniki leczenia tą metodą oraz wyniki leczenia metodami medycyny zintegrowanej (głównie akupunkturą) pacjentów z przewlekłą paraplegią w roku 1990 przedstawiał na II Światowym Kongresie Akupunktury WUFES w Paryżu. 

Od dawna wiadomo także, jak korzystny wpływ na przebieg rekonwalescencji po zabiegach operacyjnych ma leczenie uzdrowiskowe lub leczenie w odpowiednio do tego przygotowanych SPA.


 

Ortopedia i chirurgia urazowa

Ortopedia i traumatologia są jednymi ze specjalności, z racji swej specyfiki najsilniej osadzonych w mechanistycznych koncepcjach medycyny. W podejściu teoretycznym i praktycznym u większości przedstawicieli tej specjalności nadal przeważa myślenie anatomiczno-mechaniczne, do pewnych granic (głównie w przypadkach urazów mechanicznych) słuszne, ale jednocześnie hamujące postęp w leczeniu schorzeń nie tylko ortopedycznych, ale także i urazowych. Samo prawidłowe zestalenie odłamów złamanej kości, szczególnie za pomocą zabiegów operacyjnych jeszcze często problemu nie rozwiązuje. O szybkości i trwałości zrostu decyduje także stan psychiczny pacjenta i związany z nim stan układu hormonalnego, prawidłowo prowadzony proces rehabilitacji oddechowej i ruchowej oraz stan układu odpornościowego, o czym się zbyt często zapomina.

 Inną słabą stroną ortopedii, wynikającą ze specyfiki podejścia do istoty schorzeń jest w diagnostyce koncentracja na miejscu największych dolegliwości pacjenta tzw. diagnostyka adresów Jest to diagnostyka oparta o kryteria anatomiczne, głównie na podstawie wyglądu zdjęć rentgenowskich, bez uwzględniania całokształtu obrazu chorobowego i wynikających z niego powiązań funkcjonalnych. Wynika z tego przygnębiający dla pacjenta, a okazuje się, że często nieuzasadniony nihilizm terapeutyczny. Jest to groźna forma jatrogenii, wyraźnie nasilającej objawy podmiotowe, a z czasem, w wyniku postępowania przygnębionego rozpoznaniem pacjenta, także pogarszającej stan somatyczny, czyli szczególnie ważny stan układu kostno-stawowego kręgosłupa i kończyn.

Innym systematycznie nadużywanym przez ortopedów działaniem antyrehabilitacyjnym są unieruchomienia, często bez należytego uzasadnienia. Nie tylko pogarszają one stan psychiczny i fizyczny chorych, ale często niepotrzebnie pogarszają także wyniki rehabilitacji. Doprowadzają do poważnych zaników mięśniowych i straty cennego czasu, który powinien być wykorzystywany do budowy gorsetu mięśniowego i usprawniania funkcjonowania układu kostno-stawowego.

W nowej koncepcji dr Eustachiusza Gaduli na temat zdrowia i choroby, głównym grzechem dotychczasowej ortopedii jest w podejściu teoretycznym odwrócenie kierunku patomechanizmu schorzeń ortopedycznych, przez branie skutku za przyczynę i wynikający z tego stosunek do rehabilitacji.

Według ortopedów zarówno w dyskopatiach jak i uszkodzeniu łękotek, a także w innych zmianach zwyrodnieniowych stawów, zmiany w krążku międzykręgowym, łękotce i układzie kostno-stawowym są pierwotne, a zmiany nerwowo-mięśniowe wtórne. Takie podejście stawia pod znakiem zapytania wartość rehabilitacji ruchowej, choć wiele, nie wyłączając poważnych badań elektromiograficznych przemawia za tym, że jest na odwrót.

Częste próby leczenia zmian zwyrodnieniowych stawów za pomocą blokad kortykosterydowych są jeszcze jednym z poważnych błędów, bo po krótkotrwałej na ogół uldze w bólu doprowadzają do poważnych zaburzeń hormonalnych, pogłębiając nasilenie zmian zwyrodnieniowych, co od dziesięcioleci jest w medycynie faktem powszechnie znanym, a tak trudno docierającym do większości ortopedów. Niewiele lepsze są wyniki wstrzykiwań dostawowych kolagenu i innych o podobnym działaniu leków, które z reguły działają krótkotrwale. Natomiast istotną poprawę w leczeniu schorzeń zwyrodnieniowych stawów można osiągać poprzez poprawę stanu psychicznego, racjonalizacje żywienia, odpowiednio dobraną suplementację żywieniową i systematyczną, profesjonalną rehabilitację ruchową, normalizującą napięcia mięśniowe i dzięki temu umożliwiającą lepsze odżywianie stawów. Choć od chwili powstania rehabilitacji jako specjalności medycznej za jedno z najbardziej podstawowych jej zadań uważa się schorzenia kostno-stawowe, ciągle jeszcze w praktyce świadomość tego faktu nie dociera do większości, przynajmniej polskich ortopedów.

Szkoda, że ortopedzi (szczególnie polscy) ciągle także jeszcze nie doceniają ogromnego znaczenia akupunktury jako metody wydatnie wspomagającej rehabilitację schorzeń narządu ruchu, a w szczególności schorzeń pourazowych. Podobny błąd w tej sprawie popełniają także polscy lekarze sportowi. 

Zbyt rzadko chorzy urazowi i ortopedyczni kierowani są także na leczenie sanatoryjne, czy do profesjonalnych SPA, gdzie poza wypoczynkiem w zdrowym, o leczniczych właściwościach klimacie istnieje także możliwość oddziaływania wieloma innymi, naturalnymi metodami skutecznego leczenia tej grupy schorzeń, z różnymi odmianami hydroterapii na czele. Podobny niestety jest stosunek dużej części chirurgów urazowych i ortopedów do profesjonalnej rehabilitacji ruchowej. Często nie  przywiązują wagi do faktu, że jest ona koniecznością, która w istotny sposób przyspiesza powrót sprawności w tej grupie chorych i utrwala wyniki ich leczenia. Daje ponadto wymierne korzyści ekonomiczne o ogromnym znaczeniu dla załamującego się z powodów ekonomicznych systemu ochrony zdrowia w Polsce. 

Czynnikiem spektakularnie wspomagającym leczenie i dodatkowo korzystnie wpływającym na wyniki rehabilitacji chorych pourazowych i ortopedycznych, szczególnie w poważnymi dysfunkcjami narządu ruchu i niekorzystnie zmienionym stanem psychicznym są metody kręgu akupunktury i terapii manualnej, w naszym kraju ciągle jeszcze mało doceniane i rzadko stosowane.


 

Schorzenia reumatyczne

Próba nowego podejścia do podstawowych problemów w reumatologii (nie piszemy tu o rehabilitacji schorzeń reumatycznych, bo póki co, w Polsce rehabilitacja tych schorzeń, nawet w większych ośrodkach nie zawsze jest stosowana z przekonaniem, co przypomina jeszcze niedawne podejście do rehabilitacji w neurologii) powinna dotyczyć m.in.:

  1. położenia większego nacisku na psychoterapię i eliminację jatrogenii,
  2. zmiany w podejściu do leczenia ognisk zapalnych,
  3. zmiany stosunku do leczenia farmakologicznego, a szczególnie do kortykoterapii.
  4. zmiany stosunku do rehabilitacji.

Ad a) Jeśli mamy świadomość, że schorzenia reumatyczne polegają u swych fundamentów na pogorszeniu stanu psychicznego, zaburzeniach hormonalnych, immunopatii i zaburzeniach mikrokrążenia, a zmiany mięśniowe i kostno-stawowe są jedną z konsekwencji tego faktu, to powinno być nam łatwiej zrozumieć zarówno nadwrażliwość psychiczną większości tych chorych, jak i towarzyszące tym schorzeniom powikłania wielonarządowe. Jest to jedno z najuciążliwszych schorzeń, niemal nieustannym bólem paraliżujących pacjenta, zaburzające sen i codzienną aktywność życiową, wybitnie obniżające nastrój. Stąd bóle i nastrój pacjenta są jednym z najtrudniejszych problemów leczenia w tej grupie chorych.

Dlatego najogólniej mówiąc, wszystko co zmniejsza skutecznie bóle, normalizuje działanie układu hormonalnego i immunologicznego i poprawia nastrój służy poprawie stanu zdrowia chorych reumatologicznych. Ale aby ta poprawa była trwała, musi być osiągana skutecznymi i bezpiecznymi metodami leczenia, a to w tej grupie chorych jak dotychczas stanowi szczególnie trudny problem.

            Zwykle chorzy ci z powodu wyjątkowo uporczywych dolegliwości bólowych i braku efektów ogólnie przyjętego leczenia, zwiedzają kraj wzdłuż i w szerz w poszukiwaniu pomocy. Często wręcz uciekają przed leczącymi ich reumatologami z powodu przygnębienia wynikającego ze nieskutecznego, niebezpiecznego leczenia i złego rokowania. Niestety w wielu środowiskach reumatolodzy jakby się zmówili aby mówić pacjentom brutalnie rzekomą prawdę, rokując mniej pomyślnie, niż u konkretnych chorych są ku temu obiektywne podstawy. Czyżby wynikała ona z niewiary w dotychczas stosowane metody leczenia?

Brak nadziei na poprawę wyników leczenia w każdym schorzeniu pogarsza osiągane wyniki, ale w reumatologii jest to szczególnie szkodliwa jatrogenia. Analizując wyniki leczenia poszukiwanych przez pacjentów specjalistów (niekoniecznie formalnych), często można zauważyć, że w przypadku obserwowanej poprawy, nie zawsze istotne bywają czynniki obiektywne, ale poprawa często jest wynikiem optymizmu wynikającego z psychoterapii. I chwała im za to, bo w tej grupie chorych szczególnie dużą rolę odgrywa optymizm życiowy, racjonalizacja żywienia, systematyczna aktywność ruchowa dostępna na miarę aktualnych możliwości, unikanie nadużywania szkodliwych leków i higienizacja stylu życia.

Powszechnie wiadomo, że typowe leczenie reumatologiczne poza profesjonalną, indywidualną rehabilitacją, balneoterapią i leczeniem uzdrowiskowym częściej łączy się ubocznymi działaniami leków i powikłaniami po leczeniu niż z prawdziwa poprawą.                         Nie znaczy to jednak, że nie istnieją metody, za pomocą których można uzyskać obiektywną poprawę także w reumatologii. Ale najczęściej nie osiąga się jej na drodze farmakoterapii chemicznej, głównej metody leczenia w tej specjalności. Co zatem może korzystnie wpłynąć na poprawę wyników leczenia w reumatologii?

Wydaje nam się, że w głównej mierze może to spowodować:

a. Inna, bardziej empatyczna atmosfera w większości placówek reumatologicznych, zarówno ambulatoryjnych, jak szpitalnych i sanatoryjnych. W Polsce w większości placówek reumatologicznych, podobnie jak onkologicznych panuje raczej przygnębiająca atmosfera, generowana wspólnie przez pacjentów i lekarzy. Ale na szczęście są i takie, w których optymizm personelu generowany przez lekarzy, a szczególnie bardziej optymistyczne podejście do rokowania skutecznie angażują pacjentów w proces leczenia i budują wiarę w możliwość wyleczenia albo przynajmniej wyraźnej poprawy. Właściciel Ekomed doktor Eustachiusz Gadula w swoim bogatym życiu zawodowym parokrotnie miał okazję spotykać takich najlepszych, w dobrym tego słowa znaczeniu reumatologów. Mimo  pracy w trudnej specjalności pogodnych, życzliwych ludziom, budzących wiarę i optymizm u swoich pacjentów. Często byli oni uwielbiani przez pacjentów, których podrywali do nowego życia. Niemal wszyscy oni poszukiwali różnych, naturalnych i niekonwencjonalnych, skuteczniej-szych i bezpieczniejszych metod leczenia, niż typowe reumatologiczne i niemal zawsze unikali przewlekłego stosowania kortykoterapii. Choć ich działania nie zawsze były akceptowane przez Instytut Reumatologii, to jednak w sposób widoczny tworzyli oni wokół siebie atmosferę sprzyjającą optymizmowi swoich podopiecznych i poprawie wyników leczenia. Dotychczas jednak jeszcze nigdy w Polsce nie stworzono im warunków do oficjalnej próby tworzenia nowego modelu leczenia w tej specjalności. Czyżby chodziło nie tylko o interes chorych reumatologicznych?...

 Ad b) Nowe podejście do leczenia ognisk zapalnych omówiono przy schorzeniach pulmonologicznych. Zamiast częstego i przewlekłego podawania przy różnych okazjach antybiotyków, leków kortykotropowych i niesterydowych leków przeciwzapalnych, w reumatologii także powinny obowiązywać podobne zasady leczenia tych ognisk, z położeniem jeszcze większego nacisku, aby czynić to metodami nie obniżającymi ogólnej odporności, co niestety ma często miejsce w przypadku  nie tylko antybiotykoterapii, ale także leczenia sterydami i niesterydowymi lekami przeciwzapalnymi. Poza psychoterapią, odpowiednia dietą, systematyczną aktywnością ruchową wg profesjonalnego programu, akupunkturą, homeopatią i profesjonalnym ziołolecznictwem w leczeniu ognisk zapalnych także w reumatologii dobre efekty dają profesjonalnie dobrane suplementy diety, szczególnie z zawartością naturalnych ciał odpornościowych.

Ad c) Mimo stosowania w reumatologii wielu grup środków farmakologicznych, w przypadkach zaawansowania procesu chorobowego, po chemicznej farmakoterapii na ogół nie obserwuje się istotnej poprawy, ale z reguły skutki ubocznego działania leków, lub wręcz groźne powikłania. Efekty stosowania ogólnego czy miejscowego kortykoterapii z reguły dają znacznie więcej szkody niż pożytku, nie tylko obniżając odporność ale także nasilając zaburzenia hormonalne, obniżając odporność i prowadząc do częstej w tej grupie chorych osteoporozy, ortopedycznych zmian zwyrodnieniowych, a czasem i do patologicznych złamań.

Ad d) Najlepsze wyniki w reumatologii osiąga się za pomocą kompetentnego leczenia fizykalnego i bardzo wyważonej rehabilitacji ruchowej. Wśród metod fizykalnych coraz częściej stosowanych w ostatnich latach na szczególną uwagę zasługują różne formy  krioterapii,  metody kręgu akupunktury, czy terapia roślinnym polem biologicznym (m.in. różne odmiany materacy gorczycowych).

Ponieważ istnieją poważne argumenty kliniczne, że w reumatoidalnym zapaleniu stawów zmiany mięśniowe poprzedzają zmiany kostno-stawowe, ważną umiejętnością leczących w reumatologii jest dobre przygotowanie do oceny stanu układu nerwowo-mięśniowego i właściwego ich leczenia, poprzez oddziaływanie na  mięśniowo-powięziowe punkty spustowe (m-p TPs), jako warunek skutecznej kinezyterapii.

      W tej grupie schorzeń szczególnego znaczenia nabiera leczenie w dobrze do tego przygotowanych sanatoriach czy innych profesjonalnych SPA, poza zdrowym, o leczniczych właściwościach klimatem, dysponujących wieloma naturalnymi metodami skutecznego leczenia chorych reumatologicznych, z różnymi odmianami hydroterapii na czele.

Choć z sanatoryjnym leczeniem schorzeń reumatologicznych poza klimatem cenione są lecznicze właściwości wód, w Polsce najbardziej popularnych w Busku i Ciechocinku, to w tej grupie schorzeń innymi metodami o wartości trudnej do przecenienia są różne formy psychoterapii, profesjonalnie dobranej rehabilitacji ruchowej indywidualnej a czasem i grupowej, a także takie metody pracy z ciałem jak subtelne formy masażu i terapii manualnej, a szczególnie metody kręgu akupunktury, niestety w polskich sanatoriach i SPA ciągle jeszcze zbyt mało popularne. 


 

Schorzenia przewodu pokarmowego

O szczególnym znaczeniu przewodu pokarmowego w funkcjonowaniu organizmu świadczy fakt, że większość czynników naszej odporności produkowana jest w przewodzie pokarmowym. Wpływ na naszą odporność ma nie tylko układ chłonny jelit ale także znaczna część zawartej w jelitach flory bakteryjnej, odpowiedzialnej za utrzymywanie stanu równowagi bakteryjnej w przewodzie pokarmowym. Korzystna dla naszego flora nie tylko hamuje rozwój bakterii chorobotwórczych ale także bierze udział w produkcji endogennej witaminy B12 i witaminy K. Trawiony w przewodzie pokarmowym pokarm jest najważniejszym biochemicznym źródłem naszej energetyki. Dlatego każde poważniejsze schorzenie przewodu pokarmowego jest nie tylko zagrożeniem dla dobrego naszego samopoczucia, ale także źródłem groźnych chorób.

Drugim równie ważnym faktem jest ścisłe powiązanie przewodu pokarmowego z psychiką i mózgiem, a jego pracą steruje układ nerwowy wegetatywny.  

W myśl porzekadła człowiek jest tym, czym się żywi, poza stanem psychicznym, jakością środowiska, aktywnością fizyczną i sposobem oddychania, jakość produktów spożywczych decyduje o naszym zdrowiu. Ale o tym, czym i jak się odżywiamy decyduje nie tylko sama jakość surowców, sposób produkcji żywności czy jej przyrządzania, ale także fakt, jak spożywane przez nas posiłki przyswaja nasz organizm. A to już zależy w dużej mierze od stanu funkcjonalnego naszego przewodu pokarmowego.

Jak skomplikowanym problemem jest odżywianie, niech świadczy bardzo mądre przysłowie chińskie: Jeśli nie masz czasu, albo jesteś w złym nastroju, nie zasiadaj do jedzenia. A jakże często my zajadamy swoje stresy z opłakanymi skutkami nie tylko dla przewodu pokarmowego!

Z codziennego doświadczenia wiemy, jak duży wpływ na stan i funkcje naszego przewodu pokarmowego ma stres i związane z nim zaburzenia funkcji układu wegetatywnego. Lekarz, który potrafi normalizować funkcje układu wegetatywnego, potrafi skutecznie leczyć wiele patologii z zakresu różnych specjalności.

Integracja w medycynie oznacza łączenie wszystkiego co skuteczne i bezpieczne, zarówno w medycynie konwencjonalnej, naturalnej i niekonwencjonalnej. Zasada ta dotyczy także schorzeń przewodu pokarmowego. Dzięki większemu bezpieczeństwu i skuteczności działań metodami medycyny zintegrowanej w wielu chorobach przewodu pokarmowego skraca się czas, koszty leczenia oraz unika wielu działań ubocznych i powikłań, co pozwala także na ograniczenie wskazań do wielu zabiegów operacyjnych. Ale fakt ten nie zwalnia nas z własnej, indywidualnej troski o sposób odżywiania i stan przewodu pokarmowego na zasadach ogólnie przyjętych zarówno w medycynie, jak i w życiu codziennym.

W schorzeniach przewodu pokarmowego szczególny problem stanowią różnego rodzaju dysfunkcje wątroby i dróg żółciowych i ściśle z nimi związane dysfunkcje dróg trzustkowych, określane także jako dyskinezy. Te dręczące wielu chorych dolegliwości są trudne w typowym leczeniu farmakologicznym, a bardzo dobrze reagują na metody kręgu akupunktury, terapie manualną, homeopatię i różnego rodzaju zioła oraz suplementy diety. Leczenie tymi metodami nie tylko w wielu przypadkach skraca leczenie, ale także pozwala na zapobieganie uszkodzeniu miąższu wątroby, nerek i trzustki.     

Inną grupą schorzeń przewodu pokarmowego, dobrze reagującą na leczenie metodami medycyny zintegrowanej jest choroba wrzodowa żołądka i dwunastnicy, choroba Leśniowskiego-Crohna (alergiczne zapalenie końcowego odcinka jelita cienkiego) czy wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Choć wiele z tych schorzeń jeszcze dosyć często do dziś wymaga leczenia operacyjnego, istnieją optymistyczne przesłanki, że prawidłowo leczone metodami medycyny zintegrowanej przestana być wskazaniem do zabiegów operacyjnych.

Ponadto wyniki leczenia schorzeń przewodu pokarmowego wydatnie poprawia korzystna zmiana klimatu, wiele wód leczniczych oraz kompleks nowoczesnych metod odnowy biologicznej stosowanych w sanatoriach lub profesjonalnych SPA).


 

Schorzenia nefrologiczne

            Układ moczowy odpowiada za powstanie, gromadzenie i wydalanie moczu. W jego skład wchodzą dwie parzyste nerki, wytwarzające mocz oraz drogi moczowe, które go wyprowadzają, tj. moczowody, pęcherz i cewka moczowa. Do schorzeń nefrologicznych zalicza się choroby nerek, a leczeniem schorzeń dróg moczowych zajmuje się urologia.

Jako istotną ciekawostkę warto wiedzieć, że w świetle filozofii starożytnej medycyny chińskiej nerki są ważnym źródłem naszej energii urodzeniowej, dziedziczonym od rodziców, a w późniejszym życiu narządem odpowiedzialnym za naszą energię życiową i potencję seksualną.

Do głównych zadań nerek należy zabezpieczenie stałości środowiska wewnętrznego organizmu poprzez wydalanie nadmiaru wody, soli mineralnych i substancji szkodliwych dla zdrowia, które powstają podczas procesów metabolicznych, albo są przyjmowane z napojami i pokarmem. Odpowiadają one za utrzymanie stałej objętości i składu elektrolitowego płynów ustrojowych, odczynu krwi (pH) oraz stałego ciśnienia osmotycznego. Nerki odgrywają także istotną rolę w produkcji erytropoetyny, hormonu stymulującego szpik kostny do produkcji krwinek czerwonych, a także biorą udział w kontroli ciśnienia tętniczego. Ponadto poprzez nerki wraz z moczem organizm eliminuje różne uboczne produkty przemiany materii.

Nerki, podobnie jak trzustka leżą pozaotrzewnowo na tylnej powierzchni jamy brzusznej, co ma istotny wpływ na specyficzne objawy kliniczne w schorzeniach tego narządu.

  Przepływ krwi przez nerki wynosi około 1200 ml na minutę, co stanowi około 25% krwi pompowanej przez serce.

Istnieje wiele różnych schorzeń nefrologicznych. Część wrodzonych schorzeń nerek często połączonych jest z wadami rozwojowymi innych narządów. Jedne wady wrodzone układu moczowego ujawniają się już w chwili porodu. Inne pozostawiają ślady na całe życie w postaci różnych w liczbie i wielkości torbieli, zwykle ujawniających się dopiero w czwartej lub piątej dekadzie życia, a jeszcze inne wynikają z niekontrolowanego wzrostu komórek nerkowych jako guzy nerek.

Jednak większość schorzeń nerek jest wynikiem zaburzeń fizjologicznych, anatomicznych, metabolicznych lub immunologicznych, albo jest związanych z działaniem czynników infekcyjnych lub toksycznych, pochodzących z otaczającego środowiska. Dla przykładu, wykazano związek pomiędzy nadużywaniem wielu różnych leków, często także nadużywanych leków przeciwbólowych, takich jak ibuprofen czy inne niesterydowe leki przeciwzapalne, a upośledzeniem funkcji wątroby i nerek.

            Diagnostyką i leczeniem guzów nerek, szczególnie podejrzanych w kierunku nowotworowym zwykle zajmują się urolodzy czy onkolodzy, natomiast metodami medycyny zintegrowanej można skutecznie wspomagać także nowotworowe schorzenia nerek, jak i dróg moczowych na niemal wszystkich etapach leczenia. I w tych schorzeniach także w medycynie zintegrowanej najczęściej stosuje się leczenie wspomagające w postaci suplementów diety i metod kręgu akupunktury.

Ważnym czynnikiem schorzeń nerek może być wtórne upośledzenie przepływu nerkowego, związane z tzw. czynnikami przednerkowymi, takimi jak: niewydolność krążenia, zmniejszenie ilości krwi krążącej z powodu krwotoku lub odwodnienia, czy silnie obniżonego ciśnienia tętniczego. Dlatego korekta tych czynników pozwala na poprawę funkcji nerek.

            Innym czynnikiem obniżającym przepływ krwi przez nerki może być schorzenie tętnic nerkowych. Miażdżyca tętnic nerkowych powodująca dużego stopnia nadciśnienie tętnicze może w krótkim czasie doprowadzić do upośledzenia przepływu nerkowego i pogorszenia funkcji nerek. Podobny skutek może być spowodowany zapalnym lub alergicznym obrzękiem włośniczek kłębków nerkowych, czy zatruciem ciążowym. Innym powodem choroby nerek może być zakrzepica żył nerkowych.

Schorzenia powodowane infekcją streptokokową, jak zapalenie kłębków nerkowych bezpośrednio uszkadzają nefrony. Takie schorzenia układowe jak: cukrzyca, szpiczak mnogi i amyloidoza mogą także uszkadzać kłębki nerkowe i powodować niewydolność nerek.

Innymi przyczynami śródmiąższowych schorzeń nerek mogą być: zatrucia chemiczne metalami ciężkimi, lekami (leki przeciwbólowe, niesterydowe przeciwzapalne, antybiotyki), zaburzenia metaboliczne (za wysoki poziom we krwi wapnia lub kwasu moczowego), choroby infekcyjne (bakteryjne odmiedniczkowe zapalenie nerek, mononukleoza zakaźna), uczulenia na leki (sulfonamidy, penicillina), uszkodzenia naczyń, kamica nerkowa, schorzenia nowotworowe (białaczka, lymphoma, czy wrodzone zapalenie nerek).

            O ile na etapie ostrym większość schorzeń nerek rokuje wyleczenie, to po ich przejściu w stan przewlekły często prowadzą bardzo trudnej do leczenia niewydolności nerek. Jeśli dojdzie do całkowitego upośledzenia funkcji nerek w postaci mocznicy (uremia), podstawowym leczeniem staje się dializa albo przeszczepy nerek.  

Słuszne stwierdzenie, że ideałem postępowania jest profilaktyka, a skuteczne leczenie powinno być leczeniem przyczynowym odnosi się do wszystkich schorzeń, ale szczególnego znaczenia nabiera w przypadku schorzeń nerek. 

            Choć na samo powstawanie wad rozwojowych w układzie moczowym nie mamy wpływu (w części przypadków mogą mieć na nie wpływ rodzice dziecka 20 lat przed jego narodzeniem), to w wielu przypadkach zaburzeń funkcji zarówno samych nerek jak i dróg moczowych związanych z tymi wadami możemy skutecznie wpływać za pomocą akupunktury i suplementów diety. Istotnym jest, że efekt działania akupunktury w tych przypadkach jest tym większy, im młodsze jest dziecko. Najlepsze wyniki osiąga się w pierwszych tygodniach, czy miesiącach życia dziecka. Ale skuteczność tego leczenia widoczna jest także u dzieci w wieku starszym, a nawet u osób dorosłych. Przykładem mogą tu być zmiany torbielowate w obrębie nerek u dorosłych pacjentów w średnim wieku, które poza przypadkami bardzo rozległego zaniku miąższu nerek, w większości przypadków ulegają zmniejszeniu, a funkcja nerek i ogólna kondycja pacjentów istotnej poprawie. Wyniki leczenia akupunkturą w tych przypadkach wyraźnie poprawia precyzyjnie dobrania suplementacja diety.

            Na szczęście w większości przypadków możliwa jest profilaktyka schorzeń nerek poprzez unikanie wielu zaburzeń fizjologicznych, metabolicznych, immunologicznych, czy czynników infekcyjnych lub toksycznych, zarówno zależnych od naszego stylu życia, jak i pochodzących z otaczającego środowiska.  

            Mamy tu na myśli odpowiednią ilość wypijanych płynów (szczególnie dobrej jakości wody), unikanie różnych junk food (m.in. produktów typu Coca Cola i Mc Donalds) odpowiednią jakość pożywienia, troskę o prawidłowy stan układu odpornościowego, unikanie szkodliwych leków i innych substancji toksycznych.

Jeśli jednak już z tych powodów dojdzie do uszkodzenia funkcji nerek, metodami wyraźnie wspomagającymi leczenie tych schorzeń są: homeopatia, odpowiednie suplementy diety i metody kręgu akupunktury.

            W leczeniu schorzeń związanych z czynnikami przednerkowymi upośledzającymi czynność miąższu nerek, takimi jak: niewydolność krążenia, zmniejszenie ilości krwi krążącej z powodu krwotoku lub odwodnienia, czy silnie obniżonego ciśnienia tętniczego należy leczenie rozpoczynać od możliwie najszybszej korekty tych czynników: poprawa wydolności krążenia, uzupełnienie ilości krwi krążącej, uzupełnienie deficytu płynów, czy normalizacja ciśnienia tętniczego, co przyczynia się do poprawy funkcji nerek.

Jednak większość tych działań korekcyjnych winna odbywać się w placówkach szpitalnych. Natomiast po wyjściu ze szpitala następuje czas na wspomaganie funkcji nerek za pomocą wcześniej wspomnianych metod medycyny zintegrowanej.

Jeśli czynnikiemobniżającym przepływ krwi przez nerki jest miażdżyca tętnic nerkowych, powodująca dużego stopnia nadciśnienie tętnicze, upośledzające funkcję nerek, obrzęk włośniczek kłębków nerkowych, zakrzepica żył nerkowych czy zatrucie ciążowe, wtedy także w pierwszej kolejności lub poza metodami akupunktury i suplementacją żywieniową powinny być podjęte konwencjonalne działania terapeutyczne pod kątem obniżenia ciśnienia tętniczego, leczenia obrzęku włośniczek kłębków nerkowych, zakrzepicy żył nerkowych czy zatrucia ciążowego.

W ostatnich latach nawet w obrębie medycyny konwencjonalnej w różnych stanach zagrażających zmian zakrzepowych, czy już dokonanej zakrzepicy coraz częściej stosuje się leczenie pijawkami lekarskimi, jako bezpieczniejsze i skuteczniejsze w leczeniu zmian zakrzepowych od konwencjonalnych metod farmakologicznych.

Doktor Eustachiusz Gadula od dziesięcioleci jest zwolennikiem tej metody leczenia w odpowiednio dobranych przypadkach, a szczególnie w przypadkach bardzo rozległej, głębokiej, zagrażającej życiu zakrzepicy żylnej.

            W stanach zakrzepowych jako leczenie przeciwzapalne najczęściej stosowane są także antybiotyki. Zgodnie a naszą filozofią postępowania terapeutycznego w przypadkach niezbyt rozległego zapalenia zakrzepowego żył (także nawet głębokich) zamiast antybiotyków stosujemy suplementy diety w postaci naturalnych czynników odporności komórkowej. Natomiast w przypadkach rozległej, zwykle leczonej szpitalnie głębokiej zakrzepicy żylnej, poza pijawkami doradzamy łączne stosowanie antybiotyków i takich właśnie suplementów diety.

            W schorzeniach miąższu nerek spowodowanych infekcją streptokokową, podobnie jak w schorzeniach zakrzepowych żył w przypadkach lżejszych zamiast antybiotyków stosujemy suplementy diety normalizujące odporność, ale w przypadkach cięższych, także najczęściej leczonych szpitalnie, doradzamy łączne stosowanie antybiotyków i w/w suplementów.

Natomiast w takich schorzeniach układowych jak: cukrzyca, szpiczak mnogi czy amyloidoza, leczonych szpitalnie jak i ambulatoryjnie doradzamy wspomaganie leczenia metodami medycyny zintegrowanej normalizującymi odporność, takich jak suplementy diety i metody kręgu akupunktury. Dosyć często otrzymujemy informacje o zauważalnej poprawie wyników tak skojarzonego leczenia.   

            W przypadkach ostrych niewydolności nerek na tle zatruć chemicznych, m.in.  metalami ciężkimi, lekami, poważnych zaburzeń metabolicznych, chorób infekcyjnych, uczuleń na leki, uszkodzeń naczyń, kamicy nerkowej, czy w chorobach nowotworowych z upośledzeniem funkcji nerek, leczenie jest zwykle konwencjonalne i z reguły odbywa się w warunkach szpitalnych. Natomiast w okresie rekonwalescencji poszpitalnej, a także w okresie przewlekłego leczenia ambulatoryjnego, różnymi metodami medycyny zintegrowanej skutecznie wspomagamy poprawę funkcji nerek i ogólnego stanu pacjentów.

Inną naturalną, z wiekowymi tradycjami skuteczności metodą leczenia schorzeń nerek jest leczenie uzdrowiskowe, gdzie poza odpowiednim klimatem, zabiegami balneologicznymi i zachętą do zwiększonej aktywności fizycznej stosuje się lecznicze wody mineralne.

Zarówno w schorzeniach nerek jak i w schorzeniach urologicznych jedną z najskuteczniejszych metod suplementacji żywieniowej jest czteroskładnikowa apiterapia (mleczko pszczele, propolis, pyłek pszczeli i miód spadziowy) wg receptury w roku 1986 opracowanej przez doktora Eustachiusza Gaduli z okazji Krajowego zjazdu Pszczelarzy w Nowym Sączu. W tym czasie doktor Gadula pełnił funkcje sekretarza Sekcji Apiterapii przy Zarządzie Głównym Polskiego Związku Pszczelarzy.


 

Schorzenia urologiczne

Pod nazwą schorzenia urologiczne rozumiemy schorzenia dróg moczowych, od kielichów nerkowych, poprzez miedniczki, moczowody i pęcherz, aż do cewki moczowej. Ta grupa schorzeń obejmuje szerokie ich spektrum od neurogennych zaburzeń funkcji dróg moczowych, poprzez skutki stanów zapalnych i zaburzeń metabolicznych, aż do stanów związanych z ich rozrostem łagodnym lub złośliwym. Jedne z nich prowadzą do ostrego, a inne do przewlekłego upośledzenia funkcji układu moczowego.

O ile w nefrologii stosuje się zachowawcze metody leczenia, o tyle urologia jest specjalnością zabiegową, która jeszcze nie tak dawno wchodziła w skład chirurgii ogólnej.   Choć w wielu schorzeniach urologicznych, a głównie w nowotworach złośliwych podstawową metodą jest leczenie operacyjne, to w innych, jeszcze do niedawna albo nadal leczonych operacyjnie istnieje możliwość skutecznego leczenia zachowawczego pod stałym fachowym nadzorem urologa.

         Do takich schorzeń należy wiele dysfunkcji dróg moczowych, począwszy od neurogennych, zarówno wrodzonych, jak i powstałych z innych powodów, aż do urazowego uszkodzenia rdzenia kręgowego, niezbyt zaawansowana kamica nerkowa, czy niezłośliwy przerost gruczołu krokowego (prostaty).

         Jednak jeśli prawidłowo i długotrwale stosowane leczenie zachowawcze w tych schorzeniach zawodzi, jedynym wyjściem może być zabieg operacyjny na układzie moczowym. W miarę postępu metod operacyjnych dawne duże i ciężkie, obciążające stan ogólny chorych zabiegi okaleczające coraz częściej zastępowane są oszczędzającymi zabiegami endoskopowymi, wykonywanymi różnymi metodami, aż do zielonego lasera włącznie.

         Dla przykładu w profilaktyce i niewielkich rozmiarów kamicy moczowej od niepamiętnych czasów stosuje się wiele skutecznych i bezpiecznych metod ludowych, z nasieniem owsa i słomą owsianą a także z obierkami ziemniaczanymi. Tych prostych i na pozór prymitywnych metod medycyny ludowej dr Eustachiusz Gadula nauczył się od swoich pacjentów, szczególnie w trakcie wieloletnich kontaktów z paraplegikami, u większości których kamica moczowa występuje niezwykle często.

Medycyna zintegrowana poszukuje różnych metod leczenia zachowawczego schorzeń, nie lekceważąc bardzo wiele, wcześniej sprawdzonych metod ludowych, a do takich należy miedzy innymi profilaktyka i leczenie łagodniejszych postaci kamicy nerkowej.

W zachowawczym leczeniu zarówno kamicy moczowej jak i łagodnego przerostu prostaty od wielu lat stosujemy wiele skutecznych suplementów diety, coraz większą częścią których interesują się także urolodzy.

         Innym, znacznie trudniejszym do leczenia zagadnieniem związanym z kamicą nerkową są tzw. kolki nerkowe, czyli często silne i długotrwałe bóle związane z problemami w oddawaniu moczu, nudnościami, wymiotami i wielkim ogólnym dyskomfortem psychofizycznym pacjentów. Poza gorącą kąpielą czy różnymi okładami na okolicę lędźwiową, piciem dużej ilości płynów i wykonywaniem gwałtownych ruchów (jeśli pacjent jest to w stanie czynić), często niestety mało skutecznymi sposobami domowymi wiele uczynić nie można. W takich przypadkach jedynym wyjściem konwencjonalnym jest szukanie pomocy w leczeniu bólu, a następnie kontakt z urologiem.

W medycynie zintegrowanej w części w takich przypadków sprawdzają się: akupunktura, akupresura z krioterapią chlorkiem etylu i stosunkowo mało znana, dosyć bolesna, ale w przypadkach kamicy nerkowej, a także kamicy żółciowej i w niektórych nerwobólach skuteczna metoda potocznie nazywana pszczółkami lub francuskimi zastrzykami. Natomiast jest jedna z metod kręgu akupunktury znana pod nazwa aquaakupunktury. Jest to rodzaj akupunktury połączony z wstrzykiwaniem niewielkich ilości wody destylowanej w okolicę największej bolesności uciskowej na powierzchni ciała w okolicy lędźwiowej lub/i w podbrzuszu. W praktyce doktora Gaduli sprawdzała się ona pozytywnie w bardzo wielu przypadkach kolki nerkowej czy wątrobowej na izbie przyjęć, w ambulatorium chirurgicznym pogotowia, a nawet na oddziałach urologicznym, czy w oddziale chirurgii ogólnej.

Jeśli w przypadkach koki nerkowej zastosowanie tej metody nie zakończyło się niezwłocznym wydaleniem kamienia lub do jego oddania z moczem nie doszło w ciągu 2-3 dni, wobec pacjenta wdrażano konwencjonalne postępowanie w oddziale urologicznym.

Interesującą ciekawostką zauważoną przez dr Eustachiusza Gadulę jeszcze w połowie lat 60-tych a związaną z tą metodą jest to, że za jej pomocą można bez większego trudu zróżnicować, który pacjent naprawdę ból odczuwa, a który go tylko symuluje. Mowa tu głównie o dziwnych pacjentach, z różnych powodów przywożonych często na izbę przyjęć szpitala lub do ambulatorium pogotowia. Jeszcze w połowie lat 70-tych ubiegłego wieku fakt ten nie został nigdzie opublikowany, o czym doktora Gadulę podczas konferencji związanej z powstawaniem Sekcji Badania i Leczenia Bólu Polskiego Towarzystwa Neurologicznego w Baranowie Sandomierskim zapewniało kilku bardzo światłych profesorów neurologii i anestezjologii. Na czym ten test polega niech z ważnych powodów nadal będzie sekretem wtajemniczonych, doświadczonych lekarzy.   

    Jeszcze inną, wciąż mało znaną poza medycyną zintegrowaną szansę dla pacjentów, ale także dla lekarzy, dającą realną możliwość poprawy wyników leczenia zabiegowego, do dużych urologicznych zabiegów operacyjnych włącznie jest opracowana przez doktora Eustachiusz Gadulę własna metoda leczenia bólu polegająca na połączeniu akupresury z krioterapią za pomocą chlorku etylu, którą opisano w rozdziale pt. naszego Vademecum pt. Chirurgia ogólna.


 

Ginekologia i położnictwo 

            Po wiele informacji i uwag odnoszących się do ginekologii i położnictwa, jako specjalności zabiegowych proponujemy zajrzeć do rozdziału Chirurgia ogólna. Tu natomiast zajmiemy się nieco szerzej problemami specjalizacji w medycynie, ważnymi nie tylko w zakresie ginekologii i położnictwa ale także do wszystkich specjalności lekarskich. Ponadto zwrócimy także uwagę na wiele specyficznych, specjalistycznych problemów ginekologii i położnictwa, rzutujących nie tylko na zdrowie kobiet, ale także na zdrowie ich potomstwa, a więc całego społeczeństwa.

Od wielu dziesięcioleci ginekologia i położnictwo obok interny, chirurgii ogólnej i pediatrii zaliczana do tzw. specjalności podstawowych, w zakresie których po ukończeniu studiów medycznych lekarze są zobowiązani do odbycia rocznego stażu podyplomowego. Oznacza to, że podstawowa wiedza z zakresu tych specjalności należy do obowiązków każdego lekarza. Niestety, w imię źle pojętej oszczędności, w ramach budzącej coraz większe zastrzeżenia reorganizacji polskiej służby zdrowia była minister zdrowia a obecnie marszałek Sejmu Ewa Kopacz wbrew interesowi pacjentów doprowadziła do zniesienia tego obowiązku.  

Obowiązek ten od bardzo dawna był w teorii, ale w praktyce niestety często zdarzało się, że z krzywdą dla siebie i swoich przyszłych pacjentów lekarze wcześniej zdecydowani na określoną specjalizację już podczas tego stażu nieoficjalnie, ale najczęściej skutecznie zabiegali o to, aby oszczędzić czas, w którym mieliby być na oddziałach z zakresu innych, podstawowych specjalności lekarskich. Profil działalności oddziałów z podstawowych specjalności najczęściej nie leży z zakresie ich zainteresowań i już wcześniej chcą skoncentrować się na zdobywaniu wiedzy i umiejętności w zakresie wybranych przez siebie specjalności. Czynili i często nadal czynią to głęboko przekonani, że dzięki temu będą lepszymi specjalistami. Ale efekt takiego działania często jest odwrotny do zamierzonego. Choć polscy lekarze za granicą na ogół są dosyć wysoko cenieni za konwencjonalną wiedzę teoretyczną to w rankingach na temat praktycznego przygotowania do zawodu lekarza zajmują jedno z ostatnich miejsc w Europie. Za wszelką cenę starają się być specjalistami kosztem podstawowych umiejętności lekarskich z zakresu medycyny ogólnej. Takim podejściem do problemu najbardziej poszkodowani są pacjenci.

Nawet jeśli naprawdę tak bardzo chcą być dobrymi specjalistami, to powinni zastanowić się nad tym co i dla kogo znaczy być dobrym specjalistą. Jeśli ich zdaniem dobry specjalista to człowiek, który chce wiedzieć prawie wszystko ale tylko o czymś wąskim z zakresie swojej specjalności, albo nawet podspecjalności, bez ogólnego pojęcia o medycynie, to znaczy, że nie w pełni rozumie co znaczy być dobrym lekarzem. Tak postępując ma szansę zostania wąskim specjalistą, tylko we własnym mniemaniu uważającym się za nowoczesnego i dobrego lekarza.

Czemu właśnie w rozdziale poświęconym ginekologii zamieszczamy uwagi na temat zawężania specjalizacji w medycynie i negatywnych jego skutków. Powodów jest wiele, ale jednym ze szczególnie ważnych jest bardzo częste podejście do tego problemu wielu ginekologów i położników.

            Choć obydwie te specjalności z pozoru wydają się być wąskie, głębiej je analizując widzimy, że jest to niebezpieczne, brzemienne w skutki złudzenie. Ciągle jeszcze mści się w zbyt specjalistycznym podejściu do wielu ważnych spraw zdrowia kobiet. Należą do nich m.in.:

Nadmierna wiara w skuteczność i bezpieczeństwo hormonalnej terapii zastępczej (HTZ). Część ginekologów traktuje ją jako sposób leczenia zaburzeń hormonalnych w każdym wieku, począwszy od okresu pokwitania (albo nawet jeszcze wcześniej), nie tylko do okresu przekwitania, ale także do późnej starości.

Sposób leczenia mięśniaków macicy, najczęściej operacyjny, nierzadko związany z totalnym usunięciem narządu rodnego.  

Często podobne postępowanie dotyczy leczenia endometriozy.

W leczeniu osteoporozy ginekolodzy najczęściej stosują tylko wątpliwej wartości farmakoterapię chemiczną, nawet nie wspominając o wielu naturalnych, coraz popularniejszych metodach kompleksowej rehabilitacji, poprawie stanu psychicznego i regulacji hormonalnej.

Środki antykoncepcyjne związane z licznymi zagrożeniami najczęściej stosują jako jedyną metodę zalecanej antykoncepcji.

Zbyt często różnej natury problemy niepłodności starają się rozwiązywać lekami hormonalnymi czy metodą In vitro, nie zagłębiając się w ich przyczyny (poza ewidentnymi zmianami anatomicznymi narządu rodnego).

W położnictwie te błędy są widoczne w nieprawidłowym sposobie prowadzenia wielu ciąż (nierzadko także w zalecaniu ciężarnym leków hormonalnych), w zlej jakości opieki okołoporodowej, w nadmiernej łatwości stawiania wskazań do cięć cesarskich, w złej atmosferze, w jakiej w wielu polskich oddziałach położniczych odbywają się porody i często w niewłaściwej ocenie punktowej dziecka tuż po urodzeniu. Wszystko to sprzyja groźnemu zwiększaniu liczby tzw. dzieci zwiększonego ryzyka. W znacznej liczbie przypadków ryzyko to nie rozpoznane jest częstym (bez wdrożenia odpowiedniej profilaktyki) powodem wielu mózgowych porażeń dziecięcych i innych schorzeń upośledzających sprawność i jakość życia nie tylko tych dzieci ale także i ich rodzin. Wiele błędów w postępowaniu ginekologów i położników wynika z ich zawężenia specjalistycznego, utrudniającego szersze poglądy na wiele kluczowych problemów medycznych. Czynią to często w głębokim przekonaniu, że są dobrymi specjalistami.

Problem tylko w tym, co i dla kogo znaczy być dobrym specjalistą. Jeśli ich zdaniem dobry specjalista to człowiek, który chce wiedzieć prawie wszystko o czymś wąskim z zakresie swojej specjalności, albo nawet podspecjalności, bez ogólnego pojęcia o medycynie, to w swoim mniemaniu tak postępując, ma niestety szansę zostania tylko lekarzem uważającym się za nowoczesnego i dobrego specjalistę.

Ale jeśli, co na szczęście zaczyna powoli znów zdobywać prawo obywatelstwa, za prawdziwego specjalistę uważa się lekarza, który najpierw, a także w trakcie swojego kształcenia specjalistycznego stara się wiedzieć coś o wszystkim, a potem dopiero zaczyna pogłębiać wiedzę i praktykę specjalistyczną, to opisane wcześniej postępowanie od pierwszej chwili ograniczone tylko do swojej specjalności jest błędne i nie leży w interesie takiego lekarza, jako specjalisty, a tym bardziej w interesie jego przyszłych pacjentów.

Choć w ginekologii i położnictwie wydawać by się mogło, że dotyczy to tylko pacjentek, to tak naprawdę także i ich najbliższych, to znaczy większości  społeczeństwa.

Ale podobne poglądy na temat dróg zdobywania specjalizacji panują nie tylko w medycynie zintegrowanej. Doktor Eustachiusz Gadula często wspomina swoją rozmowę ze znanym i cenionym w Polsce i na świecie chirurgiem ogólnym, Profesorem Janem Goldsteinem z Akademii Medycznej w Łodzi, uważanym za duży autorytet w wielu sprawach z zakresu medycyny.  W roku 1972 podczas wspólnego spaceru w przerwie obrad Krajowego Zjazdu Chirurgów Polskich w Lublinie w pewnym momencie Profesor zainspirowany wystąpieniem dr Gaduli na temat własnej metody leczenia bólu pooperacyjnego u chorych w podeszłym wieku wyznał mu swoiste credo na temat specjalizacji m.in. takimi słowami: Wie pan doktorze, ja przez dziesiątki lat działalności chirurgicznej postawiłem sobie za cel być możliwie najlepszym chirurgiem ogólnym i usiłowałem wiedzieć wszystko o czymś, ale dopiero od paru lat zrozumiałem, że być dobrym specjalistą, to przede wszystkim znaczy wiedzieć coś o wszystkim. Widzieć medycynę w całości, jakby z lotu ptaka, a dopiero potem intensywnie zdobywać wiedzę z zakresu swojej specjalności, czy nawet jeszcze węższej podspecjalności. 

            W podobnym duchu w tej sprawie wypowiadali się także inni, znani na świecie wybitni przedstawiciele polskiej medycyny prof. Julian Aleksandrowicz, wybitny humanista, przeciwnik wąskiej specjalizacji w medycynie i jeden ze światowych pionierów suplementacji żywieniowej a także prof. Wiktor Dega, twórca podstaw teoretycznych światowej rehabilitacji i autor słynnego porzekadła na temat leków i ruchu. Brzmi ono: Ruch może zastąpić większość leków, ale żaden lek nie jest w stanie zastąpić ruchu

            Dlatego warto wspomnieć co w ginekologii i położnictwie proponuje medycyna zintegrowana i jakie mogą być efekty wdrażania jej nieco odmiennych metod. Jest ich wiele i omówimy tylko ważniejsze z nich.

            Po pierwsze nigdy przy problemach ginekologicznych, szczególnie dziewczynek w okresie powikłania nie zalecamy leków hormonalnych, nawet w tak niewielkich dawkach, jakie znajdują się w najnowocześniejszych lekach antykoncepcyjnych. Negatywne skutki  leczenia hormonalnego w okresie pokwitania nierzadko trwają latami lub przez całe życie i dotyczą nie tylko problemów, którymi zajmuje się ginekologia i położnictwo. Stosując w tych sytuacjach akupunkturę i fitohormony, jako naturalne metody leczenia, osiągamy dobre rezultaty bez działań ubocznych i powikłań.

            W leczeniu skutków zaburzeń hormonalnych w każdym wieku, a szczególnie w okresie pokwitania unikamy hormonalnej terapii zastępczej (HTZ), natomiast stosujemy wypróbowane metody naturalne w postaci niefarmakologicznej poprawy stanu psychicznego, zwiększonej aktywności ruchowej, suplementów diety, w tym także fitohormonów, a przede wszystkim metod kręgu akupunktury. Najczęściej wyraźnie korzystne efekty pojawiają się już po paru tygodniach leczenia i dotyczą zarówno zmian w obrębie psychiki jak i ciała, często z wyraźnym zwiększeniem się libido i satysfakcji seksualnej. Obserwujemy także zmniejszenie zewnętrznych objawów zaburzeń hormonalnych, m.in. takich jak wyraźnie mniejszy tzw. garb wdowi (ważny i przez ginekologów zwykle niedoceniamy objaw), zmniejszenie objawów cellulitis, czy normalizację wagi ciała oraz poprawę mineralizacji kości i zahamowanie postępu zmian zwyrodnieniowych w obrębie układu kostno-stawowego. Jednak te procesy przebiegają powoli i zwykle wymagają więcej czasu.

            Po drugie w schorzeniach zapalnych narządu rodnego leczenie skutecznie wspomagamy odpowiednio dobranymi suplementami diety, terapią manualną i metodami kręgu akupunktury. Podobnie postępujemy w zespołach bólowych, uważanych za pochodzenia ginekologicznego, a które są często związane ze zmianami w obrębie kręgosłupa.

            W pierwszym okresie ciąży bez wyraźnych wskazań nie stosujemy ani zabiegów kręgu akupunktury ani terapii manualnej, a tylko w miarę potrzeb suplementy diety. Jeśli jednak pojawia się u nas pacjentka planująca zajście w ciążę, co na szczęście zdarza się coraz częściej, to w medycynie zintegrowanej zbieramy szczegółowy wywiad na temat historii zdrowia nie tylko jej samej, ale także i jej najbliższej rodziny po to, aby starannie przeanalizować jaki ta przeszłość może mieć wpływ na przebieg planowanej ciąży, a także na przebieg porodu.

            Ponadto wraz z pacjentką analizujemy, co zarówno ona jak i przyszły ojciec dziecka mają zmienić w swoim stylu życia i sposobie odżywiania się aby stworzyć jak najlepsze warunki zapłodnienia i przebiegu ciąży. Akceptując wiedzę, jaką przyszłe matki uzyskują w szkołach rodzenia, jednocześnie staramy się zwracać szczególną uwagę na planowany przebieg porodu przez pryzmat wrażliwości osobniczej pacjentki i sposobów jej reagowania w sytuacjach trudnych.

            U pacjentek, które już rodziły, ale poprzedni poród był dla nich zbyt trudny i przykry, a szczególnie u tych, u których z różnych powodów albo ciąża nie została donoszona, albo wystąpiły poważne komplikacje okołoporodowe, staramy się szczegółowo analizować przyczyny tamtych problemów i już niemal od początku ciąży stosować indywidualną ich profilaktykę. Poza pogłębianiem niezbędnej wiedzy stosujemy indywidualne metody psychoterapii, a jeśli zachodzi taka potrzeba także hipnozę.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że u wielu pacjentek, które w poprzednich ciążach miały wiele traumatycznych przeżyć, albo nawet sam poród zakończył się bolesnym niepowodzeniem, zastosowanie w trzecim trymestrze ciąży kilku seansów hipnozy radykalnie na korzyść zmienia nastawienie pacjentki i przebieg samego porodu.

Ponadto uwrażliwiamy panie planujące ciąże i kobiety ciężarne, aby korzystając z szerokiej wiedzy na ten temat w Internecie i naszych wskazówek, zwracały szczególną uwagę na przebieg porodu i stan dziecka tuż po porodzie.

Co prawda od dziesięcioleci oddziały położnicze mają obowiązek precyzyjnej oceny sytuacji okołoporodowej i jej wpływ nie tylko na stan dziecka w chwili porodu, ale także na jego zdrowotną przyszłość. W praktyce jednak nierzadko ta ocena wyraźnie odbiega od stanu faktycznego. Najprawdopodobniej przynajmniej częściowo wynika to z niezdrowej chęci personelu oddziałów położniczych zasłużenia na lepszą opinią, niż świadczą o tym fakty. Jest to jednak działanie zdecydowanie szkodliwe, usypiające czujność nie tylko rodziców ale i mikropediatrów, co mści się często groźnym dla przyszłości noworodka zaniechaniem działań zapobiegających rozwinięciu się objawów mózgowego porażenia dziecięcego (MPD).

Mimo zauważalnych postępów nadal w Polsce duże zastrzeżenia budzi współdziałanie oddziałów położniczych, mikropediatrów i neurologów dziecięcych w profesjonalnej ocenie dzieci zwiększonego ryzyka. Nadal niestety jeszcze zbyt często rodziców zaniepokojonych nieprawidłowym przebiegiem ciąży lub problemami okołoporodowymi najpierw długo i bezpodstawnie uspakaja się, że wszystko jest w normie, a ryzyko to rozpoznaje się dopiero po wystąpieniu pierwszych objawów. W ten sposób bezpowrotnie traci się czas, który powinien być wykorzystany na działania profilaktyczne i możliwie najwcześniejszą, wtedy najskuteczniejszą terapię.

Z reguły pierwsze, wyraźniejsze objawy MPD rozpoznaje się zwykle dopiero po szóstym miesiącu życia dziecka, a niekiedy nawet po paru latach. Wtedy już z reguły jest za późno na naprawdę skuteczną terapię. Dochodzi do rozwoju różnych rodzajów obrazu klinicznego MPD, najczęściej przesądzających nie tylko o upośledzonej sprawności tych dzieci, ale także o gehennie w życiu całych rodzin.

Znaczenie wartości prawidłowej profilaktyki i wczesnej terapii w MPD, jak rzadko gdzie widać z wielką wyrazistością, a konsekwencje ich zaniedbania trwają przez długie lata życia tych dzieci i ich rodzin.

W medycynie zintegrowanej poza metodami ogólnie przyjętymi w rehabilitacji MPD stosuje się ponadto metody kręgu akupunktury, terapię manualną, różne formy masażu, hipoterapię, dogoterapię oraz suplementy diety.


 

Zaburzenia seksualne

            Choć w integracji medycyny zaburzenia seksualne są problemem z reguły traktowanym nieco marginalnie, jako problem lekarzy specjalistów seksuologii i co najwyżej psychologów, to zdaniem doktora Eustachiusza Gaduli zespół spraw i problemów bezpośrednio, czy pośrednio związanych z pożyciem seksualnym jest jednym z kluczowych problemów współczesnego świata. Dotyczy on nie tylko życia osobników pomiędzy okresem pokwitania i przekwitania (menopauzy i andropauzy) ale także osób w podeszłym wieku, a nawet dzieci.

To ostatnie stwierdzenie może w pierwszej chwili budzić zdziwienie, ale jeśli uprzytomnimy sobie jaki wpływ na atmosferę naszego dzieciństwa miała jakość pożycia naszych rodziców, stwierdzenie to przestaje dziwić. Bo, że atmosfera w rodzinie w dużej mierze uzależniona jest od jakości pożycia rodziców, a nawet dziadków jest sprawą powszechnie znaną, choć rzadko braną pod uwagę.

Świadomość tego faktu doktor Eustachiusz Gadula miał już od pierwszych lat studiów medycznych, a potem od początku swojej pracy zawodowej w latach 1962 i 1963 podczas stażu przed i podyplomowego w Szpitalu Powiatowym w Złotowie, w byłym województwie koszaIińskim. Mimo dużego obciążenia pracą stażysty w kolejnych czterech oddziałach: interny, chirurgii, pediatrii i ginekologii, niemal codzienną pracą na dyżurach popołudniowych w pogotowiu i kilkunastoma dyżurami miesięcznie na sześciu oddziałach szpitalnych (poza czterema w/w, także na gruźlicy i w oddziale zakaźnym) przez niemal cały ten okres najpierw w wielu miejscowościach powiatu złotowskiego a potem także w ostatnich klasach szkół podstawowych i średnich w Złotowie prowadził cieszące się dużą popularnością cykle wykładowe na temat profilaktyki schorzeń ze szczególnym uwzględnieniem wychowania seksualnego. Fakt, że wykłady te dr Gadula prowadził także w szkołach, zasługuje co szczególna uwagę, co najmniej z trzech powodów:

1. Parę lat wcześniej podobnego zadania podjął się jeden z felczerów w  Złotowie, ale wszystko skończyło się głośnym skandalem w całym mieście i okolicy, a szczególnie wśród rodziców, nauczycieli i miejscowego kleru.

Choć bliżej nie znamy szczegółów tej sprawy, nie trudno się domyśleć, że przyczyną musiała być nieodpowiednia jakość tego szkolenia. Wspominamy o tym nie, żeby podkreślać tu zasługi dr Gaduli, ale aby zwrócić uwagęfakt, że tak kontrowersyjny i zaniedbany stosunek do spraw wychowania seksualnego w polskim społeczeństwie zależy przede wszystkim od sposobu podejścia do tego problemu władz oświatowych, przedstawicieli kościoła i rodziców. Wydaje nam się, że z kolei to podejście uzależnione jest od jakości konkretnych propozycji i programów szkoleniowych.

 Podstawą naszego poglądu w tej tak wrażliwej sprawie jest sposób jaki w zastosował w podejściu do niej doktor Eustachiusz Gadula. Po paru prelekcjach na ten temat w sąsiednich miejscowościach, które odbiły się szerokim echem także w Złotowie, dr Gadula swoje propozycje w tym zakresie przedstawił na jednej z ważnych konferencji pedagogów w powiecie złotowskim z udziałem władz powiatowych. 

Uczestnicy konferencji w pierwszej chwili byli nią nieco zaskoczeni, mając żywo w pamięci wyniki podobnych działań jednego z felczerów. Jednakże po dłuższej dyskusji z udziałem dyrektorów szkół średnich i kierowników szkół podstawowych (w tamtym czasie dyrektorów podstawówek jeszcze nie było) podjęto decyzję, aby szczegóły tej sprawy głęboko przedyskutować na radach pedagogicznych tych szkół, a następnie na zebraniach z rodzicami.

            W efekcie po przedstawieniu przez dr Gadulę programu jego zamierzeń i przekonywującego uzasadnienia celowości ich realizacji, wyrażono na nie tylko zgodę ale także i pełną aprobatę. Realizacja tych planów potwierdziła, że zdaniem wszystkich decydentów, a także, co najważniejsze, zdaniem młodzieży była to decyzja słuszna. Niech dobitnie świadczy o tym fakt, że:

2. Nie tylko w najbliższych miesiącach, ale jeszcze co najmniej przez kilkanaście lat od zakończeniu tych spotkań co jakiś czas z doktorem Gadulą telefonicznie, korespondencyjnie, a nawet osobiście kontaktowało się wiele osób, uczestników tych spotkań z prośbą o rady w aktualnych problemach, a także, aby po latach podziękować albo za możliwość zwrócenia uwagi na sprawy tak istotne w życiu człowieka albo też za pomoc w rozwiązywaniu swoich problemów osobistych.

Choć w  programie działalności swojego Centrum dr Eustachiusz Gadula nie umieścił zaburzeń seksualnych, każdy pacjent, który zwraca się do Doktora z tymi problemami, zwykle uzyskuje satysfakcjonującą pomoc.   

3. Trudno uwierzyć, że mimo upływu niemal pół wieku od czasów interesującej działalności dr Gaduli w zakresie wychowania seksualnego, ten tak ważny w życiu każdego człowieka, rodzin i całego społeczeństwa problem, mimo istotnych zmian ustrojowych nie tylko nie doczekał się właściwego rozwiązania, ale wciąż jest źródłem bezsensownych konfliktów niemal każdego z każdym.

Szkoda, że dzieje się to jakby bez świadomości, że optymalne rozwiązanie problemu wychowania seksualnego to pośrednio także znaczne ułatwienie wychowania w rodzinie i w szkole i złagodzenie wiele problemów, w jakie z braku nie tylko wiedzy ale i odpowiedniego podejścia wikła się wspaniała polska młodzież, budząca coraz większe zainteresowanie nie tylko w Europie i w pełni zasługująca na nie.

Zgodnie z tradycją pierwszego w Polsce Centrum Rehabilitacji Medycyny Zintegrowanej Sportowej i Leczenia Bólu w profilu działań nie zamieszczamy oficjalnie profilaktyki i terapii zaburzeń seksualnych, to każdy, kto zwróci się do nas z tymi problemami może liczyć na pomoc w ramach programu holistycznych działań medycyny zintegrowanej.

            Od konwencjonalnej seksuologii nasze oddziaływania w rozwiązywaniu tych problemów różnią się traktowaniem każdego pacjenta jako psychosomatycznego podmiotu działań w zakresie tych funkcji i narządów, z którymi naszym zdaniem są związane istotne problemy naszych pacjentów oraz unikaniem farmakoterapii chemicznej.

     Poza tym w profilaktyce i leczeniu tej grupy problemów, czy schorzeń stosujemy skuteczne i bezpieczne metody naturalne jak: różne formy psychoterapii, do hipnozy włącznie, metody kręgu akupunktury, terapia manualna, suplementacja żywieniowa oraz szereg metod rekreacji i regeneracji organizmu.


 

Wybrane schorzenia wieku dziecięcego

            Dzieci to przyszłość narodu, uzależniona zarówno od wychowania, jak i od stanu ich zdrowia.  Z kolei zdrowie zależy od wielu różnych i nie zawsze docenianych czynników, takich jak zdrowie rodziców i warunki panujące w rodzinie, środowisko życia, sposób odżywiania się, ale także przebieg ciąży matki, przebieg porodu i ocena zdrowia dziecka bezpośrednio po porodzie, a także jakość opieki lekarskiej od narodzin dziecka aż do wieku dojrzałości. Mało, czynniki te w dużej mierze decydują o stanie naszego zdrowia na całe życie.

            Wiedzę na ten temat opieramy głównie na długoletnim doświadczeniu klinicznym doktora Eustachiusza Gaduli, specjalisty chirurgii i rehabilitacji, od ponad 45-ciu lat zajmującego się naturalnymi metodami leczenia.

            Informacja na temat specjalizacji doktora Gaduli może w pierwszej chwili nieco zdziwić, bo co może mieć wspólnego ze zdrowiem dzieci lekarz o takich specjalnościach.

            Mimo dwóch specjalizacji dr Gadula nigdy nie czuł się wyłącznie specjalistą, zawsze był i jest po prostu lekarzem. Często lubi żartować, że specjalistów jest w medycynie wielu, tylko brakuje lekarzy.

            Tuż po ukończeniu Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej w Gdańsku i stażu przed- i podyplomowego w Szpitalu Powiatowym w Złotowie dr Eustachiusz Gadula rozpoczął specjalizację z chirurgii w Oddziale Chirurgii Ogólnej Szpitala Wojewódzkiego w Opolu, jednocześnie pracując w wiejskim ośrodku zdrowia w Jełowej, 18 km oddalonym od Opola. Dzięki temu od początku pracy zawodowej jako lekarz pierwszego kontaktu zajmował się pacjentami w każdym wieku, niezależnie od rodzaju schorzenia.

Znaczna odległość ośrodka od najbliższego miasta zmusiła go do samodzielnego podejmowania wielu ważnych dla zdrowia i życia pacjentów decyzji, tak cennych w dalszej pracy zawodowej.

            W tym czasie wiele kobiet tego z tego rejonu w okresie ciąży znajdowało się głównie pod opieka położnej rejonowej, która także przyjmowała często przyjmowała porody w domu. W takiej sytuacji konieczność powodowała, że dr Gadula zajmował się także ciężarnymi, noworodkami i dziećmi w każdym wieku, zarówno w ośrodku zdrowia jak i podczas wizyt domowych.

            Mimo, że w pierwszych latach pracy zawodowej był lekarzem konwencjonalnym, od połowy lat 60-tych u swoich pacjentów w ośrodku, ale także w oddziale chirurgicznym i w ambulatorium pogotowia ratunkowego stopniowo wdrażał różne metody niekonwencjonalne. Pierwszą była aquaakupunktura, od roku 1970 doszła do niej własna metoda leczenia za pomocą krioterapii chlorkiem etylu i akupresury, a w parę miesięcy później także prawdziwa akupunktura.

            W związku z rozgłosem medialnym na temat metody własnej, a później i akupunktury w gabinecie dr Gaduli w ośrodku zdrowia, ale także w przychodni przyszpitalnej zaczęli pojawiać się ludzie z całej Polski z przeróżnymi schorzeniami. Pacjentami doktora było w tym czasie także wiele dzieci, z całej Opolszczyzny, ale także z różnych rejonów naszego kraju. I właśnie o doświadczeniu zawodowym, zdobytym przez dr Gadulę podczas leczenia dzieci chcielibyśmy się krótko z Państwem podzielić.

            Najczęstszym wskazaniem do krioterapii chlorkiem etylu z akupresurą i do akupunktury były ostre i przewlekle infekcje górnych i dolnych dróg oddechowych, dychawica oskrzelowa, czy różne schorzenia alergiczne. W pierwszych latach metody te dr Gadula stosował tylko w przypadku braku efektu po typowym leczeniu farmakologicznym. Z czasem jednak oczarowany ich skutecznością, stosował je coraz częściej, z efektem wyraźnie przewyższającym standardową farmakoterapię.

            Od roku 1977 metody te stosował u chorych w różnym wieku, ale także u wielu dzieci w Tarnowskich Górach, gdzie pracował jako zastępca ordynatora i ordynator Oddziału Paraplegii I Górniczego Centrum Rehabilitacji Leczniczej i Zawodowej REPTY. Od tego czasu dr Gadula poza wspomnianymi metodami leczenia i rehabilitacji rozpoczął stosować także apiterapię (produkty pszczele: mleczko pszczele, propolis, pyłek pszczeli i miód).

U wielu mniejszych dzieci z przewlekłymi infekcjami dróg oddechowych, nerek i dróg moczowych apiterapia często z bardzo dobrym efektem zaczęła zastępować którąś z poprzednich dwóch metod. Metodę tą dr Gadula stosuje z podobnych wskazań nadal, zarówno u dzieci jak i u dorosłych. Ponadto stosuje także wiele innych suplementów diety, które z powodzeniem nie tylko zastępują konwencjonalne leczenie farmakologiczne, ale są znacznie skuteczniejsze i całkowicie bezpieczne.

            Już na początku lat 70. na Opolszczyźnie metodę własną i akupunkturę dr Eustachiusz Gadula stosował z zaskakująco dobrymi efektami: u wielu dzieci z mózgowymi porażeniami dziecięcymi (MPD), po operacji przepuklin rdzeniowo-oponowych, w chorobie Downa i w paraplegii.

Pierwszy referat na ten temat wygłosił w roku 1974 w Gdańsku podczas Międzynarodowej Konferencji p.t. Wychowanie dzieci przed okresem pokwitania. Uczestnicy konferencji w wielu przodujących krajów świata informacje o leczeniu dzieci tymi metodami przyjęli  z pewnym zaskoczeniem, ale i z dużym zainteresowaniem. Od tamtego dr Gadula, mimo, że w zasadzie zajmuje się szeroko pojętą rehabilitacją (w której farmakoterapia, najczęściej za pomocą suplementów diety i leczenie operacyjne są metodami pomocniczymi) osób dorosłych. Co pewien czas leczy nadal dzieci w różnym wieku z takimi schorzeniami jak:

vinfekcje dróg oddechowych i alergie,

vdychawica oskrzelowa,

vpęcherz neurogenny i moczenie nocne,

vpodostre i przewlekle schorzenia nerek,

vchoroba reumatyczna,

vdzieci zwiększonego ryzyka i MPD (najczęściej wczesne postacie),

vwodogłowie,

vzespół Downa,

vstany po operacji przepuklin rdzeniowo-oponowych

vstany po urazach kręgosłupa z uszkodzeniem rdzenia kręgowego (paraplegia dzieci i młodzieży),

vmartwice aseptyczne kości (choroba Perthesa i choroba Osgood-Schlatera),

vwady postawy (m.in. choroba Scheuermanna)

vautyzm i ADHD,

vjąkanie się,

vpowikłania poszczepienne,

vzaburzenia hormonalne i otyłość dzieci,

vzaburzenia wzrostu (zahamowanie wzrostu) i

vwspomaganie terapii schorzeń nowotworowych.

            W tych działaniach dr Gadula ściśle współpracuje z rodzicami dziecka, a szczególnie z matką. Stosując metody diagnozy zintegrowanej, opartej o dokładny wywiad i szczegółowe badanie fizykalne oraz wyniki przemyślanych badań dodatkowych, uściśla dotychczasowe rozpoznania, ale w wielu przypadkach także je zmienia, co często oznacza inną strategię i taktykę leczenia oraz poprawę jego wyników.

Udziela obszernych informacji na temat istoty schorzeń dzieci, często także w postaci elektronicznej. Po zakończonym leczeniu utrzymuje kontakt z rodzicami i starszymi dziećmi, często także na zasadzie swoistego serwisu elektronicznego.

Jednym z ważnych elementów poprawy stanu zdrowia dzieci z poważnymi, przewlekłymi schorzeniami, wymagającymi nieustannej opieki i współdziałania w realizacji zaleceń lekarskich jest równoczesne wspomaganie psychiczne a czasem także terapeutyczne osób opiekujących się dziećmi, szczególnie matek.


 

Mózgowe porażenia dziecięce

Wczesna diagnostyka i metody kręgu akupunktury                                                        w leczeniu mózgowych porażeń dziecięcych

Na przykładzie leczenia mózgowych porażeń dziecięcych (MPD) dobitnie widać, jak wraz z postępem medycyny i jej integracją z metodami naturalnymi i niekonwencjonalnymi zmieniają się poglądy na temat etiologii i patogenezy wielu schorzeń. Konsekwencją tego faktu jest nie tylko zmiana samych metod profilaktyki i terapii, ale także stopniowo ogólnie  inna kwalifikacja do nich. Te zmiany powoli ale systematycznie następują nie tylko w medycynie ogólnej ale także w wielu specjalnościach medycznych.

Przez długie lata leczeniem najbardziej widocznych następstw MPD w postaci deformacji i dysfunkcji w obrębie narządu ruchu zajmowali się głównie ortopedzi, a za główną przyczynę tych nieprawidłowości uważano wady wrodzone układu kostno-stawowego.

Mózgowe porażenia dziecięce od XIX wieku nazywano chorobą Little’a, od nazwiska angielskiego lekarza, Wiliama Johna Little’a, który uważał, że schorzenie to jest wywołane przez okołoporodowe uszkodzenia mózgu.

Znany lekarz i psychoanalityk Zygmunt Freud uznał, że przyczyną schorzenia są  uszkodzenia i nieprawidłowości rozwojowe we wczesnym okresie życia płodu, i że to one w konsekwencji wywołują przedwczesne porody.

Najnowsze badania w wielu krajach świata częściowo potwierdzają te poglądy, mimo, że w około 30%-tach przypadków nie można ustalić żadnej uchwytnej przyczyny ich powstawania. Mimo, że mózgowe porażenie dziecięce występuje w około 0,2% porodów, to tzw. „dzieci ryzyka” występują aż w 5% przypadków. Od tego, czy są one odpowiednio wcześnie rozpoznawane i czy wdrażana jest właściwa profilaktyka pojawienia się rozmaitych postaci MPD, zależy dalszy los tych dzieci.

Rehabilitacja MPD w każdym wielu stanowi poważny problem medyczny i społeczny. Im wcześniej rozpoznaje się objawy tego schorzenia, i im wcześniej wdraża się nowoczesną, zintegrowaną profilaktykę i rehabilitację, tym więcej osobników z tym schorzeniem ma szanse na godne, pełnowartościowe życie, nie tylko zawodowe, ale także i osobiste.

Choć mózgowe porażenia dziecięce są następstwem uszkodzeń centralnego układu nerwowego, którym powinna zajmować się neurologia, to w praktyce tak nie jest, szczególnie w neurologii dorosłych.

Od dziesięcioleci następstwami MPD w obrębie narządu ruchu zajmowali się ortopedzi, wykonując często wielokrotne i wieloetapowe operacyjne zabiegi korekcyjne. Były to zwykle mniej lub bardziej kłopotliwe, a czasem nawet rozpaczliwe próby pomocy w ciężkim kalectwie. Rodzice tych pacjentów najczęściej się wstydzili i jak mogli ukrywali fakt posiadania takiego potomstwa, a władze i społeczeństwo udawały, że takiego problemu w ogóle nie ma.

Podejście ze strony ortopedów było statyczne i skoncentrowane na próbach leczenia wyłącznie skutków, bez głębszego wnikania w istotę tego schorzenia. Dominowało raczej przekonanie, że są to sprawy wrodzone.

Konieczność pomocy tym dzieciom w sposób zachowawczy spowodowała niewątpliwy postęp w dziedzinie zaopatrzenia ortopedycznego, ale pozostawała długo bez większego wpływu na przebieg samego schorzenia i jego następstw.

Drugą grupą dzieci z MPD, których następstwa ujawniły się wyłącznie, albo głównie w sferze psychicznej, w wąskim zakresie zajmowali się lekarze psychiatrzy lub neurolodzy, a najczęściej różnego rodzaju domy opieki społecznej, albo nie przygotowani do tego rodzice.

            Na szczęście od kilkudziesięciu lat, wraz z postępem nauk medycznych zaczęto stopniowo rozumieć zarówno czynniki wywołujące jak i samą istotę MPD. Dużą grupę schorzeń najogólniej określanych terminem MPD można sprowadzić do skutków rozwoju osobnika z uszkodzonym organicznie, lub tylko funkcjonalnie układem nerwowym.

Ale tylko nieliczne placówki społecznej służby zdrowia w Polsce zaczęły wykazywać zainteresowanie tym problemem. Jeszcze do niedawna, aby skorzystać z ich usług trzeba było być bardzo dobrze zorientowanym w sytuacji, do czego konieczny był zmysł organizacyjny ze strony rodziców, niezwykła wytrwałość i spore zasoby ekonomiczne, choćby na same dojazdy do często bardzo odległych placówek.

            Od kilkudziesięciu lat co prawda Centrum Zdrowia Dziecka (CZD) w Warszawie zaczęło prowadzić systematyczną działalność konsultacyjną dzieci podejrzanych w kierunku MPD, ale działalność ta przez bardzo długi czas zwykle zaczynała się i kończyła na konsultacji diagnostycznej. Zalecenia lekarzy konsultujących w CZD, aby zgłaszać się z tymi dziećmi co 6 miesięcy tylko na kontrolę, były niepotrzebnym trudem i stratą czasu.

Z kolei województwa z których te dzieci pochodziły najczęściej (i w większości przypadków stan taki utrzymuje się do dzisiaj) nie tylko nie miały warunków organizacyjnych i kadrowych do prawidłowej rehabilitacji tych dzieci na swoim terenie. Mało nie dysponowały nawet kadrą diagnostyczną, która by odpowiednio wcześnie była w stanie choćby tylko mieć uzasadnione podejrzenia w kierunku MPD, które mogłaby potem zweryfikować Warszawa.

            Na szczęście pod koniec XX wieku, a szczególnie w wieku XXI, głównie dzięki aktywności rodziców dzieci z MPD, coraz łatwiejszemu dostępowi do wiedzy na temat tego schorzenia w Internecie i dzięki różnym, najczęściej społecznym grupom wsparcia i szkolenia, coraz lepiej przygotowanej kadry rehabilitacyjnej, sytuacja tych dzieci z roku na rok ulega powolnej, ale systematycznej poprawie. Szkoda tylko, że nadal większość położników i mikropediatrów jest ciągle zbyt słabo zainteresowanych wiedzą na temat czynników ryzyka wystąpienia MPD.

Ciągle jeszcze panująca w tych placówkach niezdrowa ambicja zawyżania oceny stanu noworodków tuż po porodzie (w skali Apgar) powoduje niewłaściwą ocenę tego stanu i nie zaliczanie zbyt wielu noworodków do grup ryzyka. Konsekwencją tego stanu jest brak skutecznych działań (masaże, metoda Vojty, akupresura, akupunktura, laseropunktura, niektóre suplementy diety itp.), zapobiegających powstawaniu rozwojowi objawów MPD.

Rozpoznawanie tego schorzenia dopiero po paru miesiącach, a nawet po latach jest bardzo spóźnione i niekorzystnie przesądza o skuteczności rehabilitacji tej grupy pacjentów.

W praktyce jeszcze do niedawna wyglądało to tak, że rodzice przez długie miesiące zaniepokojeni stanem zdrowia tych dzieci, chodzili do kolejnych lekarzy, którzy najczęściej ich uspokajali, że wszystko jest w porządku. Niecierpliwie indagowani przez rodziców, czasem dopiero w VI-VII miesiącu życia dziecka wydawali skierowanie do lokalnych neuropediatrów. Ale i to nie zawsze wiązało się z właściwym pokierowaniem dalszym leczeniem tych dzieci. Szkoda, że w wielu poradniach neurologii dziecięcej taki stan utrzymuje się jeszcze nadal. Nawet jeśli kierowano te dzieci do CZD, to na termin ich przyjęcia często trzeba było oczekiwać miesiącami. Tak upływał najkorzystniejszy czas do podjęcia skutecznych działań rehabilitacyjnych.

            Społeczna służba zdrowia najczęściej nie posiada pomieszczeń, urządzeń i kadry fachowców do rehabilitacji dzieci z MPD w tzw. terenie, nawet w lecznictwie zamkniętym, nie mówiąc już o otwartym. Szczególnie dotkliwy brak dotyczy wysokokwalifikowanej kadry dla wczesnej diagnostyki i rehabilitacji MPD.

Dodatkowy problem jeszcze w tym, że tradycyjna rehabilitacja w MPD sprawdza się tylko częściowo. Natomiast wiele skutecznych metod niekonwencjonalnych nie jest akceptowane ani przez personel ośrodków rehabilitacji dzieci z MPD ani przez władze społecznej służby zdrowia. Wytworzyło to sytuację, w której właściwe leczenie i coraz lepsze jego wyniki obserwowano głównie w przypadkach, w których decydującą rolę zaczęła odgrywać zapobiegliwość rodziców, którzy czy to w kraju, czy za granicą znajdowali wreszcie fachowców skuteczniej, niż dotychczas leczących dzieci z MPD. Rodzice ci dzieląc się radością z poprawy stanu zdrowia własnych dzieci, zachęcali i nadal zachęcają innych do podobnych działań.

I tak w większości przypadków z oddolnej inicjatywy rodziców zaczęły zawiązywać się stowarzyszenia rodziców dzieci z MPD, przekazujące sobie nawzajem doświadczenia w leczeniu tych dzieci nowymi metodami. Na szczęście, stopniowo w ten proces włączają się dziecięce placówki różnych form opieki społecznej, oraz prywatni sponsorzy.

Wiele turnusów rehabilitacyjnych tych dzieci od lat finansuje Fundusz Rehabilitacyjny Osób Niepełnosprawnych. Ale działania te obejmują ciągle jeszcze tylko niewielki procent dzieci z MPD. Dla społecznej służby zdrowia jest to ciągle raczej problem marginalny. Wymownie świadczy o tym fakt, ze dla ratowania budżetu państwa skwapliwie ogranicza się fundusze przeznaczone na ten cel.

Po ogólnym wprowadzeniu w problem rehabilitacji dzieci z MPD w Polsce, kilka uwag  merytorycznych. W sferze psychicznej dzieci z MPD albo są w różnym stopniu upośledzone umysłowo, albo z ilorazem inteligencji wyższym od przeciętnej, ale najczęściej nadpobudliwe, czasem w stopniu wybitnie utrudniającym zarówno kontakt z nimi, jak i kontynuację jakichkolwiek metod rehabilitacji. Dlatego w ich przypadku konieczność podejścia psychoterapeutycznego nabiera szczególnego znaczenia i ma istotny, a często decydujący wpływ na osiąganą poprawę. I na odwrót, jakiekolwiek formy jatrogenni w przypadku tych dzieci mogą zniweczyć długo wypracowywane wyniki.

Także spastyczność, szczególnie wybitna, jest czynnikiem ściśle powiązanym z jednej strony z emocjami, a z drugiej często decydującym o funkcjach wegetatywnych i sprawności fizycznej dziecka.

Tymczasem wieloma metodami niekonwencjonalnymi, a szczególnie metodami kręgu akupunktury i hipoterapią można w bardzo korzystny sposób wpłynąć zarówno na stan psychiczny jak i fizyczny dziecka i to nawet w przypadkach najcięższych.

Do podstawowych metod rehabilitacji MPD obok metody Vojty należą metody: Bobathów, Pető, metoda SI, metoda Faya, metoda Weroniki Sherbourne, i bardzo cenna rehabilitacja ze zwierzętami - z koniem o nazwie hipoterapia i dogoterapia – rehabilitacja z psem. Hipoterapię w Polsce na szerszą skalę stosuje się od ponad dwudziestu lat, a dogoterapię od paru lat. Ostatnio w najcięższych schorzeniach upośledzających sprawność psychiczną i fizyczną pacjentów stosuje się podobno z dużą skutecznością delfinoterapię, dotychczas niedostępną w Polsce. Jej stosowanie związane jest jednak z dużym obciążeniem finansowym i wymaga trudnych rozwiązań logistycznych.

Przez wiele lat w Polsce popularnością cieszyła się metoda Glenna Domana, oparta na ćwiczeniach biernych, bardzo uciążliwa dla dziecka, najbliższej rodziny i otoczenia. Mimo, że bardzo kosztowna, nie jest oparta na przekonywujących podstawach teoretycznych. Najczęściej nie daje także spodziewanych wyników. Jeśli nawet u niektórych pacjentów daje zauważalne wyniki, to są one nieproporcjonalne w stosunku do jej kosztów i uciążliwości stosowania.

 Stosowana jest także kosztowna tzw. metoda kosmicznego skafandra i choć nieznacznie normalizuje napięcia mięśniowe, koszty tej terapii są niewspółmierne z jej efektami.

Choć metoda Vojty opiera się także na ćwiczeniach biernych i również jest dosyć kłopotliwa dla dziecka i rodziców, sprawdza się jednak w wielu przypadkach dzieci podwyższonego ryzyka, szczególnie stosowana wcześnie.

Od pewnego czasu istnieje w Polsce dosyć obszerna, komputerowa baza danych o organizacjach pozarządowych oraz Centrum Informacyjne dla Osób Niepełnosprawnych, zajmujących się także rehabilitacją chorych z MPD oraz kilka cennych pozycji piśmiennictwa.


 

Ogólne uwagi na temat leczenia MPD

Za ideał postępowania w trosce o zdrowie uważana jest skuteczna profilaktyka, a w przywracaniu zdrowia i leczenie przyczynowe. Problem jednak w tym, że tak naprawdę nie znamy bezpośredniej przyczyny większości schorzeń, a szczególnie ich praprzyczyny. Naszym zdaniem właściwą przyczyną wszystkich schorzeń, w rozumieniu ich praprzyczyny, jest głównie i bezpośrednio związana z indywidualnymi czynnikami etiologicznymi schorzenia w odniesieniu do konkretnego osobnika, bez względu na jego wiek. To z kolei jest uzależnione od jakości stanu psychicznego, jakości żywienia i ogólniehigienicznego, zdrowego stylu życia.

W schorzeniach, czy urazach leżących u podłoża MPD sprawa jest szczególnie skomplikowana i najczęściej wielowątkowa. Dosyć popularnym i słusznym jest powiedzenie, że: O zdrowie dziecka należy zadbać co najmniej na 20 lat przed jego narodzeniem. Problem w tym, że jego treść tylko rzadko znajduje zastosowanie w praktyce.

Pomijając osoby z marginesu społecznego – alkoholików, narkomanów, lekomanów i nałogowych palaczy, a przecież stanowią oni niebagatelny procent rodziców, także osoby prowadzące względnie zdrowy styl życia najczęściej nie poświęcają zbyt wiele uwagi potrzebie szczególnego zadbania o swój stan zdrowia, kondycję, stan psychiczny i ogólny stan zdrowia w okresie, w jakim dochodzi do poczęcia. A przecież od tego zależą zarówno warunki samego poczęcia, jak i rozwoju płodu, a potem dziecka.

Sprawa jest tym ważniejsza, że od chwili poczęcia, do czasu uzyskania informacji o ciąży, płód jest najbardziej wrażliwy na wszystkie czynniki szkodliwe. Przyszła matka nie zdając sobie w tym okresie sprawy z ciąży i prowadząc niehigieniczny tryb życia, może mu bardzo zaszkodzić. Co gorsza, niemały odsetek kobiet prowadzących niezdrowy tryb życia, nawet mimo świadomości, że są w ciąży, nie zmienia dotychczasowego stylu życia. Dobitnie świadczą o tym coraz częstsze, zatrważające doniesienia, że kobiety w ciąży i matki karmiące nie tylko nie zaprzestały palenia, ale w stanie upojenia alkoholowego rodzą dzieci, z wszystkimi konsekwencjami tego faktu.

Matki palaczki najczęściej rodzą dzieci z niską wagą urodzeniową i wieloma niedoborami żywieniowymi, z obniżoną ogólną odpornością, przewlekle niedotlenione. Jeśli w trakcie porodu dojdzie do dalszego niedotlenienia, jego skutki mogą być przyczyną poważnego ryzyka wystąpienia MPD.

Nie trudno domyśleć się skutków nałogowego alkoholizmu matek rodzących dzieci z wysoką zawartością alkoholu we krwi, nie tylko w trakcie ich dzieciństwa, ale także i w życiu dorosłym.

Wszystko wskazuje na to, że powoli gromadzone jest piśmiennictwo na temat skutków dla przebiegu ciąży, porodu i jakości życia po urodzeniu dzieci zrodzonych przez matki narkomanki i lekomanki. Oby jak najprędzej profesjonalne i popularnonaukowe opracowania na ten temat stały się ogólnodostępne.

Inne, także poważne zagrożenia dla płodu i rozległy temat może stanowić niewłaściwe leczenie schorzeń kobiet ciężarnych.

Pokrótce omówiliśmy zagrożenia dla płodów i dzieci, większości których można uniknąć dzięki racjonalnej, skutecznej profilaktyce. Ale istnieje przecież także wiele zagrożeń stanowiących ryzyko wystąpienia MPD z powodu: obciążeń genetycznych rodziców, chorób zakaźnych i chorób wenerycznych ciężarnych, szkodliwości chemicznych i energetycznych ze strony środowiska, nieprawidłowości przebiegu ciąży i porodu, a także niektórych schorzeń wieku dziecięcego.

Choć postępy diagnostyki neonatologicznej pozwalają na wczesne wykrycie niektórych wad rozwojowych i podjęcie decyzji, co do dalszych losów płodu, w niczym nie zwalnia to potencjalnych rodziców, a potem ciężarnych od konieczności prowadzenia zdrowego stylu życia i konieczności bezpiecznych metod leczenia.

Inną grupę ryzyka, stanowiącego potencjalne zagrożenie wystąpieniem MPD stanowi niewłaściwa jakość opieki położniczej, warunki, w jakich odbywa się poród, jakość opieki okołoporodowej oraz niewłaściwa ocena noworodka tuż po porodzie zarówno w skali Apgar, jak i na podstawie niekompetentnej oceny klinicznej w trakcie pierwszego badania. A przecież stanowią one podstawę kwalifikacji do dalszego postępowania, decydującego często nie tylko o losie dziecka, ale także i jego rodziny.

Przeoczenie właściwej kwalifikacji noworodka jako dziecka grupy ryzyka i nie zakwalifikowanie go do grupy dzieci wymagających szczególnie uważnej obserwacji i podjęcia postępowania profilaktycznego, choćby w postaci odpowiednich form masażu czy metody Vojty może także spowodować zagrożenie pojawienia się objawów MPD w późniejszym okresie życia dziecka i niekorzystnie wpłynąć na osiągane wyniki leczenia, nawet mimo stosowania właściwych, skutecznych metod leczenia.

Im wcześniej u noworodka rozpoczyna się działania profilaktyczno-terapeutyczne, tym w łagodniejszej postaci pojawiają się objawy MPD i są tym łatwiejsze do leczenia. Na szczęście z roku na rok także w Polsce obserwuje się stały postęp zarówno we właściwej ocenie noworodka w chwili porodu, jak i w kwalifikacjach do dzieci ryzyka, a także w metodach profilaktyki i leczenia dzieci do tej grupy zakwalifikowanych.

Szkoda tylko, że w naszym kraju dotychczas praktycznie nie rozpoczęto w postępowaniu profilaktyczno-terapeutycznym u dzieci ryzyka, a tym bardziej zakwalifikowanych jako dzieci z MPD stosować metod z kręgu akupunktury – szczególnie akupresury, masażu punktowego, laseropunktury i akupunktury a także leczenia niektórymi suplementami diety.

Nasze doświadczenia z tymi metodami w leczeniu MPD są raczej pilotażowe, choć oparte na ponad 45-letniemu doświadczeniu doktora Eustachiusz Gaduli w tych metodach dzięki rocznej pracy w Oddziale Chirurgii Dziecięcej Szpitala Wojewódzkiego w Opolu, pracy w charakterze konsultanta ds. rehabilitacji w Regionalnym Związku Spółdzielczości Inwalidów, a także dzięki sporadycznemu prowadzeniu dzieci z MPD w naszym Centrum Rehabilitacji Medycyny Zintegrowanej EKOMED w Opolu. Stwierdziliśmy, że stosowanie wcześniej wspomnianych i ogólnie przyjętych metod leczenia MPD w połączeniu z metodami kręgu akupunktury w bardzo istotny sposób wpływa korzystnie na poprawę wyników leczenia tej grupy pacjentów zarówno w sferze psychicznej, jak i fizycznej.

     Pierwsze informacje na temat nowych metod w rehabilitacji dzieci przed okresem pokwitania metodami kręgu akupunktury i krioterapii doktor Gadula w przedstawił na Międzynarodowej Konferencji Naukowo-Metodycznej pt. Wychowanie dzieci przed okresem dojrzewania w referacie pt. Nowe metody leczenia i reedukacji dzieci przed okresem pokwitania w Gdańsku w roku 1974.

Podobnie jak każdą, sprawdzającą się w leczeniu MPD metodzie leczenia, wyniki leczenia akupunkturą, laseropunkturą, akupresurą, terapią manualną czy starannie dobranymi suplementami diety są na ogół tym lepsze i tym szybsze, im młodsze jest dziecko. Najlepsze wyniki osiągamy nawet w ciężkich przypadkach (bo tylko w takich objawy te pojawiają się od pierwszych tygodni życia), bardzo wcześnie ujawniających się MPD, u dzieci paro- lub kilkutygodniowych czy paromiesięcznych.

Warto jednak zaznaczyć, co szczególnie wyraźnie było widać podczas leczenia na turnusach rehabilitacyjnych, na których istniała możliwość codziennego wykonywania zabiegów z kręgu akupunktury, że zauważalnie korzystne przypadki poprawy stanu psychofizycznego obserwowaliśmy także u dzieci kilkunastoletnich, a nawet u osobników w wieku 30-40 lat. Wyniki osiągane u chorych w wieku dorosłym napawają szczególnym optymizmem, ponieważ w rehabilitacji konwencjonalnej panuje przekonanie, że leczenie osobników dorosłych z MPD, czy chorobą Downa jest już nieskuteczne.

Przed placówkami zajmującymi się MPD istnieje ciągle jeszcze niedoceniana szansa istotnej poprawy wyników leczenia, jeśli zdecydują się na wprowadzenie do kompleksowej terapii metod kręgu akupunktury, terapii manualnej i suplementacji. Aby jednak do tego doszło, osoby uprawnione do decyzji o stosowanych metodach w leczeniu tej grupy schorzeń powinny pogłębić swoją wiedzę dotyczącą najnowszych poglądów na temat mechanizmów działania metod kręgu akupunktury. Dobie szybko rozwijającego się Internetu w ostatnich latach stało się sprawą o wiele łatwiejszą.

Jeśli to już nastąpi, następnym, ważnym zadaniem w rozwiązywaniu tego problemu powinna być właściwa organizacja procesu szkolenia kadry medycznej w tych metodach. Są to nie tylko metody skuteczne i bezpieczne, ale także niebyt trudne w stosowaniu i wydatnie tańsze od leczenia konwencjonalnego, co w sytuacji, w jakiej od lat znajduje się polska medycyna, nabiera szczególnego znaczenia.


 

Zespół Downa

Angielski lekarz John Langdon Down jako pierwszy opisał w 1862 zespół Downa uważając go za odrębną postać opóźnienia umysłowego. Ponieważ Langdon Down stwierdził podobieństwo wyglądu badanych dzieci do rasy mongolskiej na określenie nowej jednostki chorobowej wprowadził termin mongolizm

W XX wieku zespół Downa był najczęściej rozpoznawalną formą opóźnienia umysłowego. Większość dzieci z rozpoznanym zespołem trafiała do specjalnych przytułków, niewielka ich część z problemami zdrowotnymi była leczona, a większość umierała w niemowlęctwie albo wczesnej młodości. Do końca lat 50. przyczyna zespołu Downa pozostawała nieznana. Stwierdzono występowanie zespołu we wszystkich grupach etnicznych i zależność między starszym wiekiem matki a ryzykiem zespołu.

Zespół Downa jest aberracją chromosomową charakteryzującą się obecnością dodatkowego chromosomu 21 albo jego części. Objawy kliniczne zależą od ilości dodatkowego materiału genetycznego chromosomu 21, a także od innych, nieokreślonych czynników. Częstość zespołu Downa szacuje się na 1:800-1:1.000 żywych urodzeń. Wykazano wprost proporcjonalną zależność między wiekiem matki a częstością zespołu Downa u dzieci. U matek w wieku 20-24 lat ryzyko zespołu Downa u dziecka wynosi 1:1490; w wieku 40 lat 1:60, a u matek po 49 roku życia 1:11 urodzonych dzieci ma zespół Downa. Ryzyko wzrasta z wiekiem matki, ale 80% dzieci z zespołem Downa ma matki poniżej 35. roku życia, co związane jest z najwyższą płodnością w tej grupie wiekowej. Inne czynniki zwiększające ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa nie są znane. choć zostały poznane czynniki mutagenne, odgrywające rolę w powstawaniu aberracji chromosomowych. Niedawno uzyskane dane wskazują na to, że również wiek ojca odgrywa rolę w zwiększeniu ryzyka wystąpienia zespołu Downa u potomka, które dodatkowo powiększa wyższy wiek partnerek starszych mężczyzn.                                                                                                                           Stałymi cechami zespołu są upośledzenie umysłowe i pierwotny niedobór odporności.                                                                                                                                                Objawy ogólne  -  U noworodków z zespołem Downa występuje:                                                                                                                                                                                                                             Wiotkość mięśni. Hipotonia mięśni częściowo odpowiada za tendencję do otwierania ust i wysuwania języka.                                                                                                      Zwiększona ruchomość kończyn w stawach.

Upośledzenie umysłowe

Większość chorych ma opóźnienie umysłowe od łagodnego do średniego  stopnia. Osoby z łagodnym stopniem upośledzenia umysłowego radzą sobie w codziennym życiu, potrzebując jedynie niewielkiej pomocy ze strony opiekuna, w przypadku cięższego stopnia upośledzenia umysłowego konieczna jest pomoc w każdej dziedzinie, np. myciu się, ubieraniu się, robieniu zakupów, czy wypełnianiu formularzy. Osoby upośledzone umysłowo i fizycznie wymagają opieki przez 24 godziny na dobę.


 

Prenatalne wykrywanie zespołu Downa

Kobiety w ciąży mogą być poddane skriningowi pod kątem ewentualnych nieprawidłowości ciąży. Szereg standardowych badań prenatalnych może doprowadzić do wczesnego rozpoznania zespołu Downa. Konsultacja genetyczna połączona z testami genetycznymi, takimi jak amniocenteza, biopsja kosmówki (CVS) lub przezskórne pobranie krwi pępowinowej (percutaneous umbilical blood sampling, PUBS) mogą być oferowane kobietom, u których ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa jest wysokie ze względu na wiek, lub u których standardowe badanie prenatalne wskazuje na taką możliwość. Za granicę wieku, powyżej której za wskazane uważa się wykonanie takich testów, uważa się 30-35 lat (powyżej tej granicy ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa przewyższa ryzyko ewentualnych powikłań inwazyjnego badania prenatalnego).

Obok tych dwóch badań są dostępne także inne, nieinwazyjne techniki pozwalające rozpoznać zespół Downa w okresie prenatalnym. Każdy test daje określony procent wyników fałszywie dodatnich, czyli przypadków, w których test wskazuje na rozpoznanie zespołu Downa u płodu, który w rzeczywistości nie posiada tego typu nieprawidłowości genetycznej. Powszechnie stosowane badania przesiewowe w kierunku zespołu Downa w pierwszym i drugim trymestrze ciąży. Wyniki fałszywie dodatnie mogą być m.in. spowodowane obecnością ciąży mnogiej (bardzo rzadko niewykrywanej przy zastosowaniu USG), nieprawidłowo ustalonym dniem ciąży lub poziomem białek, który jest w rzeczywistości w normie.

Za powstanie zespołu Downa odpowiada kilka odmiennych mechanizmów genetycznych. Konsekwencją jest szeroka gama objawów, będących efektem złożonych interakcji pomiędzy wpływem genów i środowiska. Ustalenie, które objawy wystąpią u dziecka obarczonego zespołem Downa jest możliwe dopiero po urodzeniu. Niektóre problemy zdrowotne, tj. wady serca są wrodzone, inne ujawniają się wraz z upływem czasu, np. padaczka.

Najczęstszymi manifestacjami zespołu Downa są:

    * charakterystyczne cechy twarzy

    * upośledzenie umysłowe

    * wrodzone wady serca (typowo ubytek przegrody międzykomorowej), te cięższe stara się

       usunąć operacyjnie w bardzo młodym wieku, aby poprawić komfort życia dziecka

    * deficyty słuchu (prawdopodobnie spowodowane czynnikami sensoryczno-neuronalnymi

       lub przewlekłym zapaleniem ucha środkowego)

    * zaburzenia wzroku     * infekcje dróg oddechowych

    * celiakia

    * niskorosłość

    * zaburzenia czynności tarczycy charakteryzujące się zmniejszoną produkcją hormonów

    * choroba Alzheimera o wczesnym początku, która może rozpocząć się około 40. Roku

      życia.

Do innych rzadszych chorób należą:

    * białaczki

    * niedobory odporności

    * padaczka

Z drugiej strony u osób z zespołem Downa we wszystkich przedziałach wiekowych i u obu płci stwierdzono wyraźnie zmniejszoną częstotliwość występowania nowotworów złośliwych w porównaniu do pozostałej części populacji.

Dziecko z wadami wrodzonymi określanymi mianem zespołu Downa może przyjść na świat w każdej rodzinie, niezależnie od uwarunkowań socjalnych, ekonomicznych, rasowych i kulturowych. Obarczanie się wyrzutami sumienia przez rodziców (głównie przez matki) jest bezpodstawne i niepotrzebne, albowiem przyczyna niewłaściwego podziału w komórce jajowej lub plemniku, w wyniku którego dochodzi do powstania zespołu Downa nie została do tej pory poznana.

Większość ankietowanych rodziców uważa, że ich dziecko z zespołem Downa dostarczyło im wielu pozytywnych doświadczeń i przeżyć.

Zespół Downa nie jest chorobą, ale naturalną formą ludzkiej egzystencji o odmiennym przebiegu rozwoju niż większość genetyczna z 46 chromosomami. Dzieci mają odmienne potrzeby, zwłaszcza umysłowe i emocjonalne, które często nierozpoznane i niezaspokajane prowadzą do tzw. zmian wtórnych związanych z brakiem mowy i upośledzeniem umysłowym Bardzo ważna jest ocena możliwości rozwojowych dziecka, aby można było skuteczniej zwalczać bariery porozumiewania się i uzyskać istotny dla ich rozwoju poziom społecznej akceptacji.

            W swej wieloletniej praktyce lekarskiej z dziećmi z zespołem Downa doktor Eustachiusz Gadula zetknął się kilkanaście razy, Byli to osobnicy w wieku od 2-3 lat do lat 50-ciu. Część z nich pojawiała się w trakcie wizyt z powodu deficytu odporności i związanych z nimi schorzeń infekcyjnych, najczęściej dróg oddechowych. Kilkakrotnie rodzice zgłaszali się ze swymi dziećmi w nadziei poprawy stanu psychicznego i zwiększenia szansy na polepszenie wyników w nauce szkolnej. Inni zgłaszali się z nadzieją na poprawę ogólnej sprawności psychofizycznej i poprawy nastroju. To ostatnie wskazanie dotyczyło najczęściej osobników dorosłych, czasem w średnim wieku.                                                                   W leczeniu u części z nich, szczególnie u dzieci najmłodszych stosowano laseroterapię, laseropunkturę i magneto punkturę z wynikami zauważalnie przewyższającymi dotychczasowe leczenie farmakologiczne. U części tych chorych z wynikami z reguły przewyższającymi wyżej wspomniane stosowano bioterapię i akupunkturę. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że w przypadkach paru dzieci w wieku 2-5 lat po pierwszym zabiegu akupunktury podczas którego były niespokojnie, płakały i wymagały immobilizacji podczas następnych zabiegów były spokojne i chętnie (nieco starsze, 3-5 letnie) same się do nich rozbierały i spokojnie oczekiwały na zabieg.                                                                                     W wyniku zarówno bioterapii jak i akupunktury w różnym wieku pacjentów z zespołem Downa, najczęściej dzieci, obserwowano wyraźną poprawę ogólnej odporności,                    poprawę nastroju i sprawności intelektualnej zauważanej przez rodzinę i bliższe otoczenie.  W paru przypadkach poprawa sprawności umysłowej została także potwierdzona lepszymi wynikami nauki szkolnej.


 

ADHD - Zespół nadpobudliwości psychoruchowej

Deficyty uwagi i destrukcyjne zaburzenia zachowania z nadpobudliwością

Zespół nadpobudliwości psychoruchowej, określany jest w literaturze jako zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi lub zaburzenia hiperkinetyczne.

W przypadku zaburzeń uwagi i braku nadpobudliwości ruchowej mówimy o ADD.

Jest to grupa zaburzeń charakteryzujących się wczesnym początkiem (zazwyczaj w pierwszych pięciu latach życia), brakiem wytrwałości w realizacji zadań wymagających zaangażowania poznawczego, tendencją do przechodzenia od jednej aktywności do drugiej bez ukończenia żadnej z nich oraz zdezorganizowaną, słabo kontrolowaną nadmierną aktywnością.

Uważa się, że ADHD występuje u 4-8% dzieci w wieku wczesnoszkolnym (6–9 lat), głównie chłopców, niezależnie od rasy i kultury. Następnie częstość występowania zmniejsza się o 50% na każde 5 lat, jednakże u 60% dorosłych utrzymują się niektóre cechy zespołu (zwłaszcza dotyczące deficytów uwagi). Noszą wtedy nazwę AADD.

Objawy

Sfera ruchowa:

  • wyraźny niepokój ruchowy w zakresie dużej i małej motoryki
  • niemożność pozostawania w bezruchu przez nawet krótki czas
  • podrywanie się z miejsca
  • bezcelowe chodzenie
  • zwiększona szybkość i częsta zmienność ruchów (wrażenie ciągłego pośpiechu)
  • bieganie
  • przymusowe wymachiwanie rękami
  • podskakiwanie
  • wzmożone drobne ruchy kończyn (machanie nogami, głośne deptanie, poruszanie palcami rąk, ciągłe zajmowanie się rzeczami, które leżą w zasięgu rąk lub nóg, kiwanie się na krześle itp.)
  • bieganie bez celu

Sfera poznawcza:

  • trudności w skupieniu uwagi (uwaga chwiejna, wybitnie zależna od czynników afektywnych)
  • brak wytrwałości w przypadku małego zainteresowania i niedostrzegania bezpośredniej korzyści z działania
  • wzmożony
  • pochopność
  • znaczna męczliwość w pracy intelektualnej i związana z tym nierównomierna wydajność
  • pobieżność myślenia
  • przerzucanie uwagi z obiektu na obiekt (udzielanie nieprawidłowych, nieprzemyślanych odpowiedzi na pytania lub nieprawidłowe rozwiązywanie zadań)
  • w badaniach inteligencji niektórzy autorzy stwierdzają poziom "poniżej spodziewanego", głównie w skalach wykonawczych
  • trudności wizualno-motoryczne
  • trudności syntetyzowania w myśleniu
  • brak umiejętności planowania
  • u wielu dzieci z zaburzeniami koncentracji uwagi występują pewnego rodzaju zaburzenia mowy lub języka, do których należą:
  • mowy
  • kłopoty z artykulacją
  • problemy ze strukturą zdania
  • nieprawidłowe układanie dźwięków
  • Trudności stanowi również pisemne wyrażanie myśli i słowa
  • pamięć krótkotrwała

 

Sfera emocjonalna:

  • nieopanowane, nieraz bardzo silne reakcje emocjonalne
  • wzmożona ekspresja uczuć
  • zwiększona wrażliwość emocjonalna na bodźce otoczenia
  • wybuchy złości
  • impulsywność działania

Często występujące cechy osobowości dziecka z zaburzeniami koncentracji uwagi

  • działanie impulsywne,
  • chęć dominowania w grupie
  • niska samoocena
  • depresja
  • niedojrzałe zachowanie
  • zaburzenia snu:
  • wczesne budzenie się
  • trudności z zaśnięciem
  • niespokojny sen

Rozwój fizyczny:

  • wysoki poziom aktywności fizycznej

Rozwój społeczny:

  • trudności w nawiązywaniu kontaktów z rówieśnikami
  • popisują się przed rówieśnikami, aby zwrócić na siebie uwagę.

ADHD we wczesnym dzieciństwie nie jest możliwa. Natomiast występuje kilka objawów sugerujących wystąpienie ADHD w następnych latach:

  • ciągła aktywność ruchowa
  • dziecko nie uczy się na własnych błędach,
  • rozwój mowy
  • problemy ze snem
  • problemy z jedzeniem (wygląda na to, że dziecko nie ma czasu na jedzenie), łącznie z występowaniem wymiotów, lub słaby odruch ssania
  • ataki kolki, które mogą wynikać z uczulenia, ale również mogą być wynikiem zaburzeń koncentracji uwagi
  • dzieci nadpobudliwe nie lubią (wg opinii wielu rodziców), gdy się je przytula (to jest związane z współwystępującą nadwrażliwością dotykową, ale nie z ADHD).

W wieku szkolnym:

  • trudność w dostosowaniu się do wymagań szkolnych (zajęcia w pozycji siedzącej)
  • trudność w utrzymaniu uwagi przez całą lekcję, bujanie w obłokach
  • nadmierna gadatliwość i impulsywność.

                                           Metody terapii w ADHD:

  1. Terapia behawioralna: Jej celem jest modyfikacja zachowania dziecka poprzez wygaszanie złych nawyków, a wzmacnianie dobrych (zasada zasad i konsekwencji). Jest to jedyna terapia, która daje skutki długoterminowe.
  2. Nauczanie wyrównawcze: Dodatkowe zajęcia, podczas których, dziecko nabywa pewnych nawyków pomocnych w uczestniczeniu w zajęciach. Ważne jest wyraźne zaangażowanie rodziców.
  3. Terapia mowy i języka: U dzieci nadpobudliwych psychoruchowo mogą występować zaburzenia mowy (jąkanie, problemy z artykulacją), dlatego w takich przypadkach niezbędna jest pomoc logopedy.
  4. Terapia zajęciowa: Nacisk kładzie się głównie na prawidłowy rozwój motoryczny
  5. Kontrola dietetyczna: Istnieje przypuszczenie, że spożywanie takich produktów jak: kakao, środki konserwujące, barwniki, salicylany, cukier i żywność modyfikowana genetycznie mogą dodatkowo wzmagać aktywność dziecka, jednak brak na ten temat dokładnych badań naukowych.

Ogólne zasady dotyczące postępowania wychowawczego:

  1. Cel, do którego ma prowadzić działanie dziecka, nie może być zbyt odległy (niecierpliwość).
  2. Konsekwentne przyzwyczajanie dziecka do kończenia każdego rozpoczętego zadania.
  3. Stała kontrola i przypominanie o zobowiązaniach:
  • zakres określonych obowiązków musi być dostosowany do możliwości i ograniczeń dziecka
  • trzeba unikać działania dodatkowych, niepotrzebnych bodźców
  • nie dać się zdominować dziecku
  • należy przygotować dziecko do przezwyciężania trudności, a nie chronić je przed nimi
  • po wystąpieniu konfliktu – po uspokojeniu dziecka jego zachowanie w tracie konfliktu należy przedyskutować z dzieckiem w atmosferze spokoju.

4. Należy unikać agresji słownej i fizycznej, która mocno pobudza dodatkowo dziecko (może doprowadzić do objawów nerwicowych takich jak: lęki, moczenie nocne, natręctwa, czy też takie reakcje obronne jak: arogancka postawa, agresja czy kłamstwa.

Pomoc w nauce:

  • czytanie – ze względu na małą zdolność koncentracji, opowiadania powinny być ciekawe
  • czytanki powinny być opowiedziane przez dziecko (w celu skontrolowania zapamiętanego tekstu)
  • dziecko powinno wykonywać prace zręcznościowe (uczą cierpliwości, a także skrupulatności)
  • zasada trzech R: rutyna, regularność, repetycja.

Nauka powinna odbywać się pod kontrolą rodziców.

Leczenie farmakologiczne w leczeniu ADHD na szczęście w Polsce jest bardzo rzadko stosowane. Stosuje się leki takie jak Ritalin, Dexedrine, Cylert, które rzekomo mają poprawiać przebieg procesów neurochemicznych zachodzących w mózgu, ale praktyka często temu przeczy. Ritalin w wielu krajach szeroko stosowany w leczeniu ADHD w wyniku nadmiernego pobudzenia działa podobnie i silniej od kokainy. Wywołuje uzależnienie i wywiera skutki uboczne. Coraz częściej opisywane są liczne i groźne działania uboczne tego leku.

W medycynie zintegrowanej akceptujemy większość psychologiczno-pedagogicznych zasad postępowania z osobnikami z ADHD. Natomiast nie akceptujemy farmakoterapii chemicznej. Na przykładzie Ritalinu dobitnie widać, że związana jest ona z poważnymi działaniami ubocznymi i stanowi większe zagrożenie dla pacjentów i ich otoczenia od samego schorzenia.

Co jakiś czas naszymi pacjentami bywają pacjenci z ADHD i to w różnym wieku. Choć nie możemy pochwalić się spektakularnymi wynikami w ich leczeniu, to stosując najczęściej magnetostymulacje i leczenie metodami kręgu akupunktury, a szczególnie akupunkturą i akupresurą z krioterapią chlorkiem etylu osiągaliśmy wyraźnie lepsze wyniki, niż po samej terapii psychologiczno-pedagogicznej. Ale w tym schorzeniu nie ma łatwych sukcesów. Jest ono długotrwałe, uciążliwe, wymagające wiele trudu i cierpliwości od wszystkich podmiotów biorących udział w leczeniu. Jego efekty poza tym co stosujemy w medycynie zintegrowanej w dużej mierze są także uzależnione od zaangażowania samego pacjenta (na które często trudno jest liczyć), jak i a nawet przede wszystkim od zaangażowania, cierpliwości i systematyczności rodziców dziecka z ADHD.  


 

Autyzm - schorzenie kontrowersyjne

Autyzm jest nie tylko niezwykle trudną do leczenia chorobą dotykającą osobników w różnym wieku, szczególnie dzieci ale także schorzeniem szczególnie przykrym, związanym z pewnymi przejawami postępu cywilizacyjnego, tym bardziej przygnębiającym, że  praktycznie nie ma skutecznych konwencjonalnych metody jego leczenia.

Autyzm to całościowe zaburzenie rozwoju, w którym kluczowe kliniczne objawy związane są z nieprawidłowym funkcjonowaniemmózgu. Do typowych objawów tej choroby należą problemy zkomunikacjąuczuć,współżyciem społecznym oraz ograniczonymi, powtarzalnymi i stereotypowymi wzorcami zachowań Występują również kłopoty z integracją wrażeńzmysłowych. Ocenia się, że autyzm występuje u 5,6 na 10000 osób, przy czym jest cztery razy częstszy u mężczyzn niż u kobiet.

Aż do połowy dwudziestego wieku nie istniała nazwa tej choroby. W roku 1943LeoKanner            zJohns Hopkins Hospitalpo raz pierwszy wyodrębnił i scharakteryzował grupę dzieci z zespołem dotychczas nie opisanych objawów, które nazwał wczesnym autyzmem dziecięcym. W tym samym czasie niemiecki naukowiecHans Asperger, opisał łagodniejszą postać tej choroby, znaną później pod nazwązespołu Aspergera.

                                                              Etiologia autyzmu…                                                 Początkowo wysunięto hipotezę, że przyczyną autyzmu jest emocjonalne odrzucenie dziecka przez matkę w okresie noworodkowym. Miało to konsekwencje społeczne – długo po wycofaniu się z niej naukowców obwiniano matki dzieci autystycznych o spowodowanie choroby, przypisując im nieczułość. Obecnie wiadomo, że brak kontaktu emocjonalnego między matką a dzieckiem jest objawem, a nie przyczyną tego schorzenia. Prawdopodobnie u podłoża wszystkich zaburzeń spektrum autyzmu leżą defekty neurologiczne o mało znanej etiologii. Do najczęściej wymienianych, potencjalnych przyczyn ich powstawania należą: genetyczne,

wiek ojca powyżej 40 lat zwiększa ryzyko zachorowalności na autyzm, zaburzeniametaboliczne, przede wszystkim nietolerancjaglutenuikazeiny,                                urazy okołoporodowe,                                                                                                               uszkodzenia centralnego układu nerwowego,                                                     toksoplazmoza(wrodzona),                                                                                                                 mózgowe porażenie dziecięce,                                                                                       poważneinfekcjei intensywneantybiotykoterapiew okresie niemowlęcym, alergiei osłabionasprawność immunologiczna.

Objawy autyzmu wgLeo Kannera:

autystyczna izolacja,                                                                                                                   przymus stałości otoczenia,                                                                                                            niezdolność do interakcji społecznych,                                                                              stereotypowe, powtarzające się czynności,

zaburzenia mowy (echolalia, odwracanie zaimków) lub całkowity brak mowy,

łatwość mechanicznego zapamiętywania.

                                                      Autyzm dziecięcy:                                                                                                                           nie gaworzy,                                                                                                                                       nie wskazuje,                                                                                                                                  nie wykonuje świadomych gestów po pierwszym roku życia,

nie mówi ani jednego słowa w wieku 16 miesięcy,

nie składa słów w pary w wieku 2 lat,

nie reaguje na imię,

traci zdolności językowe lub społeczne

                                                         Inne objawy:

słaby kontakt wzrokowy,

nie potrafi się bawić zabawkami,

nadmiernie porządkuje zabawki lub inne przedmioty,

jest przywiązane do jednej zabawki lub przedmiotu,

nie uśmiecha się,

urojenia,

omamy.

                                                  Objawy społeczne:

Dzieci z ASD zdają się z ogromną trudnością przyswajać zwykłą ludzką codziennośćdawania i brania. Nawet w pierwszych miesiącach życia wiele z nich nie próbuje odpowiadać na czyjąś obecność i unika kontaktu wzrokowego. Wydają się obojętne na ludzi, często wolą być same. Mogą biernie przyjmować uściski i pieszczoty. Później rzadko szukają pocieszenia, nie odpowiadają na objawy złości lub przywiązania rodziców w typowy sposób. Badania sugerują, że chociaż dzieci z ASD są przywiązane do rodziców, to ekspresja tego przywiązania jest niezwyczajna i trudna do odczytania. Dla rodziców wygląda to tak, jakby wcale tego przywiązania nie było. Rodzice oczekujący radości w pieszczotach, uczeniu i zabawie z dzieckiem, mogą się czuć zdruzgotani brakiem oczekiwanego i typowego zachowania.

Dzieci z ASD wolniej uczą się interpretować myśli i uczucia innych. Subtelne znaki, takie jak uśmiech, zmrużenie oka albo grymas, mogą nic dla nich nie znaczyć. Dla dziecka, które przegapi takie wskazówki, chodź tutaj znaczy zawsze to samo, niezależnie czy mówiący uśmiecha się i wyciąga ręce do uścisku, czy marszczy brwi i zaciska pięści. Bez możliwości interpretowania gestów i wyrazów twarzy świat społeczności może wydawać się

dezorientujący. Dodatkowym problemem u ludzi z ASD jest trudność w widzeniu spraw z perspektywy innej osoby. Większość pięciolatków rozumie, że ktoś może mieć inne wiadomości, uczucia i cele niż one. Osoba z ASD nie posiada takiego zrozumienia, co uniemożliwia jej przewidzenie i zrozumienie działań innych ludzi.

Zazwyczaj ludzie z ASD mają kłopoty z panowaniem nad swoimi emocjami. Może to przybierać postać niedojrzałego zachowania, jak płacz w klasie lub wybuchy słowne, które otoczeniu wydają się niewłaściwe. Osoba z ASD może czasem zachowywać się nieznośnie lub być agresywna fizycznie, jeszcze bardziej utrudniając stosunki międzyludzkie. Ma skłonności do tracenia kontroli, szczególnie w dziwnym dla siebie lub przytłaczającym środowisku, kiedy jest zła lub sfrustrowana. Może czasem niszczyć przedmioty, atakować innych lub się samookaleczać. W swojej frustracji niektórzy biją się w głowę, wyrywają sobie włosy lub gryzą ramiona.

Trudności w komunikacji

Autyzm dziecięcy:W wieku trzech lat większość dzieci ma już za sobą zasadnicze etapy rozwoju mowy. Jednym z pierwszych jest gaworzenie. Do pierwszych urodzin typowe dziecko mówi pojedyncze słowa, odwraca się, kiedy słyszy swoje imię, wskazuje na zabawkę, którą chce dostać, a gdy zaproponować mu coś niesmacznego, to odpowiedź nie brzmi bardzo jednoznacznie. Niektóre dzieci, u których rozpoznano ASD, pozostają już nieme przez całe życie. Część niemowląt, gaworzących w pierwszych miesiącach, później przestaje to robić. U innych dzieci mowa może się rozwijać do piątego czy nawet dziewiątego roku życia. Niektóre potrafią nauczyć się systemów komunikacji obrazkowej lub języka gestów.

U tych, które potrafią mówić, język jest często używany w niespotykany sposób. Wydają się niezdolne do składania sensownych zdań. Część mówi pojedyncze słowa, inne powtarzają wielokrotnie jedno sformułowanie. Pewne dzieci z ASD powtarzają to co usłyszą, co nazywane jest echolalią. Chociaż zdrowe dzieci również przechodzą etap powtarzania, zwykle jest on zakończony w wieku trzech lat.

Niektóre mniej upośledzone dzieci wykazują niewielkie opóźnienia językowe, a mogą nawet mieć nad wiek rozwinięty język i niezwykle bogate słownictwo, ale trudno im podtrzymać rozmowę. Zasada dawania i brania obecna w rozmowie jest dla nich trudna, potrafią za to wygłaszać długie monologi na ulubiony temat, nie stwarzając okazji do komentowania. Występuje również niezdolność rozumienia języka ciała, tonu głosu lub charakterystycznych zwrotów.


 

Zespół Aspergera:

Język ciała dzieci z ASD może być równie trudny do zrozumienia jak ich wypowiedzi słowne. Wyraz twarzy, ruch, gesty, rzadko odpowiadają słowom. Również ton nie odbija uczuć. Częsty jest głos wysoki, śpiewny lub płaski, jakby z maszyny. Niektóre dzieci o względnie dużych umiejętnościach językowych mówią jak mali dorośli, nie potrafiąc przyjąć sposobu mówienia zwykłego u ich rówieśników. Bez znaczących gestów czy mowy, nie mogąc pytać, ludzie z ASD nie potrafią wyartykułować swoich potrzeb. Mogą przez to krzyczeć, lub po prostu brać to, czego chcą. Zanim nauczą się lepszych sposobów, robią co mogą, żeby nawiązać kontakt. W trakcie dorastania ludzie z ASD stają się coraz bardziej świadomi swoich kłopotów z rozumieniem innych i tego, że inni ich nie rozumieją. Mogą wskutek tego stać się niespokojni lub przygnębieni.

Zachowania powtarzalne.

Chociaż dzieci z ASD mają zwykle normalny wygląd fizyczny i dobrą kontrolę nad mięśniami, to powtarzane przez nie dziwnie wyglądające ruchy, mogą odseparować je od innych dzieci. Takie zachowania mogą być skrajne i wyraźne lub bardziej subtelne. Niektóre spędzają wiele czasu machając rękami lub chodząc na palcach. Zdarza się, że nagle zamierają w bezruchu. Mogą spędzać całe godziny ustawiając samochodziki lub pociągi w szczególny sposób, zamiast bawić się nimi. Jeśli ktoś przypadkowo przesunie jedną z zabawek, dziecko będzie bardzo rozdrażnione. Dzieci takie wymagają, nawet żądają, doskonałej spójności otoczenia. Drobna zmiana w jakiejkolwiek codziennej czynności, jedzeniu, ubieraniu, kąpieli, w czasie o którym wychodzą i sposobie dojścia do szkoły, wytrąca je z równowagi. Być może powtarzalność i porządek nadają pewną stabilność ich obrazowi świata. Powtarzalne zachowania przyjmują czasem postać obsesji. Dziecko może pragnąć wiedzieć wszystko o odkurzaczach, rozkładzie jazdy czy latarniach morskich. Zdarza się wielkie zainteresowanie liczbami, obrazkami, symbolami, badaniami naukowymi nad jakąś dziedziną lub innymi tematami.

Leczenie

W leczeniu dominuje podejście niefarmakologiczne - specjalna edukacja i terapia behawioralna. W leczeniu farmakologicznym stosuje się neuroleptyki, stymulanty i leki antydepresyjne. Ostatnie badania wskazują jednak na nieskuteczność antydepresantów. Rodzice zazwyczaj jako pierwsi zauważają odbiegające od normy zachowania u ich dzieci. Wprowadzenie leczenia z opóźnieniem może wpłynąć na jego długoterminowe efekty i dlatego następujące oznaki powinny zostać poddane ocenie przez specjalistę bez zwlekania:

Brakgaworzeniaprzed 12 miesiącem życia.

Brakgestykulacji(wskazywanie, machanie na pożegnanie itp.).

Brak wypowiadania słów przed 16 miesiącem życia.

Brak spontanicznego wypowiadania fraz składających się z dwóch słów  przed 24 miesiącem życia.

Utrata jakichkolwiek umiejętności językowych i zdolności społecznych w każdym wieku.

Sytuacja osób dorosłych

Potrzeby i poziom funkcjonowania osób dorosłych z autyzmem są bardzo różne, wielu tych wyżej funkcjonujących potrafi dosyć dobrze zasymilować się ze społeczeństwem, mają pracę, rodziny itp. W wielu krajach dla takich osób, wypracowuje się model mieszkań chronionych (samodzielność z pewną pomocą, superwizja), czasami mieszkań grupowych (kilka osób we wspólnym apartamencie pod opieką stałych opiekunów). Znacznie trudniej jest zapewnić byt autystom niżej funkcjonującym, ze sprzężonymi, wielorakimi niepełnosprawnościami współwystępującymi, które mają skłonność do tym częstszego pojawiania się im bardziej głębokie jest zaburzenie autystyczne; mogą być to m.in.:                   upośledzenie umysłowe,

padaczka,

alergie pokarmowe itp.

Nie mogą oni żyć samodzielnie ani w domach pomocy społecznej. Jak pokazują raporty Fundacji Synapsis, są narażeni na nadużycia ze strony personelu i współmieszkańców. Przez swoją ślepotę na sygnały społeczne oraz problemy z używaniem mowy są zupełnie bezradni i nie potrafią skutecznie dochodzić swoich praw pomimo świadomości swojego położenia. Tak, że rodzice zakładają stowarzyszenia/fundacje i działają sami na rzecz zapewnienia godnej przyszłości swoich dorosłych już dzieci.

                                       Autyzm a szczepienia

 

Dr Wakefield odważył się napisać pracę naukową, w której wykazał związek autyzmu ze szczepieniami MMR. Jak pisze prof. Dorota Majewska światowej sławy czasopismo medyczne British Medical Journal dopuścił się z tego powodu bezprecedensowego ataku na Dra Wakefielda. Atak ten był zainicjowany i sponsorowany przez producentów szczepionek, którzy mają udziały w tym piśmie. Niestety, wielu lekarzy naiwnie wierzy w każde słowo, które przeczytają w takich pismach pseudonaukowych. Wszyscy rodzice, których dzieci zostały okaleczone lub zabite przez szczepionki (są ich już miliony) stoją murem za Dr Wakefieldem. Pojawia się coraz więcej przypadków wczesnego autyzmu u dzieci, których matki w ciąży brały szczepionki przeciw grypowe.                                                                                  Dr Cindy Schneider z organizacji  Safe Minds donosi, że widzicoraz więcej przypadków wczesnego autyzmu u dzieci, których matki w ciąży brały szczepionki przeciwgrypowe                                (wmuszane im przez ginekologów). Większość takich szczepionek zawiera rtęć i wszystkie zawierają aluminium oraz wiele innych toksyn.  Szczepienia ciężarnych matek są tak samo groźne dla dzieci jak szczepienia noworodków i młodych niemowląt, bo wątroba i nerki płodów/niemowląt nie są dostatecznie dojrzałe do sprawnego usuwania i detoksykacji trucizn, a niedojrzała barierakrew - mózgsprawia, że wszelkie zawarte w szczepieniach trucizny przechodzą wprost do mózgu niemowlęcia, wywołując encefalopatię poszczepienną,która staje się autyzmem. Coraz częściej w wielu krajach pojawiają się oficjalne publikacje, badania naukowe i pytania na temat związku autyzmu ze szczepieniami. Zebrane materiały zaprezentowane są na kilkunastu stronach, podzielonych na grupy:                                                                                                                                                GDZIE TEN DOWÓD?– zawiera skrót debaty w polskich mediach na temat hipotezy związku między szczepieniami a autyzmem. Ponadto strona zawiera szereg istotnych pytań pozostających bez odpowiedzi.                                                                                                        RTĘĆ a AUTYZM?– zawiera podstawowe informacje o rtęci pochodzącej ze składnika szczepionek – tiomersalu – wraz z oficjalnymi komunikatami i materiałami Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny i Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Ponadto strona zawiera odnośniki do streszczonych i skomentowanych badań naukowych o hipotezie związku między rtęcią z tiomersalu a autyzmem.                                                                                                                     MMR a AUTYZM?– zawiera podstawowe informacje o szczepionce odra-świnka-różyczka (ang. MMR) wraz z listą badań naukowych o tej szczepionce  i hipotezie związku tej szczepionki z autyzmem. Ponadto strona zawiera odnośniki do wybranych zagranicznych publikacji jak i streszczonych i skomentowanych polskich publikacji.                                   PRZYCZYNY AUTYZMU –dowody na związek między szczepieniami a autyzmem w postaci dwuczęściowego tekstu.

                         Obecna epidemia autyzmu nie ma podłoża genetycznego                                          Wedługostatnich danych dla USAzaburzenia ze spektrum autyzmu dotyka 1 % populacji, co oznacza 1 dziecko z autyzmem na 110 dzieci bez zaburzeń ze spektrum autyzmu. Tak wysoka zachorowalność nazwana została narodowym zagrożeniem zdrowia ponieważ rosnąca liczba dzieci autystycznych jest już wyższa od łącznej liczby dzieci chorujących na raka i cukrzycę oraz AIDS. Przez ostatnie lata weryfikowano hipotezę o genetycznej przyczynie wzrostu liczby zaburzeń ze spektrum autyzmu. Ta hipoteza nie została potwierdzona mimo ogromnych nakładów finansowych. Według przeglądu literatury naukowej (umieszczonego na stronie internetowej amerykańskiego ministerstwa zdrowia)genetyczne podłoże może wyjaśnić jedynie około 10% przypadków, z których część przypada namutacje genów wrażliwych na czynniki środowiskowe.                               Powyższy panel (w skrócie IACC) ogłosił nową strategię badań nad bezpieczeństwem szczepionek ukierunkowaną na weryfikację czy autyzm może być klinicznym efektem szczepień. Planuje się też badania zaburzeń czynności mitochondriów jako potencjalnego ryzyka mogącego wystąpić po szczepieniu. Zespół ekspertów będzie rozważać autyzm jako jeden z możliwych efektów u dzieci szczepionych i nie szczepionych, podkreślając jednak, że do tej pory nie ma dowodów na związek przyczynowo-skutkowy. Badania mają objąć również grupy dzieci do tej pory wyłączone z badań i mogące być bardziej podatne na powikłania poszczepienne.                                                                                                         Hipoteza oGENETYCZNEJprzyczynie wzrastającej ilości dzieci z zaburzeniami neurologicznymi umarła. Dopiero teraz najbardziej logiczna przyczyna wzrostu zachorowalności na autyzm, czyliCZYNNIKI ŚRODOWISKOWE, zaczyna być w centrum naukowych badań. Czynniki środowiskowe to również szczepionki. Przedstawione i streszczone na tym portalu badania epidemiologiczne to według środowisk medycznych            i lobby wakcynologicznego dostateczne dowody na brak związku między zaburzeniami ze spektrum autyzmu a obecnym programem szczepień. Jednak taki wniosek stosowany jest bezpodstawnie do wszystkich szczepień i wszystkichmożliwych kombinacji szczepień, ponieważ do tej pory jedynie jedna szczepionka odra-świnka-różyczka (ang. MMR) i jedna substancja Tiomersal zostały oddzielnie poddane epidemiologicznej weryfikacji. Wielu rodziców poszkodowanych dzieci uwierzyło, że tak bardzo ograniczone tematycznie badania epidemiologiczne przeprowadzone na innych dzieciach dają jednoznaczną odpowiedź na ich własne pytania i wątpliwości mimo, że:                                                                               Większość z tych badań koncentrowała się na dzieciach zdrowych i wykluczała dzieci o niskiej wadze urodzeniowej oraz dzieci z komplikacjami porodowymi lub problemami zdrowotnymi, choć takie dzieci nie są wyłączane z programu szczepień.                        Przeprowadzenie porównań na populacji dzieci szczepionych pełnym kalendarzem i nieszczepionych odrzucane jest przez środowisko wakcynologów z powodu rzekomej nieetyczności takiego porównania.                                                                                              Wszystkie badania zawierały metodologiczne błędy lub nie zadawały właściwych pytań jak               i nie stosowały standardów medycyny opartej na dowodach, np. brak rzetelnej publikacji porównującej dzieci eksponowane na związek rtęci i dzieci nieeksponowane na ten związek. Najczęściej cytowany dokument – Raport Institute of Medicine z 2004 roku podawany jako podstawa do odrzucenia hipotezy o związku tiomersalu/szczepionki MMR z autyzmem zawiera stwierdzenie, że nie można wykluczyć możliwości przyczynienia się SZCZEPIEŃ do autyzmu w niewielkiej podgrupie dzieci lub w wyjątkowych okolicznościach.:.                                Raport Institute of Medicine z 2004 roku dokładnie wskazuje na SZCZEPIENIA, co oznacza cały kalendarz szczepień (a nie tylko szczepienie odra-świnka-różyczka) i skumulowane negatywne efekty wszystkich zawartych w szczepionkach substancji (nie tylko Tiomersalu). Ponadto Raport wskazuje na możliwe predyspozycje u niektórych dzieci (np. genetyczne, immunologiczne) jak i okoliczności (np. stan zdrowia dziecka w momencie szczepienia, ciężkie reakcje po wcześniejszych szczepieniach).Dlatego właściwe pytanie, na które powinna paść odpowiedź i które powinno zostać klinicznie zweryfikowane dla każdego podejrzanego przypadku zaburzeń neurologicznych z osobna, brzmi:                                         Czy u danego dziecka z jego indywidualnością genetyczną, immunologiczną, przebytymi chorobami, wykrytymi i niewykrytymi zaburzeniami podany preparat lub kombinacja preparatów nie przyczyniła się do powstania zaburzeń neurologicznych (lub innych)? Takie pytanie nie jest jednak zadawane, co daje podstawę do głoszenia hasła brak dowodu na związek między szczepieniami a zaburzeniami neurologicznymi.                                              Ogromną rolę w szerzeniu tej mantry odgrywają lekarze, a zwłaszcza pediatrzy. Zamiast najpierw sięgać po ustawowy wykaz niepożądanych odczynów poszczepiennych, już na wstępie negują oni obserwacje rodziców. Czynią tak na podstawie zasłyszanych na konferencjach opinii lub opublikowanych w Medycynie Praktycznej nadinterpretacji. Powtarzane najczęściej hasło brak dowodu na istnienie związku jest kompletnie oderwane od rzeczywistości, w której liczba dowodów empirycznych, czyli historii poszkodowanych przez szczepienia dzieci rośnie. Przedstawione w drugiej części,udokumentowane i medycznie potwierdzoneprzypadki wystąpienia poszczepiennych powikłań neurologicznych zaprzeczają oficjalnemu stanowisku i powszechnej interpretacji o braku dowodów na istnienie związku. Tylko kliniczna ocena każdego podejrzanego przypadku pod kątem immunologicznych komplikacji, poszczepiennego uszkodzenia mózgu, zaburzenia mitochondriów czy zatrucia związkiem rtęci pozwala potwierdzić istnienie lub wykluczyć przyczynowo-skutkowy związek między szczepieniami a zaburzeniami neurologicznymi ze spektrum autyzmu.

                                  Przyczyny Epidemii Autyzmu cz. II – Hipoteza                                                                                 Czy autyzm może mieć przyczyny immunologiczne?                                                                       Jaką rolę mogą odgrywać szczepienia we wczesnym okresie rozwoju immunologicznego i neurologicznego dziecka?                                                                                                                  Czy istnieje związek między zmianami w zachowaniu (psychice) a układem immunologicznym? Tak.                                                                                                                    Wiedza na ten temat jest bardzo młoda i zbierana w ramach działu medycyny o nazwie psychoneuroimmunologia. Najprościej można zaobserwować ten związek na przykładzie zwykłej infekcji, której konsekwencją są zmiany w zachowaniu takie jak letarg, zmęczenie, spadek apetytu, brak ochoty na kontakty socjalne i inne.                                                         Wzajemne powiązanie między działaniem układu nerwowego, immunologicznego, endokrynnego a funkcjami psychicznymi jest przedmiotem badań od ponad 40 lat.  Jednak dopiero od niedawna wiemy, że zmiany behawioralne towarzyszące infekcji niekoniecznie wywołane zostają bezpośrednio przez mikroorganizmy będące przyczyną infekcji, lecz poprzez układ immunologiczny, który używając immunologicznych molekuł uruchamia komunikację z mózgiem i wywołuje określone zmiany behawioralne.                                                   Z doświadczeń na zwierzętach wiadomo, że kluczową rolę odgrywają przy tym prozapalnecytokinyIL-6, IL-8, TNF alfa i inne. Dowiedziono tego już w latach 90-tych poprzez prowokowanie udawanych infekcji bez udziału mikroorganizmów bezpośrednio do układu nerwowego prozapalnych cytokin, aplikowanie cytokin poza układem nerwowym.                W ostatnich latach wiele badań i publikacji potwierdza mechanizm wywoływania przez układ immunologiczny zmian behawioralnych, co pozwala jednoznacznie stwierdzić, że zachowanie towarzyszące chorobie można wywołać bez obecności mikroorganizmu, wystarczy aby mózg myślał, że infekcja ma miejsce. Te wyniki badań są bardzo istotne w rozumieniu działania szczepień uznawanych jako bezpieczny trening układu immunologicznego bez udziału aktywnego patogenu.                                                                       Czy znane są przykłady powiązania układu immunologicznego i zaburzeń psychicznych (behawioralnych) u ludzi?                                                                                               Oczywiście.Zaburzenia psychicznediagnozowane (tak jak autyzm) na podstawie objawów behawioralnych  o udowodnionym do tej pory związku z układem immunologicznym to m.in.: depresja, schizofrenia czy też choroba bipolarna. Wyniki badań z ostatnich lat sugerują związek przyczynowyz układem immunologicznym, a szczególnie ze stanem zapalnym/ prozapalnymi cytokinami a depresją, schizofrenią czy też chorobą bipolarną. Co ciekawe skuteczność niektórych leków przeciwdepresyjnych i łagodzących schizofrenię polega właśnie na redukcji stanu zapalnego i redukcji prozapalnych cytokin w organizmie.                 Polecam lekturę pracy przeglądowej, zawierającej dokładny opis mechanizmu komunikacji między układem immunologicznych a siecią cytokin w układzie nerwowym w kontekście zaburzeń neuropsychicznych. Czy to przypadek, że dzieci autystyczne często cierpią również na depresję?                                                                                                        Przejdźmy teraz do zagadnienia szczepień ochronnych i przyjrzyjmy się ich potencjalnemu wpływowi na zmiany w zachowaniu… Czy stymulacja układu immunologicznego w ramach programu szczepień może mieć związek z dysregulacją immunologiczną i prowadzić do zaburzeń behawioralnych?                                                                                                           Obecny program szczepień i jego mottoim WCZEŚNIEJ, im WIĘCEJ, im SZYBCIEJ (wiele preparatów naraz) tym LEPIEJbazuje na założeniu, że układ immunologiczny noworodka  i niemowlęcia jest ułomny i niepełnowartościowy. Właściwością układu immunologicznego niemowląt jest m.in. niewytwarzanie prozapalnych cytokin IL1-B i TNF alfa (Chelvarajan 2004– doświadczenia na noworodkach zwierząt laboratoryjnych) co powoduje, że nie potrafią one wytworzyć odpowiedniej reakcji immunologicznej na infekcje bakteryjne. Nie uwzględnia się przy tym funkcji ochronnej jaką spełnia mleko matki. Z tego powodu szczepionki przeciwko Hib, pneumokokom, meningokokom muszą posiadać silne adjuwanty, bez których układ odpornościowy niemowlęcia nie odpowie na zawarty w szczepionce antygen. Tylko co jest powodem tej bezczynności i ułomności układu immunologicznego niemowlęcia?                                                                                                      Ten sam autor znajduje odpowiedź na to pytanie kilka lat później. Kolejne doświadczenia na zwierzętach laboratoryjnych prowadzą do publikacji w 2007 roku (Chelvarajan 2007), która zawiera wniosek, że brak działań prozapalnych uważane w przeszłości za ułomność i niepełnowartościowość układu immunologicznegojest istotnym dla rozwoju programem, który ma chronić rozrost tkanek i rozwój dziecka – mimo ryzyka braku odpowiedzi na infekcje bakteryjne:                                                                                                                             Jaki ma to związek z programem szczepień i zaburzeniami behawioralnymi?                            Obecne wytyczne programu szczepień przewidują szczepienia już od pierwszej doby życia również dla niemowląt urodzonych przed terminem i o niskiej wadze urodzeniowej. To oznacza, że prawie 100% niemowląt zmuszane jest do poszczepiennej reakcji immunologicznej zaraz po przyjściu na świat i wiele kolejnych razy w krótkich odstępach w pierwszych miesiącach życia. Na podstawie doświadczeń laboratoryjnych wiadomo od kilku lat, żewczesne wyzwania immunologicznew krytycznym okresie dla rozwoju mogą poprzez indukcje stanu zapalnego prowadzić do trwałych zmian w układzie immunologicznym                        i wywołania predyspozycji w późniejszym życiu do stanu zapalnego i zaburzeń w funkcjach psychicznych. Bez wątpienia, okres w jakim układ immunologiczny zmuszany jest do reakcji ma kluczowe znaczenia dla rozwoju prawidłowych funkcji lub dysfunkcji immunologicznych               i behawioralnych.                                                                                                                                 Czy może mieć to związek z autyzmem?                                                                                                  Do tej pory nie ma żadnych podstaw naukowych, aby wykluczyć, że właśnie ten mechanizm wywołany szczepieniami od pierwszego dnia życia dziecka nie jest odpowiedzialny za obecną epidemię zaburzeń immunologicznych, neurologicznych i behawioralnych u dzieci. Przeprowadzenie prospektywnych a nawet retrospektywnych badań na dużej populacjach szczepionych pełnym kalendarzem i nieszczepionych z powodów niemedycznych uznawane jest za nieetyczne.                                                                                                                               Czy dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu wykazują nietypowość w układzie immunologicznym? Czy można stwierdzić przyczynowy związek?                                       Bezsprzecznie tak. Na podstawie ogromnej ilości badań dowiedziono, że dzieci autystyczne cierpią pod wieloma względami na dysfunkcje w obrębie układu immunologicznego. Zaliczają się do tego autoimmunologiczne problemy jak i podwyższone ilości cytokin TNF alfa, generowanie podwyższonej ilości TNF alfa jako odpowiedź na środowiskowe czynniki,  na składniki pożywienia, stan zapalny mózgu i inne. Wymienione obserwacje nie wskazują jednak czy deregulacja w układzie immunologicznym u dzieci autystycznych jest przyczyną zaburzeń behawioralnych czy tylko koreluje z nimi. Wiele badań z ostatnich lat sugeruje jednak, że autystyczne dzieci to część populacji wrażliwa na zmiany wynikające z dysfunkcji immunologicznych – również, jako ubocznego efektu szczepień. Wielokrotnie opisano korelacje między stopniem dysregulacji immunologicznej i stanem zapalnym a ciężkością zaburzeń behawioralnych. Przedstawione badania pokazują, żeim wyższe wskaźniki stanu zapalnego tym cięższe zaburzenia autystyczne. Ponadto wiadomo na podstawie kilku przykładów, że stopień ciężkości zaburzeń autystycznych wzrasta wraz ze spadkiem komponentów wpływających na zmniejszenie reakcji immunologicznej. Na podstawie badań in vitro zaobserwowano, że u autystyków podobny poziom stymulacji różnymi agentami prowadzi do zwiększonej produkcji markerów immunologicznych lub dysregulacji produkcji markerów immunologicznych w porównaniu do grup kontrolnych.                                           Dodatkowo z wielu publikacji koncentrujących się na okresie prenatalnym wiemy, że: aktywacja układu immunologicznego w okresie ciąży może spowodować zmiany w rozwoju mózgu potomka poprzez aktywacje cytokin IL-6,                                                                    ekspozycja na cytokiny w krytycznym dla rozwoju okresie uznawana jest za kluczowy mechanizm w rozwoju zaburzeń behawioralnych np. autyzm,                                                        przy podwyższonym poziomie prozapalnych cytokin u matek zwiększa się ryzyko wystąpienia zaburzeń ze spektrum autyzmu lub zaburzeń rozwojowych.                                            Czy te wszystkie wyniki (i wiele innych) mogą być przypadkiem? Oczywiście, że nie. Wymienione immunologiczne mechanizmy w okresie prenatalnym są uznanym czynnikiem ryzyka autyzmu, jednak te same mechanizmy w okresie poporodowym zostają odrzucane jako możliwa przyczyna autyzmu. Wielu autorów uznaje, żetrwała aktywacja stanu zapalnego mózgujest istotnym czynnikiem w etiologii autyzmu i innych chorobach neurodegeneratywnych. Doniesienia naukowe z dziedziny neurobiologii wskazują (bez pokazywania palcem na szczepienia), że właśnie immunologiczne molekuły, a przede wszystkim prozapalne cytokiny odgrywają rolę przy powstaniu zaburzeń neurologiczno-rozwojowych, włączając w to zaburzenia ze spektrum autyzmu. Autyzm można nazwać zaburzeniem neuroimmunolgicznym. Czy oficjalnie uznane poszczepienne powikłania mogą być wywołane poprzez reakcje immunologiczną organizmu?                              Tak. Jednym z powikłań poszczepiennych jest poszczepienne uszkodzenie mózgu – encefalopatia, które może zostać wywołane na drodze poszczepiennego zapalenia opon mózgowych. Poszczepienne zapalenie opon mózgowych wywołane zostaje poprzez reakcję immunologiczną organizmu i tak zwaną burzę cytokin, w której wiodącą rolę odgrywają prozapalne cytokiny. Oficjalne kryteria rozpoznania encefalopatii poszczepiennej to trwała zmiana w zachowaniu i świadomości dziecka, co oznacza m.in. nagłe i trwałe zmniejszenie reakcji na środowisko, nierozpoznawanie znanych już osób, zmniejszenie lub zanik kontaktu wzrokowego, występujące do 15 dni po szczepieniu. Jednocześnie takim zaburzeniom psychicznym towarzyszyć mogą drgawki, zaburzenia snu, krzyk mózgowy, biegunka, gorączka.                                                                                                                              Poszczepienne uszkodzenie mózgu – niespójne definicje i kryteria rozpoznania. Pozostałością encefalopatii poszczepiennej w postaci neurologicznych zaburzeń mogą być upośledzenie umysłowe, zaburzenia mowy, zaburzenia motoryczne i sensoryczne, cechy autyzmu.Wystąpienie każdego z wymienionych zaburzeń w wyniku szczepienia zostało już dawno zaakceptowane przez naukę jako powikłanie poszczepienne. Wystąpienie wielu z nich u jednego dziecka uznawane jest jako przypadek niezwiązany ze szczepieniem, jeśli zaburzenia dziecka zostaną zdiagnozowane jako autyzm.                                                                                                                                        Obecnie bardzo prawdopodobne jest diagnozowanie u dzieci w wieku 2-3 lat wielu przypadków poszczepiennej encefalopatii (zaistniałej np. po MMR w 13 miesiącu życia) jako autyzm. Nie ma żadnych podstaw do wykluczenia, że poszczepienna reakcja immunologiczna leżąca u podstaw poszczepiennego zapalenia mózgu/poszczepiennej encefalopatii nie przebiegnie mniej gwałtownie i nie zamanifestuje się poprzez regres                         i zmiany behawioralne w późniejszym okresie niż dopuszczone oficjalnie 15 dni.  Z drugiej strony tysiące dowodów empirycznych w postaci historii dzieci, u których nastąpił regres/pierwsze symptomy autyzmu po szczepieniach nie może być przypadkiem. Nie wymaga się od producentów szczepionek mierzenia odpowiedzi immunologicznej w postaci cytokin czy innych immunologicznych markerów przed dopuszczeniem preparatów na rynek. Tym bardziej nieznane są efekty podawania kilku preparatów naraz ani też całego programu szczepień w jego obecnej postaci. Jedyna publikacja zajmująca się mierzeniem poziomu cytokin po szczepieniu DTP lub DTaP pokazuje, jakie różnice zachodzą w zależności od preparatu i potwierdza, że na temat poszczepiennej immunomodulacji właściwie nic nie wiadomo:                                                                                                                                         Wiele doniesień medialnych i przyznanych odszkodowań za wystąpienie poszczepiennej encefalopatii potwierdza związek tego powikłania poszczepiennego i konsekwencji w postaci zaburzeń ze spektrum autyzmu.                                                                                                        Jaką rolę w powstawaniu zaburzeń behawioralnych mogą odgrywać adjuwanty i konserwanty zawarte w szczepionkach?                                                                                    Rolą adjuwantów jest wymuszenie lub wzmocnienie odpowiedzi immunologicznej na zawarty w szczepionce antygen. Mechanizm działania adjuwantów z grupy związków aluminium jest nadal badany, wiadomo jednak że działanie związków aluminium polega na wzmacnianiu odpowiedzi immunologicznej i mechanizmów prozapalnych, przez co możliwy jest udział adjuwantów zawierających aluminium w chorobach autoimmunologicznych, długotrwałych stanach zapalnych mózgu i związanych z tym komplikacjami. Konserwantem, który ma największy potencjał do wywołania zaburzeń behawioralnych jest do niedawna stosowany Tiomersal zawierający związek rtęci. Związek ten jest bezsprzecznie neurotoksyczny i może przedostawać się do tkanki nerwowej i kumulować się w tkance nerwowej, wywołując neurologiczne szkody (Opinia w sprawie stosowania tiomersalu jako środka konserwującego szczepionki, Główny Inspektorat Sanitarny).                                             Mimo ostrzeżeń naukowców już w 2000 roku o stosowaniu preparatów z tiomersalem dla dzieci urodzonych przed terminem lub o niskiej wadze urodzeniowej praktyka w Polsce pozostała bez zmian aż do wyczerpania się zapasów tych preparatów (planowane na 2011 rok).                                                                                                                                                 

Podsumowanie                                                                                                                             Najczęściej powtarzane hasło o braku biologicznego mechanizmu i czasowym, ale nie przyczynowym związku wystąpienia regresu lub pierwszych oznak autyzmu po szczepieniu kompletnie ignoruje znany od dawna związek między układem immunologicznych, neurologicznym i funkcjami psychicznymi. Obecna mantra programu szczepień im WCZEŚNIEJ, im WIĘCEJ, im SZYBCIEJ (wiele preparatów naraz) tym LEPIEJnie ma żadnych podstaw w postaci wiedzy o rozwoju immunologicznym niemowlęcia ani badaniach bezpieczeństwa stosowanej praktyki. Immunologiczne molekuły a przede wszystkim prozapalne cytokiny dopiero niedawno stały się obiektem zainteresowanie nauki a ich mechanizm działania i oddziaływania jest prawie kompletnie nieznany. Tym bardziej nieznany jest pełen efekt programu szczepień na rozwój układu immunologicznego                             i neurologicznego niemowląt i dzieci. Jak długo taki stan niewiedzy będzie akceptowany? Czy można bez takich podstaw wywierać presję administracyjną i społeczną na rodziców krytycznie nastawionych do szczepień? Czy dotychczasowe (pseudo)badania na temat MMR i tiomersalu to wystarczająca odpowiedź na poruszoną przez polskiego neurobiologa kwestię szkodliwości coraz większej ilości szczepień? Czy obecna kampania powiększania ilości szczepień w okresie wczesno-rozwojowym niemowląt, a nawet kobiet w ciąży nie pogłębi jeszcze bardziej epidemii zaburzeń neurobehawioralnych i (auto) immunologicznych? Zachęcamy do własnych przemyśleń i wniosków.                                          Jak Czytelnicy widzą problem autyzmu i szczepień ochronnych w naszym Vademecum Pacjenta Medycyny Zintegrowanej potraktowaliśmy w sposób szczególny ze względu na ogromną jego wagę kliniczną oraz na zasadnicze różnice w podejściu do nich medycyny konwencjonalnej i zintegrowanej. Przyznajemy jednak, że doktor Eustachiusz Gadula, twórca paru autorskich koncepcji medycyny zintegrowanej mimo dużego, ponad 50-letniego doświadczenia zawodowego nigdy w sposób naukowy nie zajmował się sprawami immunologii. Jednak w trakcie swojej pracy zawodowej coraz częściej spotykał i nadal spotyka się z autyzmem i wieloma innymi, niezwykle ważnymi ze społecznego punktu widzenia powikłaniami poszczepiennymi, w związku z czym od ponad ćwierczwiecza poświęca tym problemom wiele uwagi. Przytoczone w tym rozdziale wiadomości pochodzą  z różnych źródeł, głównie internetowych i przytaczane są w ramach edukacji prozdrowotnej. Wiedza na temat autyzmu podobnie jak i zespołu Asperbergera jest w Polsce bardzo malo popularna nie tylko w społeczeństwie i wśród rodzin osobników z tymi chorobami ale także wśród lekarzy. Doktor Gadula z dziećmi z autyzmem spotkał się zaledwie kilkanaście razy. Na uwagę zasługuje fakt, że w schorzeniu tym z powodu braku efektów właściwie nie stosuje się leczenia farmakologicznego (chemicznego).                                                                     W praktyce doktora Eustachiusza Gaduli pod wpływem oddziaływań z zakresu psychoterapii, kręgu akupunktury i starannie dobranej suplementacji (początkowo żywieniowej a później także leczniczej) u większości pacjentów udawało się osiągać poprawę zauważalną nie tylko przez personel naszej placówka ale także przez rodziców                   i najbliższe otoczenie tych dzieci. Poza wymienionymi metodami niezłe efekty obserwowano po długotrwałej, systematycznej magnetostymulacji.                                                                              Przy tej okazji warto zadać sobie pytanie czemu mimo oporności na konwencjonalne leczenie farmakologiczne, po kompleksowej terapii metodami medycyny zintegrowanej obserwowano różnego stopnia poprawę zarówno stanu psychicznego i zachowań dziecka, jak i stanu fizycznego?                                                                                                               Terapia metodami medycyny zintegrowanej przywiązuje szczególną uwagę nie tylko do stanu psychicznego czy fizycznego pacjentów ale także do wzajemnych powiązań psychiki  z ciałem, zgodnie z filozofią według której człowiek jest istotą psychosomatyczną. Mamy stale świadomość, że psychika jest ściśle powiązana z ciałem, a głównie z mięśniami, układem hormonalnym i układem immunologicznym. Wszystko wskazuje na to, że warunkiem podstawowym poprawy stanu psychofizycznego pacjentów autystycznych jest normalizacja odporności. Jeśli udaje się ją osiągnąć, powoli następuje także korzystna zmiana stanu psychicznego. W treści tego obszernego rozdziału Czytelnik może znaleźć argumenty potwierdzające nasze stwierdzenia.


 

Problemy wieku podeszłego

            Ofertę tę kierujemy do Państwa, którzy w różnym stanie zdrowia osiągnęliście złotą jesień swego życia i macie ochotę na dalsze, długie i szczęśliwe życie.

Jedni z Państwa czują się trochę zmęczeni i chcieliby nabrać sił do dalszej wędrówki przez życie. Innym słoneczną jesień życia chwilowo pokryły chmury zwątpienia w sens dalszych zmagań z problemami codzienności. Niektórym na drodze do pełni życia stanęła choroba. Są również seniorzy zawiedzeni przez dawnych przyjaciół, a nawet przez swoich najbliższych. A na jeszcze innych życie wymusiło rozstanie się z partnerem życiowym i stracili ochotę na zmaganie się z życiem w pojedynkę. Ale zwracamy się ze swą ofertą także do Państwa, którzy nieustannie cieszycie się życiem i odnoszonymi w nim różnymi sukcesami. Chcecie nadal kontynuować swoje zamiłowania i pasje, a chwilowy brak sił nie pozwala na większą aktywność życiową

Z przyjemnością zapraszamy także Państwa, którzy mimo upływu wielu lat nie straciliście ciekawości życia i nieustannie poszukujecie wiedzy o wszystkim, a szczególnie wiedzy na temat kim jesteśmy i po co żyjemy. Jak żyć dalej, nie wyrzekając się atrakcji poznawania nowych stron i nowych źródeł życia w zdrowiu.  

            Każdy człowiek, a szczególnie ten wkraczający w trzecią fazę życia chciałby żyć godnie, bezpiecznie i w miarę niezależnie.  O dojrzałym wieku jeden z najpopularniejszych i najbardziej zasłużonych w integracji medycyny, światowej sławy lekarzy, Deepak Chora mówi: Mamy nową definicję starości. Niech jako trafny przykład tego stwierdzenia posłuży słynna piosenkarka Tina Turner. Skończyła siedemdziesiąt lat, ale wydaje się o tym nie pamiętać: śmiga po scenie w legginsach i świecących tunikach, wykonuje odważne akrobacje z tancerkami młodszymi od siebie o pół wieku i śpiewa niezmiennie mocnym, elektryzującym głosem. Jednocześnie przypomina, że dziś 50-letnia kobieta jest postrzegana jak 40-letnia w czasach, gdy piosenkarka dorastała.

Show biznes z zasady akceptuje ludzi młodych. Tym większą siłę przebicia i hart ducha muszą mieć dojrzali wykonawcy muzyki popularnej. Co sprawia, że przeżywszy siedem dekad Tina Turner wygląda seksownie?

Oczywiście niewielu wierzy w niezwykłe geny artystki, przypisuje się jej niezliczoną ilość operacji plastycznych, ale trzeba przyznać, że bez udziału samej gwiazdy, trudno byłoby utrzymać taki wygląd. Jak sama zdradza, dba o zdrowy tryb życia - szczególnie w ramach przygotowań do trasy koncertowej pilnuje diety. Je dwa posiłki dziennie, śpi około 10 godzin na dobę i nie potrzebuje większej ilości kalorii.

            Innym przykładem artystki, która w wieku lat 70-ciu podbijała serca mężczyzn i tańczyła na stole, może być znana aktorka Marlena Dietrich. Mimo takiego wieku z jej buta panowie pijali wino.

            Złą cechą naszych czasów jest kult młodości kreowany i podtrzymywany przez różne media, często kosztem osób w wieku złotej jesieni. Czasem jego reperkusje spotykamy także w swoich rodzinach, Młodzi zachłyśnięci urokami życia, najczęściej nie chcą nawet słyszeć w jakich warunkach młodość spędzaliśmy my seniorzy. Powołując się na fakt, że to były całkiem inne czasy, zbyt często usiłują sobie naszym kosztem zawłaszczać większość przyjemności życiowych. To bardzo zła moda, której powinniśmy się taktownie, ale stanowczo przeciwstawiać. Także domy pomocy społecznej i medycyna konwencjonalna nie ułatwiają życia seniorom. Mimo, że w wielu sytuacjach krytycznych medycyna ratuje nam życie, jest niezbyt zainteresowana w przywracaniu zdrowia i radości życia.

            Wraz z procesem starzenia się powoli tracimy energię i wiele pasji, szczególnie  kiedy nie spotykamy się z zainteresowaniem naszymi problemami i z należytą  troską.

Tracimy wtedy zainteresowanie wieloma nawet najważniejszymi sprawami. Dochodzi do spadku energii życiowej, pogorszenia stanu psychicznego, tendencji do depresji. Następuje spadek odporności i pojawiają się coraz częstsze i bardziej uciążliwe schorzenia.

            Ale tak być nie musi! W medycynie zintegrowanej każdy człowiek na przestrzeni całego życia ma pełnię praw, bez względu na wiek czy stan zdrowia! Wychodzimy z założenia, że nie byłoby obecnego standardu życia i związanych z nim przywilejów, gdyby nie wiele poświęceń ze strony ludzi, którzy dziś wkroczyli w okres złotej jesieni. Należy im się za to uznanie, szacunek ale i należyta troska o jakość ich życia, nie tylko w sferze fizycznej, ale i psychicznej. I takie możliwości istnieją praktycznie w każdym, nawet bardzo zaawansowanym wieku.

Spytacie Państwo jak to jest możliwe, jeśli ciągle jeszcze panuje przekonanie, że na procesy starzenia się i pogorszenie jakości życia nie ma skutecznej rady. Ale to okazuje się nieprawdą. Nie będziemy Państwa zanudzać obszernymi wywodami naukowymi na temat jak można do lat dodać energii i radości życia. Ten sposób przedstawimy w oparciu wieloletnie doświadczenie kliniczne i życiowe doktora Eustachiusza Gaduli. Wiąże się ono jednak z wieloma innymi metodami profilaktyki, leczenia, rewitalizacji i odnowy biologicznej, niż zalecane w medycynie konwencjonalnej.

            Dzięki przypadkowemu zbiegowi różnych okoliczności 20 grudnia 1970 roku dr Gadula po raz pierwszy zastosował prostą metodę terapii, polegająca na połączeniu działania krioterapii za pomocą chlorku etylu z akupresurą. Pierwszym człowiekiem, u którego została zastosowana ta metoda był 58 letni pacjent z bardzo silnymi bólami międzyżebrowymi na tle zaawansowanych zmian zwyrodnieniowych w piersiowym odcinku kręgosłupa. Bóle te uniemożliwiały mu poruszanie się i wybitnie utrudniały oddychanie. Po krótkim zabiegu krioterapii i akupresury bóle natychmiast całkowicie ustąpiły i stan taki utrzymywał się przez okres co najmniej 3 miesięcy. Reakcja ta swą niezwykłością zaskoczyła nie tylko pacjenta i jego syna, ale także, a może nawet szczególnie doktora Gadulę. I tak zrodziła się nowa, niezwykle skuteczna i bezpieczna, prosta metoda leczenia bardzo wielu różnych schorzeń.

            My jednak ograniczmy się do tych jej zastosowań, które nie tylko spowodowały ulgę w bólu także wielu chorym w podeszłym wieku, ale również pozwoliły zweryfikować niektóre poglądy panujące w medycynie.

            Od wielu lat dr Eustachiusz Gadula powtarza swoje stwierdzenie, że: Starość usiana jest sztywnością mięśniową, a większość innych, uciążliwych objawów podeszłego wieku jest następstwem tego faktu. To sformułowanie w świetle medycyny konwencjonalnej i naszych nawyków myślowych brzmi nieco dziwnie. Ale jeśli uświadomimy sobie, że jedynym silnikiem, jakim dysponuje człowiek jest układ mięśniowy, i że za pomocą mięśni narządu ruchu, serca i tzw. mięśniówki gładkiej (naczynia, oskrzela, przewód pokarmowy, układ moczowy i mięśniówka gładka narządów miąższowych) kontynuowane są podstawowe czynności życiowe, sprawa staje się nieco bardziej zrozumiała.

            Trzeba także wiedzieć, że zaburzenia energetyczne organizmu w pierwszej kolejności upośledzają funkcjonowanie naszej psychiki, co w pierwszym rzędzie objawia się obniżeniem nastroju a w ciele przejawiają się postaci blokad mięśniowych w narządzie ruchu i zaburzeń funkcjonowania mięśniówki gładkiej, odpowiedzialnej za funkcjonowanie wegetatywnego układu nerwowego.

            Dlatego mając do dyspozycji nową możliwość oddziaływania na normalizację niemal wszystkich patologicznych napięć mięśniowych za pomocą tak prostej, opisanej wyżej metody ale i wielu innych metod z kręgu akupunktury a także dostosowanej do możliwości konkretnego człowieka aktywności psychicznej i fizycznej dr Gadula gorączkowo myślał, gdzie z pomocą tej metody możliwe są korzystne działania.

            I po kolei okazywało się, że te metody wyraźnie poprawiają stan psychiczny i sen, działają przeciwbólowo, poprawiają oddychanie, trawienie i funkcjonowanie układu moczowego, a także ewidentnie poprawiają mikrokrążenie różnych narządów, nie wyłączając mózgu.

            Dla większej wiarygodności tych stwierdzeń posłużmy się jednym z przykładów z bogatej praktyki doktora Eustachiusz Gaduli. Doktor dobrze pamięta wiedzę wyniesiona ze studiów, zgodnie z którą miażdżyca tak usztywnia naczynia szyi i głowy, że starsi ludzie aby uniknąć osłabienia, czy zawrotów głowy, powinni wstawać z łóżka bardzo powoli, stopniowo adaptując się do pozycji pionowej. I należy to uznać za słuszną zasadę, choć przeceniono w niej negatywna rolę miażdżycy. Po zabiegu akupresury z krioterapią za pomocą chlorku etylu wykonanym na głowie i szyi nagle okazywało się, iż mimo szybkiego schylania się i podnoszenia, ludzie, którzy dawniej miewali zawroty głowy, a nawet zasłabnięcia, w większości przypadków swobodnie podnosili się bez jakichkolwiek problemów. Mało, często także stwierdzali, że lepiej widzą. Pod wpływem tego zabiegu niezwykle szybko dochodziło do wyraźnej poprawy ukrwienia w obrębie szyi i głowy.

            Inni seniorzy skarżący się na przygnębienie, osłabienie i zły sen, po tym zabiegu wykonanym na całej powierzchni ciała  czuli się odprężeni, rozluźnieni, znacznie silniejsi, a po paru dniach stwierdzali, że od tego czasu śpią tak dobrze, jak to już dawno się nie zdarzało.

            Jeszcze inni, skarżący się na długotrwałe uczucie zimna, ze zdziwieniem stwierdzali, że po tym zabiegu poczuli wyraźne ocieplenie, trwające od paru godzin do kilku dni, a w niektórych przypadkach nawet do paru miesięcy.

Krótko mówiąc jest to metoda uniwersalna, przydatna w każdym wieku, ale szczególnie cenna w leczeniu i odnowie biologicznej seniorów. Na nieco podobnych oddziaływaniach oparta jest metoda hydroterapii księdza Kneippa czy metoda Priesnitza (bardzo popularna w Czechach). W Niemczech do dziś w wielu znanych sanatoriach stosowane są obydwie te metody, szczególnie przydatne w odnowie biologicznej i rewitalizacji seniorów.

            Piszemy o tym, aby poinformować, że prostymi metodami termicznymi, czy mechanicznymi można wyraźnie zwiększać energię człowieka, poprawiać nastrój i sen, rozluźniać i zachęcić do znacznie większej aktywności życiowej, nawet mimo wielu różnych schorzeń przewlekłych. Stosować można je z powodzeniem w warunkach domowych a jeśli to możliwe, to jeszcze lepiej podczas wczasów, w sanatoriach lub w profesjonalnych SPA.

            Drugą prostą, bardzo skuteczną i bezpieczna metodą o podobnym działaniu i o wielowiekowych tradycjach jest coraz popularniejsza w świecie, a powoli także i w Polsce akupunktura. Akupunktura jest wspaniałą, skuteczną i bezpieczną metodą leczenia naturalnego większości schorzeń u ludzi w każdym wieku.

            Obydwie z opisanych powyżej metod dr Eustachiusz Gadula połączonych z racjonalnym żywieniem od wielu lat systematycznie i z bardzo dobrym efektem stosuje w swojej codziennej praktyce lekarskiej z bardzo szerokich wskazań klinicznych. Znaczny procent pacjentów stanowią ludzie w podeszłym wieku.

            Na uwagę zasługuje fakt, że odpowiednim podejściem do chorych i stosowaniem także innych, naturalnych metod terapii udaje się osiągać istotną poprawę stanu psychofizycznego także u osób w różnym wieku (częściej jednak w wieku podeszłym), które z powodu odejścia najbliższych traciły motywacje do aktywności życiowej, a nawet do dalszej egzystencji.


 

           

Leczenie osób uzależnionych

Uzależnienie od palenia

            Palenie tytoniu jest podstawowym zagrożeniem zdrowia ludności Polski, dlatego też powinno  znaleźć się w centrum zainteresowania lekarzy wszystkich specjalności, a szczególnie lekarzy rodzinnych. Palenie tytoniu dotyczy nie tylko dorosłej populacji. Choć przewlekłe skutki palenia ujawniają się dopiero w dorosłym wieku, to początek ekspozycji na dym tytoniowy, a także niektóre ostre następstwa palenia tytoniu mają miejsce już w bardzo wczesnym okresie życia.

Najbardziej drastycznym przykładem narażenia na 4 tysiące substancji toksycznych, w tym 40 rakotwórczych, zawartych w tytoniu i dymie tytoniowym jest mimowolne, często wymuszone przez palaczy na osobach niepalących bierne palenie tytoniu. W Polsce aż 30% kobiet pali papierosy w okresie ciąży. Z tego powodu każdego roku ponad 100 tysięcy dzieci rodzi się gorzej przygotowanych do życia po dziewięciu miesiącach wymuszonego kontaktu z dymem tytoniowym.

            W latach 1965 – 1991 oczekiwana długość życia Polaków na początku lat dziewięćdziesiątych należała u mężczyzn do najniższych na świecie. Główną tego przyczyną był wzrost zachorowań i zgonów w średnim wieku na choroby cywilizacyjne, przede wszystkim choroby układu krążenia (głównie zawały serca) i nowotwory złośliwe (głównie rak płuc).

Czynniki powodujące powyższe zjawisko to: tytoń, alkohol, środowisko pracy, zła dieta, zanieczyszczenie środowiska oraz czynniki wewnętrzne: nadciśnienie, cukrzyca, wysoki cholesterol we krwi i inne biochemiczne (upośledzona gospodarka tłuszczowa, nadmiar czynników koagulacji, nieprawidłowe składniki pokarmowe, różne przeciwciała, tzw. addukty DNA).

Nie ma jednak wątpliwości, że palenie tytoniu (10 -13 mln osób) i codzienne picie alkoholu (3-4 mln osób) są najistotniejszymi czynnikami powodującymi przedwczesną umieralność mężczyzn w Polsce przed 65 rokiem życia.

Na początku lat 90-tych współczynnik zgonów na zawał mięśnia sercowego ( w 30-40% związanych z paleniem tytoniu) oraz nowotwory złośliwe płuc (80-90% wynika z palenia) u polskich mężczyzn należały do najwyższych w Europie.  W tym czasie z powodu palenia tytoniu rokrocznie umierało około 70 tysięcy Polaków, a 42% przedwczesnych zgonów u mężczyzn w wieku 35-59 lat wynikało ze schorzeń spowodowanych paleniem tytoniu.

Dym tytoniowy/palenie papierosów

  1. Prowadzi do powstania 14 lokalizacji nowotworowych:
  2. Silny związek: płuc, krtani, gardła, przełyku, jamy ustnej, miedniczek nerkowych, pęcherza moczowego, trzustki.
  3. Słabszy związek: żołądka, nosa, warg, wątroby, miąższu nerek, krwi (białaczki).
  4. Zwiększa ryzyko zachorowania na chory układu krążenia: chorobę wieńcową serca, zespołu płucno-sercowego, degenerację mięśnia sercowego, nadciśnienie, miażdżycę, tętniaka aorty, schorzenia obwodowego układu naczyniowego, chorobę naczyń mózgowych.
  5. Zwiększa także ryzyko zachorowania na: przewlekłe zapalenie oskrzeli, zapalenie płuc, dychawicę oskrzelową, gruźlicę płuc, chorobę wrzodową żołądka i dwunastnicy, kataraktę, tytoniowe niedowidzenie, zwyrodnienie plamki żółtej, paradontozę, osteoporozę, chorobę Crohna-Leśniowskiego. Upośledza płodność, powoduje niedotlenienie płodów i niższą wagę urodzeniową noworodków.

Substancje drażniące - tlenek węgla

            Ponieważ tlenek węgla wykazuje około 200-krotnie większe powinowactwo do hemoglobiny niż tlen, tworząc karboksyhemoglobinę, zaopatrzenie w tlen tkanek ustroju jest znacznie upośledzone. U nałogowych palaczy jest w ten sposób unieczynnione do 15% hemoglobiny.

Stężenie tlenku węgla już w ilości 50 cząsteczek/milion we wdychanym powietrzu jest w stanie znacznie obniżyć zdolność adaptacji do wysiłku fizycznego. Zawartość karboksyhemoglobiny w krwi palaczy jest skorelowana z rozwojem miażdżycowego stwardnienia naczyń krwionośnych.

Tlenek węgla powoduje także znamienny wzrost agregacji płytek krwi, co może być związane z szybszym rozwojem miażdżycy. Palące tytoń kobiety w ciąży mają we krwi większe stężenie tlenku węgla niż matki niepalące. Ich dzieci mają też mniejszą wagę urodzeniową i znacznie większą skłonność do infekcji (m.in. z powodu deficytu witaminy C). Wykazano, że waga urodzeniowa dziecka w dużej mierze zależy od zawartości tlenku węgla w jego krwi.

Podana dożylnie zawartość nikotyny z jednego papierosa może zabić dorosłego człowieka. Na szczęście palacz przyswaja jedynie 10% tej ilości, z czego część jest dodatkowo szybko metabolizowana. Dlatego palenie papierosów u osób do tego przyzwyczajonych nie doprowadza do wystąpienia objawów ostrego zatrucia. Zbliżone objawy, choć mniej nasilone występują u osób wrażliwszych w okresie rozpoczynania palenia.

Do mózgu, przekraczając barierę krew-mózg nikotyna dochodzi po 7 sekundach, po zaciągnięciu się dymem papierosowym. Działa na wszystkie narządy ciała. Mocno uzależnieni od nikotyny palacze starają się utrzymywać jej duże stężenie we krwi, podczas gdy osoby słabo uzależnione dążą do stałego jej wyrównania.

Obserwacje te wskazują na nieefektywność stosowania papierosów o małej zawartości nikotyny u palaczy nałogowych. Papierosy takie mogą być nawet niebezpieczniejsze, gdyż palacz zwiększa częstość i objętość zaciągania się, co powoduje wzrost zagrożenia produktami spalania tytoniu, znajdującymi się w dymie.

            Nikotyna może się także wchłaniać przez skórę. Studentom medycyny w trakcie wykładów z farmakologii często opowiada się, jak obłożenie konia liśćmi tytoniu w krótkim czasie powoduje jego śmierć. Trzy a nawet dwie krople czystej nikotyny (mniej niż 50 mg) podane na język mogą powodować poważne problemy zdrowotne, a nawet śmierć człowieka dorosłego. Papieros zawiera przeciętnie 15 do 20 mg nikotyny.

            Z powodu palenia w Stanach Zjednoczonych umiera rocznie 400 tysięcy osób. Eksperci w roku 1988 ocenili, że 50 tysięcy ludzi umiera rocznie w tym kraju z powodu palenia biernego, na które szczególnie wrażliwe są dzieci.

            Nikotyna występuje w liściach i korzeniach roślin tytoniowych. W bardzo małych ilościach pobudza układ nerwowy, w wyniku czego wzmaga zdolności wydzielania gruczołów i podwyższa ciśnienie krwi. W większych dawkach powoduje paraliż układu oddechowego - dawka śmiertelna dla ludzi wynosi około 60 mg.

    Nikotyna jest równie uzależniająca jak narkotyki czy alkohol. Uzależnienie od nikotyny często idzie w parze z uzależnieniem od alkoholu.

    Zarówno współczulna, jak i przywspółczulna część autonomicznego układu nerwowego (AUN) wykorzystuje acetylocholinę jako neuroprzekaźnik. Nikotyna jest trucizną równie silną jak kwas pruski. Podana jednorazowo dożylnie powoduje śmierć na skutek porażenia centralnego i obwodowego układu nerwowego, głównie paraliżu mięśni oddechowych klatki piersiowej.

To bardzo dziwne, że w żadnej polskiej uczelni studentów medycyny nie uczy się metod leczenia nałogu tytoniowego. Tymczasem Polacy wypalają rocznie 90 miliardów papierosów! W biednym społeczeństwie, w rodzinach ledwie wiążących koniec z końcem puszcza się z dymem 16 miliardów złotych rocznie!

Cena jaką za to płacą palacze, to liczne, przewlekle schorzenia płuc, przewodu pokarmowego i układu krwiotwórczego, do schorzeń nowotworowych włącznie, które powoli zaczynają dominować na scenie onkologicznej, a więc bardzo poważne, często śmiertelne schorzenia.

Zdaniem prof. Witolda Zatońskiego polscy lekarze nie kwapią się do leczenia uzależnionych od nikotyny i na ogół nie są też do tego zadania przygotowani. A kto odpowiada za przygotowanie lekarzy do zawodu? A więc jest to w pierwszym rzędzie zadanie dla akademii medycznych i instytucji szkolenia podyplomowego.

Przygotowanie to powinno w równej mierze dotyczyć skutecznej, nowoczesnej profilaktyki, jak i metod leczenia, w tym również leczenia odwykowego. Winno być także szkołą skutecznego przekonywania przede wszystkim studentów medycyny i innych zawodów medycznych, oraz dużej części lekarzy, o szkodliwości palenia przez nich samych i to co najmniej z dwóch powodów:

1. Ucząc profilaktyki schorzeń i zasad życia w zdrowiu, trzeba samemu być tym zasadom wiernym, bo tylko wtedy jest się przekonywującym dla innych. Niestety na polskich uczelniach medycznych profilaktykę schorzeń traktuje się marginalnie, a za czynnik etiologiczny większości schorzeń uważa się chorobotwórcze mikroorganizmy.

Mimo, że lekarze dysponują wiedzą na temat szkodliwości różnych używek, będąc przekonani, że głównym czynnikiem etiologicznym schorzeń są chorobotwórcze mikroorganizmy, na profilaktykę mają zawężony pogląd, a jednocześnie bagatelizują niebezpieczeństwa związane z paleniem i nadużywaniem alkoholu. I zgodnie z takimi poglądami bagatelizują sprawy profilaktyki i używek u swoich pacjentów, a co najmniej do ich wagi nie przywiązują należytego znaczenia.

            Często przyczyną palenia i nadużywania alkoholu u wielu ludzi, w tym u studentów, a szczególnie u lekarzy jest stres. Ale ten sposób radzenia sobie ze stresem to droga do nikąd, albo wręcz przeciwnie, to niechybna droga do utraty zdrowia, a z czasem i do utraty życia A przecież istnieje wiele metod skutecznej terapii uzależnionych, począwszy od psychoterapii i autopsychoterapii, poprzez różne formy fitoterapii, a na akupunkturze i hipnozie skończywszy. Ale te metody nie zaprzątają uwagi władz większości polskich uczelni medycznych, ani nauczycieli akademickich, a szkoda!

Aby przekonać się, jak ciągle jeszcze problem palenia wygląda w polskim świecie lekarskim, wystarczy wejść do wielu gabinetów lekarskich, szczególnie tych, w których przebywają asystenci specjalności zabiegowych. Lekarze wielu specjalności w dużej mierze z powodu palenia papierosów i nadużywania alkoholu żyją znacznie krócej, niż średnia wieku w naszej populacji. Czym wytłumaczyć taki tryb życia?

Nie ulega wątpliwości, że są to zawody niezwykle odpowiedzialne, które szczególnie w specjalnościach zabiegowych często są związane z bardzo obciążającym stresem, ale nadużywanie alkoholu i palenie papierosów to najgorszy sposób radzenia sobie z trudnymi problemami!

Jeśli lekarze sami nie widzą wystarczających powodów do zaprzestania palenia, to trudno od nich wymagać, aby w swych radach na temat rzucenia palenia byli wiarygodni dla swoich pacjentów. Podobnie odbierani są także lekarze, którzy nie kryjąc swego palenia, rozbrajająco szczerze przyznają, że chętnie by palenie rzucili, ale nie wiedzą jak to skutecznie uczynić. Swą szczerością nie tylko nie pomagają pacjentom, ale umacniają ich w przekonaniu, że skuteczne rzucenie palenia jest raczej niemożliwe.

Jeśli lekarze, czy inni praktycy medyczni zajmują się tymi sprawami, to czynią to dzięki swoim, niejako prywatnym zainteresowaniom, motywacji i ciężkiej, dodatkowej pracy, traktowanej na wielu uczelniach, ale także przez znaczną część świata lekarskiego z przymrużeniem oka, jako swoiste hobby.

Dotychczas jedyną, poważnie traktowaną przez znaczną część świata lekarskiego metodą leczenia odwykowego palaczy jest zastępcza terapia nikotynowa (ZTN), podczas gdy jej skuteczność jest niewielka, a słuszność samego założenia teoretycznego w dużej wierze wątpliwa. W tej metodzie przyjmuje się, że poza silną wolą jest wręcz niemożliwe do przezwyciężenia przyzwyczajenie do nikotyny, bez pomocy malejących dawek nikotyny. Ale gdyby to założenie było słuszne, narkomanów należałoby leczyć malejącymi dawkami narkotyków, a osoby nadużywające alkohol, malejącymi dawkami alkoholu. Ale nie zapominajmy, ze za ZTN stoją promotorzy tych metod i potężne loby producentów różnych preparatów nikotynowych, które rzekomo mają ułatwiać odwyk palenia!

            Tymczasem znacznie lepsze efekty w odwykowym leczeniu palaczy uzyskuje się rozmaitymi metodami psychoterapii i autopsychoterapii (m.in. za pomocą hipnozy i autohipnozy, pracy z podświadomością i in.), fitoterapii, suplementów diety oraz za pomocą akupunktury.

            Już sama rozmowa z osobą uzależnioną od palenia, przeprowadzona przez dobrze do tego zadania przygotowanego lekarza, czy psychologa, może w istotny sposób pomóc pacjentowi podjąć tą trudną decyzję, znaleźć do niej motywację i wzmocnić wolę wytrwania w postanowieniu.

Jeśli to nie wystarczy, należy podjąć pracę z ciałem pacjenta pod kątem uwolnienia bloków energetycznych,  pogarszających stan psychiczny i ogólne samopoczucie, które klinicznie przejawiają się jako bloki mięśniowe. Takie postępowanie poprawia samopoczucie (ważne działanie antydepresyjne) i uwalnia często pacjenta od większości problemów psychologicznych, co ułatwia mu wytrwanie w podjętej decyzji odwyku palenia.

Od 1977 roku, jako pierwsi w Polsce systematycznie zajmujemy się leczeniem odwykowym palaczy za pomocą akupunktury, czasem także za pomocą hipnozy. W wyjątkowych przypadkach kojarzymy te metody.

Leczenie odwykowe palaczy stosujemy jako integralną część kompleksowego leczenia w procesie najszerzej pojętej rehabilitacji medycznej. W trakcie tej działalności coraz szerzej poznajemy najczęstsze przyczyny rozpoczynania palenia, istotę trudności z jego porzuceniem i brak motywacji, aby to uczynić. Co gorsza trudności tych nie potrafią często przezwyciężyć nawet ludzie głęboko przekonani o szkodliwości palenia, lub – jeszcze gorzej, mimo ostrych zakazów lekarskich, pacjenci z poważnymi schorzeniami.

Część naszych pacjentów nawet mając motywację, nie wierzyła w możliwość skutecznego rzucenia palenia, często powołując się na palących lekarzy, albo na nieudane, czasem nawet wielokrotne próby rzucenia palenia za pomocą (ZTN). 

Inni pacjenci nawet umotywowani do zaprzestania palenia (szczególnie panie), bali się to uczynić, błędnie przekonani, że z rzucaniem palenia związane są różne nieprzyjemne objawy, a nawet zagrożenia dla zdrowia.

Zarówno panie jak i panowie z tendencją do otyłości obawiają się przytycia po rzuceniu palenia. Istotnie, u wielu osób fakt zaprzestania palenia powoduje poprawę węchu i smaku, co zaostrza apetyt. Innym powodem zwiększenia wagi może być także poprawa wchłaniania składników odżywczych.

W naszej praktyce zwykle po rzuceniu palenia pacjenci leczeni akupunkturą i przestrzegający zaleceń nie tylko, że nie mają tendencji do tycia, ale wielu już w tym okresie poprawia swoją sylwetkę i normalizuje wagę.  

Gdyby ZTN oparta była na niewątpliwych założeniach, jako metoda jedynie słuszna, trudności z leczeniem odwykowym byłyby tym większe, im dłużej ktoś pali i im więcej papierosów wypala. A często tak nie jest. Zdarzają się szybkie i trwałe wyniki skutecznego zaprzestania palenia u osób palących długo i dużo, także  mocnych papierosów, gdy tymczasem osoby palące stosunkowo niezbyt długo, średnie, a nawet niewielkie ilości papierosów (często także coraz słabszych), miewają ogromne trudności z trwałym porzuceniem palenia. Mimo solennych przyrzeczeń wracają do palenia z bardzo różnych powodów, takich, jak choćby ciekawość przy kontakcie z nieznaną marką papierosów (mimo braku nieodpartej chęci zapalenia), czy nadmierne rozluźnienie się pod wpływem alkoholu i atmosfery towarzyskiej.

Nawet jeśli możliwość obycia się bez papierosów nadal trwa, nadmierne rozprężenie się w sytuacjach towarzyskich, (szczególnie po alkoholu), a w większości przypadków różnego stopnia stres, czasem nawet przyjemny (eustres), prowokuje do ponownego zapalenia. A najczęściej zapalenie jednego papierosa jest początkiem powrotu do palenia.

Jedni palą, bo do tego przywykli, palenie sprawia im przyjemność, inni (szczególnie dzieci i młodzież) bo chcą przed innymi, lub nawet sami przed sobą uchodzić za dorosłych, jeszcze inni (szczególnie do niedawna wiele pań), bo mają spaczony wzorzec osobowości i chcą być podobne do gwiazd ekranu, z papierosem w ręku, trzymanym w sposób przesadnie dystyngowany.

W przypadkach nieprzyjemnego, silnego stresu (distresu), nawet ludzie już długotrwale niepalący, chcąc sobie ulżyć, zamiast ćwiczeń oddechowych, zwiększonej aktywności ruchowej, masażu, akupresury, medytacji, czy wyciszających suplementów diety, chwytają za papierosa. Często czynią tak pod wpływem błędnego przekonania, że niemal zawsze papieros łagodzi znoszenie stresu, a inne sposoby radzenia sobie z trudną sytuacją są dla nich albo nieznane, albo nie budzą ich zainteresowania.

Wiele faktów klinicznych przemawia za tym, że reakcji na palenie i sposobów przyzwyczajenia się do palenia papierosów, którego smak próbowała przecież większość z nas, jest bardzo wiele. Jedni palenie rozpoczynają łatwo, ale prawdziwe przyzwyczajenie i płynąca z niego przyjemność przychodzą im trudno. Mimo wielu przykrych trudności, przymuszają się do niego tak długo, aż osiągną swój cel, którym jest palenie bez większych, nieprzyjemnych odczuć. Inni przez dłuższy czas niemal po każdym papierosie czują się źle, albo nawet bardzo źle, ale powodowani nadmiarem nieuzasadnionej ambicji w końcu jakoś sobie z tym radzą nierzadko nawet przez większość swego życia.

Jednak w najgorszej sytuacji są osoby, które nie tylko z palenia, ale także z systematycznego nadużywania alkoholu uczyniły stały nawyk, bez którego nie wyobrażają sobie życia. Czynią to nie myśląc, że nasze zdrowie jest w naszych rękach.  To dzięki większości z nich polskie statystyki przedwczesnej umieralności są najgorsze w Europie.

Sam fakt łatwego, czy trudnego przyzwyczajenia się do palenia w głównej mierze zależy od wrażliwości osobniczej. Wracając do zjawisk obserwowanych podczas nauki palenia, a szczególnie w trakcie leczenia odwykowego palaczy, uważamy, że zjawiska te warto rozpatrywać w świetle fizjologii i fizjopatologii wegetatywnego układu nerwowego i wrażliwości osobniczej. Jest to rozległy temat, odnoszący się także do zjawisk obserwowanych podczas odwykowego leczenia innych uzależnionych.

U większości ludzi w trakcie systematycznego palenia dochodzi do częściowej adaptacji układu oddechowego na trucizny zawarte w dymie tytoniowym, w postaci skurczu oskrzeli obwodowych (prawdopodobnie już od trzeciorzędowych), co ma na celu ograniczenie docierania dymu do płuc. O tym, że jest to tylko zjawisko częściowo skuteczne, dobitnie świadczy wygląd płuc palaczy.

Od 35 lat akupunkturę stosujemy zarówno z myślą o leczeniu odwykowym od palenia, jako jedynym wskazaniu do tego zabiegu, jak i u pacjentów leczonych z innych powodów, jako ważne wskazanie dodatkowe.

W okresie odwykowego leczenia akupunkturą większość pacjentów podaje najczęściej nieprzyjemną zmianę smaku dymu, większą jego ostrość, a w pierwszych dniach leczenia, większą tendencję do kaszlu i wzmożone odkrztuszanie.

Dwa do trzech procent pacjentów już pierwsze zabiegi akupunktury wręcz odrzucały od palenia, mimo, że mieli oni wątpliwą motywację do jego zaprzestania.

Trwałe efekty w postaci zaprzestania palenia na okres co najmniej pół roku, wielu lat, a także chyba na stałe osiągamy u 70 do 80% pacjentów (niezbyt pewne dane katamnestyczne, zbierane różnymi sposobami).

W pojedynczych przypadkach stosowania akupunktury jako metody odwykowej, u osobników najczęściej młodych, o stosunkowo krótkim stażu palenia, ale nie tylko u nich, po próbie zapalenia papierosa, szczególnie na czczo, dochodziło do wystąpienia potów, bladości, nudności, a czasem także do zasłabnięcia. Zwykle wrażliwszych osobników uprzedzano o takiej możliwości, ale kiedy ciekawość brała górę nad motywacją do niepalenia, czy nad siłą woli, dochodziło do takich objawów.

Innym, ważnym powodem sięgania po papierosa wielu ludzi nadpobudliwych psychoruchowo jest pewnego stopnia autorelaksacja związana z wyjmowaniem papierosa, często (szczególnie dawniej, gdy palono gorsze gatunki papierosów, lub przygotowywano papierosy z tytoniu i bibułki) z obracaniem go w palcach, zapalaniem i wkładaniem do ust. Takim osobnikom w okresie leczenia odwykowego akupunkturą często pozwalamy na te wszystkie czynności, oprócz zapalania papierosa. Może to wydawać się śmieszne, ale zalecamy także wkładanie papierosa do ust i zaciąganie się powietrzem bez dymu, wychodząc z założenia, że pomimo szkodliwości dymu, jednym z istotnych, a najczęściej nieuświadomionych powodów palenia jest swoiste ćwiczenie oddechowe. Dlatego bardzo często tym z pacjentów, którzy mimo akupunktury trudno radzą sobie z odwykiem palenia, radzimy między innymi częste ćwiczenia oddechowe, najlepiej jeśli są połączone także choćby z jedną z najprostszych metod medytacji.

U osobników z poważnym zagrożeniem stanu zdrowia, a także u osób z dużą motywacją do zaprzestania palenia, ale ze słabą siłą woli, łącznie z akupunkturą stosujemy hipnozę, a ostatnio coraz częściej także zalecamy autohipnozę i starannie dobrane suplementy diety.

Znamienne jest, że mimo opublikowania przez doktora Eustachiusza Gadulę podobnego artykułu na temat odwykowego leczenia palaczy metodami niekonwencjonalnymi sprawy tej nie podjął nikt z polskiego środowiska lekarskiego. Natomiast wielu lekarzy nadal zaleca nieskuteczne leczenie odwykowe za pomocą gumy do żucia i plastrów z nikotyną.

Uzależnienie od leków (lekomanie)

Lekomania nie jest zjawiskiem nowym, jednak w XX wieku nastąpił znaczny wzrost zainteresowania działaniem leków i co za tym idzie wzrost ich spożycia. Wiele osób przytłoczonych tempem współczesnego życia, przemęczonych psychicznie i fizycznie szuka ukojenia i komfortu psychicznego w coraz to nowych środkach, zachęcanych do tego przez reklamy w mas media.

Najszybciej i najczęściej od leków uzależniamy się psychicznie. Żyjemy coraz szybciej. Codziennie dotyka nas stres, bezsenność, uczucie lęku i zniechęcenia, lub po prostu zmęczenie fizyczne. Wtedy chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć o wszystkich smutkach. Chętnie sięgamy po lek, który może w jakimkolwiek stopniu pomóc nam w zwalczaniu codzienności. Najchętniej przyjmowalibyśmy taki lek, który rano pobudziłby nas do działania, a wieczorem ułatwił sen.

Liczba przyjmowanych leków rośnie z wiekiem. Badania wykazały, że w grupie osób po 65 roku życia, liczba samowolnie przyjmowanych leków wzrasta 10-krotnie, w porównaniu z grupą w wieku 15-35 lat. Skłonność do samoleczenia w wieku starszym tłumaczy się szeregiem dolegliwości, poczuciem niepewności jutra, czy stałą obawą o zdrowie.

Lekomania, czyli uzależnienie od leków wywołuje stan psychiczny lub fizyczny, wynikający z interakcji leku z żywym organizmem. Charakteryzuje się zmianami zachowania, zawsze łącznie z przymusem stałego lub okresowego zażywania leku, w celu doznania oczekiwanego efektu psychicznego lub fizycznego lub w celu uniknięcia nieprzyjemnych doznań związanych z lękiem. Niebezpieczeństwo uzależniania się od leków polega między innymi na tym, że w miarę rozwoju uzależnienia, dla otrzymania pożądanego efektu, chory musi przyjmować coraz większe ich dawki. Nasila to tendencję do przedawkowania leków i wystąpienia działań niepożądanych, aż do zatrucia i śmierci.

Lek przyjmowany długotrwale powoduje przestrojenie czynności psychicznych oraz somatycznych do tego stopnia, że nagłe przerwanie jego stosowania wywołuje duże zaburzenia czynności organizmu, zwane objawami abstynencji. Najczęściej i najszybciej wytwarza się zależność psychiczna od leku, rzadziej i później zależność fizyczna (somatyczna). Uzależnienie fizyczne zmienia funkcjonowanie organizmu na tyle, że nagłe odstawienie leku, powoduje zmiany pracy narządów wewnętrznych, np. zaburzenia ciśnienia krwi, czynności serca, oddychania czy przewodu pokarmowego.

Lekomania najczęściej obejmuje leki przeciwbólowe, nasenne, uspakajające, dopingujące i euforyzujące,  przeciwzapalne, hormonalne, czy przeczyszczające.

Wśród zależności lekowych odróżnia się cięższą postać zwaną nałogiem i lżejszą zwaną przyzwyczajeniem. Istotną cechą zależności lekowej jest nieodparta potrzeba zażywania leku, a w konsekwencji wytworzenia się zachowania, którego celem jest poszukiwanie pożądanego leku za wszelką cenę. Znane są przypadki codziennego zażywania od kilku do kilkunastu a nawet kilkuset różnych tabletek.

Jeśli długotrwałemu używaniu leków towarzyszyć będą objawy wzrastającego zatrucia i uszkodzenia wątroby, nerek, przewodu pokarmowego czy innych narządów, dochodzi do ciężkiej toksykomanii, podstawą rozpoczęcia leczenia której musi być leczenie odtruwające.

Skłonność do używania leków może wynikać z różnych przyczyn. U osób starszych może być podyktowana licznymi dolegliwościami i obawą o własne zdrowie. Młodzi ludzie poszukują coraz lepszego samopoczucia i lepszej sprawności, które często usiłują osiągać bez większego wysiłku. Oczekują cudownego działania środka, do czego po wielekroć i każdego dnia zachęcają kolorowe reklamy, które kłamliwie sugerują, że odpowiedni lek może odmienić ich życie.

Uzależnienie od leków obejmuje w znacznym stopniu kilka grup leków: są to głównie środki nasenne, uspokajające, przeciwbólowe, pobudzające a także przeczyszczające. Ryzyko uzależnienia od leków występuje u osób, które z powodu różnych schorzeń takich jak: bezsenność, bóle głowy, nerwobóle, stany lęku i niepokoju, depresje, nerwice itd. przyjmują leki mające wpływać na poprawę nastroju i samopoczucia.

Ale niestety za część uzależnień pacjentów od wielu grup leków, szczególnie w długotrwałych schorzeniach przewlekłych winę ponoszą lekarze. Poza środkami nasennymi, przeciwbólowymi i przeciwzapalnymi zbyt często stosują także leki hormonalne, a szczególnie kortykosterydy, z bardzo przykrymi, wielonarządowymi  konsekwencjami.

Lekomanie wywołując szereg negatywnych zmian w funkcjonowaniu człowieka zarówno w sferze fizycznej jak i psychicznej powodują stopniową degradację psychiczną, degradację umysłową, zaburzenia w funkcjonowaniu mózgu: kłopoty z pamięcią, koncentracją, myśleniem, czy uczeniem się. Uszkodzenia wielu ważnych narządów doprowadzają do upośledzenia funkcjonowania całego organizmu i licznych powikłań, z których część kończy się zgonem.

Nadużywanie leków wywołuje także często sytuacje paradoksalne, takie jak powstanie bezsenności przy długotrwałym używaniu leków nasennych.

Niebezpieczeństwa płynące z lekomanii dotyczą zarówno negatywnego wpływu przewlekle zażywanych w dużych dawkach leków jak i występujących między różnymi lekami interakcji. Stosowanie różnych środków jednocześnie może być przyczyną niebezpiecznych dla zdrowia powikłań, z utrudnieniem rozpoznania poważnych chorób i opóźnieniem właściwego leczenia włącznie. Szczególnie prawdopodobne jest to w przypadku nadużywania środków przeciwbólowych, które mogą utrudniać prawidłowe rozpoznanie choroby.

Negatywne reakcje na leki należą do głównych przyczyn hospitalizacji i zgonów w Stanach Zjednoczonych. Na ten temat polskie statystyki medyczne raczej milczą.

Osoba uzależniona od leków zwykle nie jest w stanie sama przerwać ich brania ze względu na coraz większy przymus psychiczny ich zażywania oraz bardzo dotkliwe, a często także niebezpieczne dla zdrowia objawy abstynencyjne. W takim przypadku detoksykacja powinna zawsze przebiegać pod opieką lekarza.

Oprócz odstawienia leków osoba taka powinna korzystać z terapii uzależnienia, gdyż jedynie kompleksowe leczenie, zarówno ciała jak i psychiki, gwarantuje powrót do pełnej sprawności.

W naszej placówce Centrum Rehabilitacji Medycyny Zintegrowanej Sportowej i Leczenia Bólu EKOMED stosujemy terapię lekomanii, rozpoczynającą się od detoksykacji, a polegającą na stosowaniu: różnych metod psychoterapii (do hipnozy włącznie), akupunktury, wielu form masażu, racjonalizacji diety i suplementacji dietetycznej i leczniczej, zintegrowanych z racjonalizacją żywienia i ogólną higienizacją trybu życia.

 

 

Nowe oblicze medycyny sportowej?

Sport to dla jednych źródło przyjemnej rekreacji, a dla innych ciężka praca zawodowa. Jest jednocześnie także jakby drugim biegunem problemów rehabilitacji medycznej, zajmującej się leczeniem krańcowego upośledzenia sprawności człowieka w wyniku schorzeń, czy następstw urazów. Dla wielu pacjentów niepełnosprawnych sport bywa wzorcem, dążenie do którego nie tylko stworzyło sport inwalidzki, ale także pozwoliło im na spektakularną poprawę sprawności ruchowej i samodzielności życiowej. Nadało także nowy sens ich życiu i przywróciło jego radość wielu istotom ludzkim, wcześniej skazanym na wegetację i uzależnienie od innych.

            Ale ciało sportowców jest obiektem niezliczonej ilości urazów. Niezależnie od intensywności jego uprawiania i dyscypliny zdarzyć się mogą przykre kontuzje. Charakter tych urazów jest uzależniony zarówno od indywidualnych właściwości psychofizycznych poszczególnych zawodników, jak i od specyfiki różnych dyscyplin sportu. Głębokie zrozumienie istoty i mechanizmów współdziałania tych czynników ma ogromne znaczenie, zarówno dla profilaktyki urazów sportowych, jak i ich leczenia. Standardowym postępowaniem na miejscu wypadku jest oziębianie stłuczonej tkanki, unieruchomienie skręconego, czy zwichniętego stawu, unieruchomienie złamania, chirurgiczne zaopatrzenie rany itd.

            Najwłaściwszym sposobem leczeniem pacjenta pourazowego jest rehabilitacja, która nie zawsze jest skuteczna, czyli związana z pełnym powrotem do zdrowia i sprawności sprzed kontuzji. Przyczyn braku dobrych efektów rehabilitacji może być wiele. Najczęściej w medycynie sportowej czy ortopedii za taki przebieg leczenia usprawniającego wini się najczęściej czynniki mechaniczne, takie jak: zablokowania stawów kręgosłupa czy miednicy, zaburzenia kongruencji (spasowania) stawów kończyn, szczególnie dolnych), zaklinowania szwów czaszkowych, czy ograniczeń naturalnej ruchomości trzewi.

Ale zwykle są one poprzedzane różnymi blokami energetycznymi, które zaburzają funkcjonowanie psychiki i mięśni, zarówno narządu ruchu jak i mięśniówki gładkiej narządów wewnętrznych, bądź zablokowaniem energią kinetyczną, która wnika w ciało w trakcie urazu.

Jak pisze Fritjof Capra każdy mięsień ludzkiego organizmu powiązany jest z pozostałymi mięśniami. Zaburzenie funkcji jednego z mięśni narządu ruchu odbija się nie tylko na pozostałych mięśniach szkieletowych, ale także na psychice, mięśniówce gładkiej naczyń, oskrzeli, przewodu pokarmowego i układu moczowego, a także na funkcjonowaniu układu hormonalnego i immunologicznego. Człowiek jest istotą psychosomatyczną i w każdej patologii zawarta jest zarówno składowa psychiczna, jak i somatyczna, tyle, że w rozmaitych schorzeniach soma i psyche biorą udział w różnych proporcjach (E. Gadula 2000).

            Układ mięśniowo-szkieletowy, podstawowe źródło energii i siły każdego człowieka jest układem złożonym z segmentów nerwowo-mięśniowo-kostnych, z których każdy jest ściśle związany z czynnością innych mięśni. Stany patologicznych napięć układu mięśniowo-szkieletowego odzwierciedlają się w osłabieniu kluczowego segmentu mięśniowego, który może być odległy od miejsca urazu, lub innych zmian patologicznych. Układ nerwowo-mięśniowo-szkieletowy zawodnika analizowany jest pod kątem dwóch głównych zmiennych – siły i elastyczności mięśni (rozciągliwości, lub amplitudy skurczowo-rozkurczowej). Mają one ogromne znaczenie w powstawaniu urazów sportowych i w ich profilaktyce.

Zawodnik o nadmiernie luźnych stawach jest bardziej podatny na urazy ścięgien, mięśni i zwichnięcia, a także na skręcenia rzepki, barku i łokcia. Ci zawodnicy wymagają programu wzmocnienia mięśni, celem ochrony nadmiernie luźnych stawów. I odwrotnie, u zawodników ze stawami nadmiernie napiętymi pozostaje do rozwiązania problem rozluźnienia patolo-gicznie napiętych mięśni, a przez to i stawów. Nadmiernie napięte mięśnie zginacze uda są często czynnikiem wywołującym problemy w dolnym odcinku kręgosłupa i na odwrót. Nadmierne napięcie ścięgien Achillesa, wynikające ze wzmożonych napięć mięśniowych zginaczy uda i podudzia prowadzi do zespołów bólowych tych ścięgien. Ale jest ono jest także przyczyną problemów ze stawami kolanowymi, jak i ze stopami. Zatem u  zawodników z patologicznie napiętymi mięśniami poza silnym bólem uniemożliwiającym kontynuację wysiłków fizycznych, dochodzi do ograniczenia ruchów w stawach.

Aby nie dopuścić do wystąpienia patologicznych urazów, należy zawsze niezwłocznie rozpoczynać realizację programu rozluźniania mięśni. Jest to często długotrwały i trudny do realizacji program, wymagający ścisłego przestrzegania ustalonych zasad, nierzadko zajmujący wiele czasu zarówno zawodnikom, jak i przedstawicielom medycyny sportowej.

W wielu przypadkach, w których nie uwzględnia się całokształtu psychofizycznych problemów poszczególnych sportowców, częste kontuzje mogą być problemem na dłuższą metę nierozwiązywalnym. I dlatego tak często wielu zawodników jest nękanych, albo nawracającymi, albo coraz to nowymi urazami, uniemożliwiającymi osiąganie zaplanowanych wyników sportowych.

            Zbyt wąskie, wyłącznie specjalistyczne podejście do tego problemu nie pozwala często zrozumieć, co naprawdę dzieje się z określonym zawodnikiem. W tej niezwykle subtelnej ocenie nie wystarczy nawet najbardziej fachowa koncentracja wyłącznie na ciele zawodnika. Wiele przyczyn patologicznych napięć mięśniowych i związanych z nimi urazów i niepowodzeń sportowych trzeba poszukiwać w samej osobowości zawodnika i w związanym z nią stanie psychicznym.

Są zawodnicy, u których najważniejsze w ich życiu zawody na zasadzie eustresu wyzwalają największe, czasem zaskakujące ich samych możliwości, nie wynikające nawet z najlepszych wyników osiąganych podczas treningów. Do takich należy przyszłość w sporcie, pod warunkiem, że nad stanem ich ciała czuwają odpowiedni specjaliści medycyny sportowej, a trenerzy skutecznie nadzorują optymalny przebieg procesu szkolenia.

Niestety jest także wielu zawodników, którzy z treningu na trening osiągają coraz lepsze rezultaty, do rekordów życiowych, kraju, Europy i świata włącznie. Cóż z tego, kiedy tylko wyjątkowo, albo wręcz nigdy nie udaje im się powtórzyć tych rezultatów podczas ważnych zawodów: mistrzostw kraju, kontynentu, świata czy olimpiad.

Czasem już na długo przed ważnymi startami znajdują się w wyczerpującym, nieustannym distresie (niekorzystnej odmianie stresu). Tracą dobry nastrój, ochotę do jedzenia (lub na odwrót jedzą w nadmiarze, „zajadając” swój stres), źle sypiają, chodzą nieustannie spięci psychicznie i mięśniowo. A nie da się oddzielić napięć psychicznych, od napięć mięśniowych i na odwrót (E.Gadula 2000).

W międzyczasie jeśli nie przydarzy im się wypadek komunikacyjny, to nękani są przez rozmaite dolegliwości pochodzenia kręgosłupowego (nie zawsze rozpoznawane), infekcje lub inne schorzenia. Wszystkich zainteresowanych zawodnikiem dziwi to i irytuje. Sami zawo-dnicy są w tych sytuacjach zwykle bezradni. Dzieje się to pod wpływem tzw. skutku psychogennego w narządzie ruchu, o którym jako pierwszy w Polsce obszernie pisze dr rehabilitacji Andrzej Rakowski w od lat popularnej książce pt. „Kręgosłup w stresie”.

Taki stan Seligman nazywa „Stanem wyuczonej bezradności”, w którym nie radzą sobie nie tylko zawodnicy, popadając w coraz to gorszy stan psychofizyczny, ale także inne, nawet najwybitniejsze jednostki ludzkie, bez względu na wykształcenie, status społeczny, czy cele, do których dążą. Stany takie dotyczą także zwierząt laboratoryjnych.

            U sportowców zarówno dolegliwości ze strony kręgosłupa, jak i infekcje, czy inne schorzenia są przyczyną najrozmaitszych, patologicznych napięć mięśniowych, braku istotnego postępu w treningach w zaplanowanym okresie i powodem wielu potencjalnych kontuzji.

Jednak czynnikiem najważniejszym, nie zawsze uświadamianym jest osobowość zawodników i związany z nią stan psychiczny. To ich aktualny stan psychiczny i związane z nim, niszczące napięcia emocjonalne są przyczyną wielu zarówno patologicznie wzmożonych napięć mięśniowych, jak i wspomnianych schorzeń. Nawet do wypadków powodowanych przyczynami zewnętrznymi z reguły dochodzi z powodu pogorszonego stanu psychicznego.

            Jak postępować w takich przypadkach? Sprawa jest wyjątkowo trudna i nawet przy najwłaściwszym podejściu kompleksowym, czy jeszcze lepiej zintegrowanym, czasochłonna i wymagająca szczególnego zaangażowania zawodnika, trenera, ekipy medycznej (często z udziałem bardzo doświadczonego życiowo psychologa) i najbliższego otoczenia. Jeśli te warunki zostaną spełnione, jest perspektywa na sukces. Ale nie można w takich przypadkach spodziewać się łatwych wyników i zniechęcać się, jeśli ich nie ma.

W rozwiązywaniu tej trudnej sytuacji szczególne obciążenie dotyczy samego zawodnika i jego trenera. Oni z tymi problemami borykają się na co dzień i sukces lub jego przekreślenie zależy niemal od każdego dnia i wyników ich wzajemnej współpracy.

            Przewlekły stres psychiczny poprzez patologiczne ogniska pobudzenia w podwzgórzu i nadnerczach, zgodnie z koncepcją stresu Hansa Sely’ego prowadzą do poważnych zaburzeń hormonalnych, których jednym z ważnych objawów jest tendencja do depresji, osteoporozy i związanych z nią zmian zwyrodnieniowych, zarówno w obrębie kręgosłupa, jak i stawów kończyn.

Najczęstszymi typami dolegliwości fizycznych występujących u sportowców bywają: łokieć tenisisty, zespoły bólowe (kontuzje) barku, bóle dolnego odcinka kręgosłupa, urazy mięśni nóg, urazy kolan i stawów skokowych. Innym, ważnym podłożem pogorszenia stanu psychicznego i patologicznych napięć mięśniowych, obniżających ogólną kondycję i wydolność układu nerwowo-mięśniowego oraz kostno-stawowego są na ogół nie doceniane stany obniżonej ogólnej odporności.

Metody terapii zintegrowanej stosowane w medycynie sportowej

            Poza kinezyterapią i wieloma metodami psychoterapii i autopsychoterapii, w medycynie sportowej stosuje się szereg innych metod leczenia. Często stosowane są zabiegi fizykalne, oparte na działaniu urządzeń technicznych, których źródłem energii najczęściej jest prąd elektryczny. Są to różne metody elektrofizykoterapii, ultradźwięki i mikrofale, a także laseroterapia i magnetoterapia oraz magnetostymulacja.

Ale obok kinezyterapii, masaży i elektroterapii istnieje wiele innych, naturalnych metod fizykalnych. Jedną z nich, od ponad 35 lat cieszącą się coraz większą popularnością w sporcie jest terapia manualna, a szczególnie chiropraktyka i osteopatia. Inne to akupunktura i metody jej kręgu takie jak: akupresura, moxa, leseropunktura, sonopunktura, magnetopunktura, jonoterapia i krioterapia, szczególnie wykonywana za pomocą chlorku etylu połączonego z akupresurą.

            Choć ich stosowanie jest tylko metodą wspomagającą profilaktykę i terapię wielu scho-   rzeń, szeroki wachlarz oddziaływań czyni je szczególnie cennym narzędziem rehabilitacyjnym w medycynie sportowej.

            Metody kręgu akupunktury wykazują korzystne działanie wspomagające funkcjonowanie podstawowych układów organizmu, takich jak: psychika, układ nerwowo-mięśniowy, układ hormonalny, układ immunologiczny, oraz układ krążenia i układ oddechowy, a nawet przewód pokarmowy. Pod ich wpływem wyraźnie zmniejszają się patologiczne napięcia psychiczne i napięcia mięśniowe, w efekcie czego zwiększa się sprawność narządu ruchu i funkcjonowanie układu wegetatywnego. Korzystnie wpływając na stan psychiczny, przyczyniają się do poprawy funkcjonowania układu hormonalnego i immunologicznego. Wyraźnie poprawiają jakość snu, szczególnie ważną u zawodników w okresie poprzedzającym najważniejsze starty. Dobry sen przyczynia się do wzmocnienia procesów regeneracji organizmu i lepszej tolerancji wysiłków fizycznych. Wykazują działanie wyraźnie zmniejszające ból, co jest nie do przecenienia w medycynie sportowej.

Korzystnie działając na procesy regeneracji organizmu, m.in. wyraźnie przyspieszają  gojenie się pęcherzy i otarć naskórka, tak częstych u sportowców.

            Mimo tak szerokiego zakresu wskazań nie powinny stanowić jedynej metody leczenia, ale być metodami wydatnie wspomagającymi konwencjonalne leczenie rehabilitacyjne, stosowane u określonego pacjenta zgodne z zasadami współczesnej medycyny zintegrowanej (konwencjonalnej i niekonwencjonalnej).

Najczęstszymi typami dolegliwości fizycznych występujących u sportowców bywają:


 

Łokieć tenisisty

            Łokieć tenisisty jest związany z zespołem patologicznych, najczęściej długotrwałych napięć (A nie  stanem zapalnym, jak to się niemal powszechnie uważa) struktur otaczających kłykieć boczny kości ramiennej, z wyczuwalnym twardawym guzkiem w okolicy zewnętrznej łokcia. W postaci typowej jego przyczyną są powtarzające się mikrourazy tej okolicy, z powodu złej amortyzacji uderzeń w tenisie; zdarza się to nawet u wprawnych zawodników podczas serwu i backhandu. Może być także spowodowany nieprawidłowym sprzętem lub złą techniką gry (Np. u adeptów tenisa z powodu nadmiernego przetrzymywania rakiety w dłoni, w okresie pomiędzy uderzeniami, czy braku stabilizacji łokcia podczas uderzenia). Bywa także  związany z względnym osłabieniem prostowników nadgarstka i palców, przyczepiających się w okolicy nadkłykcia.

            Ale w praktyce, mimo swej nazwy, schorzenie to występuje nie tylko u tenisistów. Początkowo dyskomfort w tej okolicy, z czasem przechodzący w okresowe, lub stałe bóle, staje się najczęstszym powodem tej dolegliwości, czasem nawet z powodu niewielkiego urazu. Uraz tej okolicy może powstawać także w przebiegu aktywności związanej z pracą zawodową, takiej jak uderzanie młotkiem lub wielokrotne podnoszenie przedmiotów. Nierzadko objawy patologicznych napięć mięśniowych w okolicy łokcia występują nie tylko po stronie zewnętrznej, ale i wewnętrznej. Ten zespół bólowy bywa często związany z nadmiernym obciążeniem zwykle dominującej kończyny (prawej u praworęcznych, a lewej u leworęcznych), choć może także wystąpić u ludzi nie pracujących fizycznie, ani nie uprawiających sportu. Występuje nierzadko także u osób ograniczających swą aktywność ruchową do minimum.            

            Często podłożem jego występowania są zmiany patologiczne w szyjnym i piersiowym odcinku kręgosłupa. Inną przyczyną patologicznych napięć mięśniowych tej okolicy mogą być przewlekłe stany zapalne dróg oddechowych, czy inne schorzenia. Ale bardzo często jest to wynikiem nadmiernych napięć psychicznych i związanych z nimi patologicznie nadmiernych napięć mięśniowych.

Tylko wyjątkowo w przypadkach nadmiernych napięć mięśniowych, usposabiających do wielu schorzeń i urazów, można mówić o jednej przyczynie ich wystąpienia. Ale ustalenie w jakim stopniu, jaki czynnik jest odpowiedzialnym za wystąpienie tych napięć, jest warunkiem koniecznym skutecznego leczenia, niemal w każdym przypadku.

            Próby leczenia łokcia tenisisty zwykle w pierwszych dniach odbywają się za pomocą szyn unieruchamiających i odciążających napięte mięśnie. Jeśli tym postępowaniem nie osiąga się większego efektu, a tak jest najczęściej, powinny być włączane inne metody i techniki, takie jak krioterapia (raczej chlorkiem etylu niż płynnym azotem czy powietrzem) z akupresurą, ćwiczenia relaksacyjne (psychofizyczne), akupresura, akupunktura, laseropunktura, magnetoterapia i ostrożna rehabilitacja ruchowa. Ta ostatnią powinno się rozpoczynać od ćwiczeń izometrycznych i ćwiczeń w odciążeniu, powoli przechodząc do stopniowo wzrastającego obciążania oporem, zarówno prostowników, jak i zginaczy.

            Od początku należy także włączyć do leczenia naturalne metody wspomagające w postaci suplementów diety oraz stosowanych zewnętrznie zamrażań, schładzan czy różnych lotionów i maści rozgrzewających (bez domieszki leków chemicznych), często różnych preparatów z domieszką aloesu.

Zespoły bólowe (kontuzje) barku

            Zespoły bólowe barku są częste w sportach związanych z rzutami, tenisie, baseballu i pływaniu. Inne dyscypliny sportu obciążające bark to unoszenie ciężarów, czy sporty wodne, takie jak żeglarstwo, wioślarstwo czy kajakarstwo, a także wszelkie sporty związane z ogólną urazowością.

Czynniki psychiczne i związane z nimi patologiczne napięcia mięśniowe sprzyjają powstawaniu bolesnych urazów barku nawet po niezbyt obciążających wysiłkach. Zarówno sposób powstawania tego schorzenia, jak i postępowanie lecznicze w tej dolegliwości są bardzo podobne do opisanych przy łokciu tenisisty.

Bóle dolnego odcinka kręgosłupa

Tego rodzaju bóle występują często w sportach związanych ze schylaniem się, jak hokej na lodzie, a jeszcze częściej u wybitnie umięśnionych, o napiętych mięśniach ciężarowców. Poza sportem są jedną z najczęstszych dolegliwości, zarówno u przeciążonych pracą zawodową, jak i u osobników hipokinetycznych (o małej ruchliwości), nie pracujących fizycznie.

Zespoły bólowe szyjnego odcinka kręgosłupa obserwuje się najczęściej w szybkich sportach kontaktowych, takich, jak football amerykański i hokej na lodzie. Poza odpowiednim zabezpieczeniem sprzętem i bezpiecznymi zasadami gry w sporcie, profilaktyka tych dolegliwości powinna polegać na odpowiednim posługiwaniu się ciałem, szczególnie podczas większych wysiłków fizycznych (np. podnoszenie ciężarów, praca w pozycjach wymuszonych itp), rozluźnianiu mięśni grzbietu i zginaczy uda, oraz na wzmacnianiu mięśni brzucha i prostowników uda. Wypróbowanym sposobem zarówno profilaktyki, jak i leczenia tego schorzenia, poza metodami wspomnianymi powyżej, jest wypracowanie sobie odpowiedniego gorsetu mięśniowego i stała symetryzacja mięśni, poprzez systematyczne ćwiczenia korekcyjne.

Urazy nóg i stawów skokowych

            W ostatnich latach w związku z rozpowszechnieniem żeglarstwa i joggingu, zwiększyło się równolegle rozpowszechnienie, rzadkich dotąd urazów kończyn dolnych. Zespoły przeciążeniowe mięśni piszczelowych, przeciążeniowe złamania kości i bóle w obrębie ścięgien (rzadko na tle zapalnym), powodowane są zbyt forsownymi programami biegowymi, przeciążającymi układ kostno-stawowy, u  osób nie przygotowanych do takiej aktywności. Z powodu zwiększonego zainteresowania problemem stóp, wywołanego modą na bieganie, poczyniono duże postępy w diagnostyce i leczeniu tych urazów.

            Ale urazy kończyn dolnych i stawów skokowych występują nie tylko u sportowców. Są także częstym zjawiskiem u wielu ludzi ze zmianami zwyrodnieniowymi w obrębie kręgosłupa i stawów kończyn, zmianami reumatycznymi, czy prowadzących nadmiernie sedymantarny (brak aktywności ruchowej) tryb życia. Wskutek tego dochodzi u nich do zaników mięśniowych i nadmiernego rozluźnienia ścięgien, więzadeł i torebek stawowych. Innym ważnym podłożem urazów i dolegliwości bólowych w obrębie kończyn dolnych mogą być rozmaite, a nie skorygowane wady stóp, ale także, a czasem głównie, niekorzystne, szczególnie długotrwałe zmiany stanu psychicznego.

            Zarówno leczenia, jak i profilaktyki tych urazów nie należy rozpoczynać od koncentracji uwagi wyłącznie na miejscu dolegliwości, czy urazu wskazywanego przez zawodnika, czy innego pacjenta. Ta „diagnostyka adresów” stosowana w odniesieniu do większości schorzeń, w praktyce się nie sprawdza. Poza nielicznymi przypadkami czystych urazów, bez usposabiającego podłoża, w postaci patologicznych napięć mięśniowych (zarówno mięśnie nadmiernie napięte, jak i zbyt rozluźnione), spowodowanych urazami w grach kontaktowych, czy z powodu chwilowych zaburzeń koordynacji ruchowej, przyczyną urazów są tzw. „czynniki usposabiające”. Najczęściej należą do nich: silny ostry, lub przewlekły stres psychiczny, wady postawy, zmiany  zwyrodnieniowe w obrębie kręgosłupa i kończyn, przewlekłe zmiany zapalne, przemęczenie, zły sen, nieprawidłowe odżywianie itp. Dlatego w niemal każdym z przypadków urazów zarówno kręgosłupa, jak i kończyn, tak częstych w praktyce sportowej, należy rozpoczynać od przemyślanej, precyzyjnej diagnozy zintegrowanej, w istotny sposób różniącej się od diagnostyki medycyny konwencjonalnej, opartej głównie na badaniach instrumentalnych.

            Powinna ona w pierwszym rzędzie być oparta o indywidualne podejście do zawodnika i uwzględniać nie tylko okoliczności i dolegliwości, które przyprowadziły pacjenta do lekarza, ale także jego osobowość i wrażliwość osobniczą, z uwzględnieniem stanu psychicznego i historii życia, a szczególnie przebytych urazów i schorzeń. W badaniu przedmiotowym należy najpierw dokonać diagnostyki ogólnej, szczególnie pod kątem wspomnianych już czynników usposabiających. Natomiast badania laboratoryjne czy tzw. „diagnostykę obrazową” (Rtg, Usg, TM, NMR czy nawet PET itp.), ograniczyć do koniecznego minimum. Są one często nadużywane, bez konkretnej koncepcji poszukiwań w określonym kierunku, ale raczej „na chybił trafił”. Staranne badanie podmiotowe (wywiad) i przedmiotowe (fizykalne - za pomocą rąk lekarza) w ogromnej większości przypadku pozwalają na postawienie prawidłowej diagnozy, uwzględniającej najważniejsze elementy, konieczne w skutecznym postępowaniu leczniczym.

            Z dokładnego rozpoznania najczęściej wynikają jasne wnioski dotyczące leczenia. Na szczęście tylko w niewielkim procencie urazów prawidłowe leczenie już na wstępie musi polegać na zabiegu operacyjnym. Najczęściej rozpoczyna się od leczenia zachowawczego.

Większość lekarzy sportowych (nie tylko sportowych) zamiast dokładnego ustalenia programu postępowania dla samego zawodnika, zaleca mu określoną ilość leków (przyjmowanych doustnie, w postaci zwykłych infekcji czy blokad) i zabiegów fizjoterapeutycznych, najczęściej wykonywanych za pomocą urządzeń technicznych.

Mimo braku efektów po takiej terapii, trwającej nawet przez dłuższy czas, zwykle wszystko obraca się nadal wokół podobnych metod i środków. Część zawodników lepszego wyjścia poszukuje czasem na własną rękę, zarówno w kręgach medycyny konwencjonalnej, jak i niekonwencjonalnej.

            W medycynie konwencjonalnej alternatywą nieskutecznego leczenia zachowawczego, często jest leczenie operacyjne. W części przypadków bywa ono skuteczne. Jednak trwałe, pozytywne wyniki osiąga się najczęściej tylko wtedy, kiedy zarówno przed jak i po zabiegu operacyjnym stosowano przemyślaną rehabilitację. Czasem trwałe efekty udaje się osiągać po operacjach, jeśli choćby tylko w okresie pooperacyjnym prawidłowo pacjenta rehabilitowano. Bo często za brak efektu odpowiedzialny jest nie tyle sam zabieg operacyjny, co brak właściwej rehabilitacji.

            Pisząc to, myślę o zabiegach wykonanych z właściwych wskazań. Gorzej jeśli decyzje o zabiegu operacyjnym podejmuje się, jako swego rodzaju akt rozpaczy, z powodu braku efektów po leczeniu zachowawczym. Niejeden chirurg czyni to z ciężkim sercem, w przekonaniu, że podejmuje próbę ostatniej szansy, skoro zawiodło inne leczenie. Wtedy rzadko można liczyć na dobry efekt, a tym bardziej na efekt trwały.

Fakty takie może potwierdzić wielu byłych sportowców, którzy znaleźli się poza sportem nie z własnej woli, ale z powodu schorzeń uniemożliwiających im dalszą kontynuację kariery sportowej. Jeśli skończyło się to wielkim załamaniem psychicznym i zaniechaniem nie tylko rehabilitacji, niezbędnej w ich przypadku, ale nawet przeciętnej aktywności ruchowej, w najlepszym przypadku powiększyli grono osób niepełnosprawnych.

            Jest jednak sporo, lepiej lub gorzej udokumentowanych faktów, że niektórzy zawodnicy, jeśli mieli szczęście trafić na lekarzy humanistów, wybitnych specjalistów medycyny konwencjonalnej, czy niekonwencjonalnej, a najlepiej medycyny zintegrowanej (łączących w przemyślany sposób wszystko, co bezpieczne i skuteczne w medycynie) w czasie krótszym, czy dłuższym, nie tylko powrócili do zdrowia, ale także do pełnej aktywności fizycznej i do swej ukochanej dyscypliny sportu, gdzie znów osiągali wymarzone wyniki.

            Czy jest to możliwe? Okazuje się, że tak. Z pewnością wspomniani lekarze szybciej i jeszcze lepsze wyniki osiągają, lecząc kontuzjowanych sportowców, czy innych chorych od początku zaistnienia takiej potrzeby. Ale nawet w przypadkach pacjentów leczonych przez miesiące, a nawet lata, bez efektu, także udawało im się osiągać jeśli nie wyleczenie, to nieraz na długie lata pełną aktywność, zarówno życiową, jak i sportową.

            W jaki sposób to osiągali:

1. Indywidualizacją w podejściu do pacjenta.

2. Precyzyjną analizą całokształtu spraw związanych z jego stanem zdrowia.

3. Dokładnym badaniem fizykalno-funkcjonalnym.

4. Szczegółową diagnozą dolegliwości (W powiązaniu z ogólnym stanem zdrowia), z powodu których pacjent zgłosił się do lekarza.

5. Uwzględnianiem stanu psychicznego i jego wpływu na aktualny problem medyczny.

6. Kompleksowym leczeniem stanu psychofizycznego, nie tylko za pomocą konwencjonalnych środków farmakologicznych, zabiegów  operacyjnych, czy typowej rehabilitacji, ale także poprzez racjonalizację żywienia i higienizację trybu życia zawodników.

7. Opracowaniem szczegółowego programu  rehabilitacji i nadzorem nad jego realizacją.

8. Okresowych konsultacji lekarskich w okresach bez objawów chorobowych, a także przed intensywniejszym treningiem, czy ważniejszymi startami.

9. Podejmowanie w razie potrzeby leczenia profilaktycznego, już w okresie objawów subklinicznych, m.in. za pomocą coraz doskonalszych, naturalnych odżywek leczniczych.

10. Stały (nawet na odległość) kontakt z zawodnikami, rodzaj swoistego serwisu..

Urazy kolana

            Mimo, że najwięcej publikacji na temat urazów dotyczy stawów kolanowych i mimo postępów w zakresie zarówno diagnostyki, jak i terapii, urazy kolana pozostają nadal trudnym problemem medycyny sportowej, który rozwiązywany niewłaściwie, wyeliminował z życia sportowego wielu zawodników. Szczególnie footbal amerykański przyczynił się do kompleksowego rozwoju wiedzy na temat funkcjonowania stawów kolanowych w zdrowiu i chorobie. Poważna niestabilność stawu kolanowego, podobnie jak i innych większych stawów, jest potencjalnie niebezpieczna. Ten staw musi być szczególnie starannie ustabilizowany. Program ćwiczeń wzmacniających powinien być podjęty jeszcze przed intensywniejszym treningiem, czy startem zawodnika, dla zabezpieczenia go przed możliwością poważniejszych skutków cięższych urazów.

            Dyscypliny sportu związane z obciążającymi skokami,  jak koszykówka i siatkówka są traumatyczne dla kolan, nawet bez gwałtownego, bezpośredniego kontaktu zawodników. Te problemy obserwuje się najczęściej w stawie rzepkowo-udowym i zwykle są traktowane jako stany zapalne (choć najczęściej nie są zapaleniami) dolnego bieguna rzepki, lub jako tzw. „kolano skoczków”.

            Leczenie może polegać na ćwiczeniach wzmacniających otaczające mięśnie, a jeśli kolano jest aktualnie uszkodzone, na krótkotrwałym unieruchomieniu, lub nawet na zabiegu operacyjnym. (Niestety zabiegi te są wykonywane znacznie częściej niż jest to naprawdę konieczne).

            Istotny postęp w diagnostyce i leczeniu urazów kolana, w ostatnich dziesiątkach lat stanowi artroskopia, choć trzeba mieć świadomość, że za jej pomocą można bezpiecznie i dosyć precyzyjnie ocenić, a nawet skutecznie leczyć tylko skutki urazów, czy innych zmian patologicznych w obrębie szpary kolanowej. Nie jest natomiast w stanie wnieść nam wiedzy na temat czynników usposabiających u danego zawodnika do wystąpienia stwierdzanych zmian, a w związku z tym nie wnosi informacji na temat profilaktyki ponownych urazów kolana, czy innych urazów sportowych. Takie informacje może uzyskać tylko doświadczony lekarz (ew. współpracujący z psychologiem), po szczegółowej analizie wszystkich przyczyn, odgrywających w przypadku konkretnego zawodnika istotną rolę.

W nielicznych przypadkach koniecznych interwencji chirurgicznych, prawidłowo wykonany zabieg operacyjny nie tylko ogranicza uraz związany z samym urazem, ale także (w związku z tym) przyśpiesza rehabilitację pooperacyjną i przyczynia się do poprawy jej wyników. Najczęściej jednak i w tych przypadkach najlepsze wyniki osiąga się za pomocą nowoczesnej, zintegrowanej rehabilitacji.


 

Uszkodzenia ścięgna Achillesa

Ścięgno Achillesa, łączące m. trójgłowy łydki z guzem kości piętowej, jest najsilniejszym mechanicznie ścięgnem organizmu ludzkiego. Wytrzymuje ono obciążenia do 300 kg. Sytuacja pogarsza się między 30 a 40 rokiem życia, kiedy zmniejsza się ukrwienie tego ścięgna. Prowadzi to do zmian wstecznych w obrębie ścięgna i zmniejszenia jego wytrzymałości mechanicznej.

Do uszkodzenia ścięgna Achillesa może dojść na skutek bezpośredniego urazu, jak przecięcie szkłem czy kosą, a także wskutek zamkniętego urazu bezpośredniego lub pośredniego.

Uważa się, że zdrowe ścięgno nie ulega zerwaniu w wyniku urazu zamkniętego. Natrafiając jednak na patologicznie zmienione tkanki, bezpośredni, tępy uraz, nawet o niewielkiej sile, może doprowadzić do jego uszkodzenia. Z mechanizmów pośrednich należy wymienić: nagły, silny skurcz mięśnia trójgłowego łydki (np. wyskok), skurcz mięśnia trójgłowego z towarzyszącym mu silnym, biernym ruchem rozciągania, duże napięcie mięśnia przeciwstawiające się silnemu, nie do pokonania, ruchowi biernemu (np. upadek na nartach).

Do czynników zmieniających chorobowo ścięgno Achillesa i, co za tym idzie, sprzyjających jego uszkodzeniu, należą: powtarzające się mikrourazy ścięgna Achillesa, przeciążenia, jakie mają miejsce przy uprawianiu sportu i procesy zwyrodnieniowe będące ich wynikiem, zmiany w ścięgnie Achillesa zachodzące w chorobach metabolicznych i układowych.

Do uszkodzeń ścięgna Achillesa dochodzi najczęściej (w około 70-90%) w odcinku 2-6 cm powyżej guza piętowego – w obszarze zmniejszonego ukrwienia. Pozostałe przypadki dotyczą zerwania ścięgna w miejscu przejścia brzuśca w ścięgno lub oderwania przyczepu ścięgna od guza kości piętowej, często z fragmentem kostnym.

W przypadkach trudności diagnostycznych w ocenie uszkodzeń ścięgna Achillesa pomocne stają się badania dodatkowe, takie jak USG czy NMR.

Celem leczenia w zespołach bólowych w obrębie ścięgna Achillesa jest jak najszybsze ustąpienie dolegliwości bólowych i normalizacja napięć mięśnia trójgłowego łydki, natomiast w zerwaniu tego ścięgna, w pierwszej fazie jak najszybsze przywrócenie jego ciągłości. Wtedy metodą z wyboru jest leczenie chirurgiczne.

Większość autorów jest zdania, że powinno ono zostać wdrożone bezpośrednio po urazie. Inna koncepcja zakłada, że wskazane jest odczekanie 10-14 dni, w ciągu których dojdzie do odczynów zlepnych w obrębie uszkodzonych włókien. Ma to ułatwić późniejsze zbliżenie i zeszycie kikutów ścięgna.

W niektórych przypadkach, gdy istnieją przeciwwskazania do leczenia chirurgicznego lub pacjent nie wyraża zgody na leczenie operacyjne, stosuje się leczenie zachowawcze, początkowo z unieruchomieniem w odpowiednim ułożeniu, a następnie postępowanie zbliżone jest do stosowanego w leczeniu zespołów bólowych ścięgna Achillesa. 

Przy prawidłowym postępowaniu odpowiednio rozłożonym w czasie, wyniki czynnościowe bywają porównywalne do wyników prawidłowo przebiegającego leczenia operacyjnego.

Jednak w około 10-25% przypadków po leczeniu chirurgicznym obserwuje się powikłania pod postacią zakażenia ścięgna i tkanek otaczających, martwicy skóry czy ponownego zerwania ścięgna Achillesa.

            Warunkiem powodzenia leczenia chirurgicznego jest właściwy dobór metody zespolenia, zależny od rodzaju uszkodzenie ścięgna oraz przywrócenie jego pierwotnej długości. Ostateczny efekt funkcjonalny w dużym stopniu zależy od właściwej rehabilitacji.

            Wyraźnie korzystny wpływ na przebieg tego leczenia w czasie i osiągane wyniki poza rehabilitacją ma jej wspomaganie metodami kręgu akupunktury, terapią manualną i precyzyjnie dobranymi suplementami diety .

 

Leczenie farmakologiczne i lekomanie w sporcie

Równolegle z nowymi technikami operacyjnymi i innymi metodami leczenia, rozpowszechniły się środki maskujące ból i odczyny zapalne. Używane prawidłowo, środki te mogą skrócić czas niesprawności związany z urazem i przedłużyć karierę zawodnika. Mogą one jednak powodować także tylko pozorną poprawę stanu zdrowia sportowca. Wiele z tych niefizjologicznych środków  ma na celu jedynie zwiększenie aktualnych możliwości startowych zawodników i ich masy mięśniowej. Większość z nich jest o nie udowodnionej wartości, albo są wręcz szkodliwe, jak na przykład sterydy anaboliczne, używane szeroko do budowy masy i siły mięśniowej. Ich stosowanie pociąga za sobą wiele poważnych i szkodliwych efektów psychofizycznych.

            Inną praktyką o wątpliwej wartości, zwaną dopingiem transfuzyjnym, jest próba zwiększania za jego pomocą wytrzymałości podczas długotrwałych wysiłków sportowych. W zabiegach tych, przeprowadzanych na szereg sposobów, na ogół wykorzystuje się własną krew zawodnika, pobraną zwykle parę tygodni wcześniej, dla pobudzenia funkcji krwiotwórczych jego organizmu. Celem tej metody jest przetoczenie zawodnikowi pobranej wcześniej jego własnej krwi, dla zwiększenia ilości nośnika tlenu, w postaci krwinek czerwonych, tuż przed zawodami.

Są to jednak metody zakazane, zarówno podczas zawodów olimpijskich, jak innych zawodów międzynarodowych. Jednak na różnych szczeblach regionalnych są często dopuszczalne. W związku z próbami coraz częstszego stosowania rozmaitych metod dopingu, są także coraz szerzej stosowane rozmaite testy, mające na celu wykrywanie w organizmie zawodników różnych niebezpiecznych środków dopingujących. Ich wykrycie, oznacza dla zawodnika dyskwalifikację, zwykle czasową.

Są to poważne problemy medycyny sportowej, świadczące o zaniku idei olimpijskich, komercjalizacji sportu, nie liczeniu się z żywotnym interesami zawodników.

            Na szczęście oprócz niebezpiecznych, zagrażających zdrowiu, a czasem nawet życiu zawodników środków dopingujących, istnieją bezpieczne i skuteczne metody leczenia naturalnego. Zalicza się do nich przede wszystkim różne formy kinezyterapii oraz wiele metod psychoterapii i autopsychoterapii, z hipnozą i medytacjami na czele. Poza kinezyterapią stosuje się ponadto szereg innych metod fizykalnych, opartych na działaniu urządzeń technicznych, których źródłem energii najczęściej jest prąd elektryczny. Są to różne metody elektrofizykoterapii, ultradźwięki i mikrofale, a także laseroterapia i magnetoterapia. Obok kinezyterapii istnieje wiele innych naturalnych metod fizykalnych. Jedną z nich, od ponad 35 lat cieszącą się w sporcie coraz większą popularnością jest akupunktura i metody jej kręgu, jak: akupresura, moxa, krioterapia i terapia manualna. Istnieją także rozmaite preparaty, wytwarzane w oparciu o znane od tysiącleci, najczęściej roślinne produkty naturalne, spełniające funkcje naturalnej farmakoterapii, ale z wielu, niekoniecznie merytorycznych powodów, mające status odżywek leczniczych. Chodzi tu głównie o produkty w naturalny sposób podnoszące odporność organizmu, produkty pszczele (apiterapia), korzeń żeń-szenia, części pewnych, uważanych za święte drzew indiańskich, czy produkty aloesowe.

           


 

Suplementy diety w zwichnięciach, skręceniach, zapaleniach ścięgien, zerwaniach mięśni, więzadeł i ścięgien, oraz w bólach innego pochodzenia

            Tzw. „zakwasy mięśniowe”, lumbago, bóle związane z mięśniowo-powięziowymi punktami spustowymi (m-p TPs), zespoły bólowe odkręgosłupowe, związane z tzw. „małymi uszkodzeniami międzykręgowymi” (m.u.m.) czy pochodzenia korzeniowego, zwichnięcia, skręcenia, naciągnięcia czy naderwania ścięgien i torebek stawowych, to częste dolegliwości sportowców, szczególnie wyczynowych. Zazwyczaj zwichnięcia (po nastawieniu), skręcenia, naderwania i naciągnięcia, czy zapalenia ścięgien leczy się przy pomocy okładów z lodu lub nowocześniejszą krioterapią - chlorkiem etylu, czy płynnym azotem.

            Ale mimo, że są to środki skuteczne i same w sobie bezpieczne, winny być stosowane z rozwagą, szczególnie pod kątem, czy zawodnik pozbawiony nieraz bardzo silnego bólu, może nadal brać udział, nawet w najważniejszych zawodach. Decyzje w tych sprawach najczęściej podejmują trenerzy i jeśli kierują się wiedzą i dobrą wolą, a szczególnie troską o zdrowie swych zawodników, sprawa może nie budzić sprzeciwów. Czasem jednak ambicje sportowe zarówno trenera, jak i zawodnika każą podejmować decyzję o kontynuacji startu mimo urazu, naruszającego w znacznym stopniu ciało zawodnika i wymagającego krótszego, czy dłuższego wyłączenia nie tylko z zawodów, ale nawet z treningów. Wtedy decyzja, częściej niż dotychczas powinna należeć do doświadczonego lekarza, najlepiej specjalisty medycyny sportowej.

            Z jednej strony fakt, że kontuzjowany zawodnik nie tylko może ukończyć ważne zawody, ale zdobyć punktowane miejsce, może cieszyć, jako niewątpliwe osiągnięcie, świadczące o skuteczności metod medycyny sportowej. I on sam jest nieraz szczęśliwy, że dzięki temu udało mu się zrealizować najskrytsze marzenia sportowe całego życia. Z drugiej jednak fakt, że w czasie znacznie krótszym, niż konieczny do najszybszej nawet regeneracji uszkodzonych tkanek, człowiek pozbawiony bólu (W tym przypadku, jako ból ostry, stanowi on niezbędny sygnał biologiczny, chroniący przed dalszym uszkodzeniem), podejmuje krańcowe wysiłki fizyczne, grożące jeszcze poważniejszym uszkodzeniem, musi napawać niepokojem.

W medycynie opartej na zdrowych zasadach moralno-etycznych aspekt humanitarny musi dominować nad innymi. Jedyny wyjątek może tu stanowić tylko konieczność obrony śmiertelnego zagrożenia innego życia ludzkiego. Innych wyjątków być nie powinno.

            Wiele faktów świadczy o tym, że medycyna sportowa zasadę tę niestety czasem narusza. Robią to także z różnych powodów trenerzy i sami zawodnicy, o czym m.in. świadczy konieczność wprowadzenia stałych badań antydopingowych. Wszystko to narusza generalną zasadę medycyny - „Primum non nocere!” (Przede wszystkim nie szkodzić!). A niestety narusza ją nie tylko medycyna sportowa!

                           Stany obniżonej ogólnej odporności organizmu u sportowców

            Częstą przyczyną nie tylko pogorszonego samopoczucia i w związku z tym gorszej koncentracji, kondycji, siły, szybkości i innych cech sportowych, niezbędnych do osiągania zamierzonych wyników, jest obniżenie odporności ogólnej i związane z nim infekcje, szczególnie górnych dróg oddechowych. Część sportowców była podatna na nie jeszcze przed rozpoczęciem kariery sportowej, a nawet od wczesnego dzieciństwa. U innych, z dobrą odpornością przed uprawianiem sportu, pod wpływem uprawiania dyscyplin związanych z długotrwałym przebywaniem na powietrzu, bez względu na porę roku i pogodę, a także pod wpływem przewlekłych stresów, przetrenowania, konieczności częstego oddychania przez usta, czy zmian w obrębie kręgosłupa, dochodzi do przewlekłych, opornych na konwencjonalne leczenie i nieustannie zaostrzających się infekcji dróg oddechowych. W konsekwencji prowadzi do zwiększenia patologicznych napięć mięśniowych w narządzie ruchu, upośledzenia oddychania, różnych zespołów bólowych związanych z dużym wysiłkiem oraz kontuzji częstszych, niż u innych zawodników.

Od niemal dwudziestu lat, zarówno w leczeniu skutków urazów sportowych, w dużej części związanych z wcześniejszymi patologicznymi napięciami mięśniowymi, na tle zmian zapalnych, jak i zmian w obrębie kręgosłupa, z dużym powodzeniem stosujemy terapię manualną i metody kręgu akupunktury oraz apiterapię (leczenie produktami pszczelimi: propolisem, mleczkiem, pyłkiem i miodem). Od chwili włączenia w repertuar tego leczenia preparatów aloesu, wyniki te uległy wybitnej poprawie. Dotyczy to zarówno profilaktyki przewlekłych infekcji, jak i patologicznych zmian w obrębie układu mięśniowego. M.in. doszło do zauważalnego zmniejszenia u wielu zawodników (w tym również z polskiej kadry narodowej - głównie biegaczy) częstości schorzeń, czasowo uniemożliwiających treningi i starty. Doszło także do wydatnego zmniejszenia zarówno częstotliwości występowania urazów sportowych, jak i do wydatnego skrócenia czasu ich leczenia.

6.

Naszą specjalnością (z szerokim uwzględnieniem działań SPA JS) są:

SPECJALNOŚCIĄ CRMZ,S i LB „EKOMED” są

konsultacje rehabilitacyjne i rehabilitacja takich schorzeń jak:

Nerwice i depresje.

Choroby i bóle kręgosłupa.

Bóle głowy.

Schorzenia zapalne i alergiczne (szczególnie laryngologiczne).

Zaburzenia hormonalne i osteoporoza.

Schorzenia ginekologiczne.

Schorzenia urologiczne.

Zaburzenia seksualne.

Stany obniżonej odporności organizmu.

Otyłość i zaburzenia przemiany materii.

Odnowa biologiczna.

Szerokoprofilowa rehabilitacja pourazowa i pooperacyjna.

Przygotowanie do bezbolesnych porodów.

Odnowa biologiczna po porodach.

Odwykowe leczenie palaczy.

Profilaktyka i wspomaganie leczenia schorzeń nowotworowych.

Profilaktyka i rehabilitacja skutków urazów i schorzeń w medycynie sportowej.

7.

Serwis zdrowotny

Nawiązywanie ze swoimi PT Gośćmi i Pacjentami stałego, elektronicznego kontaktu, spełniającego rolę swoistego serwisu zdrowotnego.

 ©Copyright by Eustachiusz Gadula

Uzupełnić metody leczenia o bioterapię, krioterapię i magnetoterapię (szczególnie u dzieci)

 


 

licznik

Odsłon artykułów:
460894